„Czy Kościół się kończy?“ – pod takim tytułem tygodnik „L’Espresso“ opublikował artykuł otwierający ostatnie wydanie. „Mało wiernych na mszach. Kryzys powołań. Coraz mniej ślubów kościelnych. Alarmująca utrata poparcia społecznego. Schyłek katolicyzmu wydaje się nieunikniony. Skandal pedofilii nie ma na to aż takiego wpływu. Od ponad dziesięciu lat mówi się o triumfalnym powrocie katolicyzmu w centrum sfery życia publicznego i prywatnego. Ta wizja jest przyjmowana jakby była prawdą absolutną, objawioną. Nikt się jednak nie pyta czy to prawda.“ – diagnoza włoskiego dziennikarza Piero Ignazi jest jak zimny prysznic.
Media (okupowane do tej pory wyłącznie przez księży), coraz więcej miejsca poświęcają ateistom, kościoły świecą pustkami – religijność we Włoszech przyżywa widoczny schyłek. Dostrzega się to na wielu płaszczyznach: instytucjonalnej (w malejącej liczbie księży i instytucji religijnych), w praktyce wiernych, a raczej w jej zaniku, w zachowaniu obywateli i ocenie opinii publicznej, w stosunku do tzw. „kwestii moralnych“, w obronie których Kościół występuje często i stanowczo. Sam system Kościoła katolickiego we Włoszech jest w stanie opłakanym: włoscy księża są w wieku emerytalnym i brakuje powołań wśród młodych, aby ich zastąpili. Dziury trzeba łatać księżami-emigrantami z całego świata (najlepiej z katolickiej Europy Wschodniej, z Ameryki Łacińskiej a także z Afryki). To i tak nie pomaga, bo dziś co szósta parafia z 25 tys. nie ma własnego księdza. Jeden ksiądz musi często pracować w dwóch parafiach na pół etatu. Nie zależnie od tego we Włoszech jest 150 tys. osób stanu duchownego – w tym 100 tys. kobiet.
Katolicy sami się nie przyznają do realnego stanu rzeczy, bo 30 procent z nich deklaruje, że chodzi regularnie na msze niedzielne. W rzeczywistości, na podstawie obserwacji jakie ostatnio przeprowadzono w celach statystycznych – na mszę chodzi zaledwie 15 procent. Śluby kościelne są najlepszym przykładem spadku zainteresowania instytucją kościelną – już tylko 60% Włochów zawiera ślub w białej sukni przed ołtarzem i robi to raczej z poszanowania tradycji rodzinnych oraz dla romantycznej scenografii, niż z głębokiej potrzeby ducha. 40% społeczeństwa woli śluby cywilne. W niektórych regionach Włoch, zwłaszcza na Północy – na śluby kościelne przyszedł prawdziwy nieurodzaj. W Bolzano zawiera się 78,9% ślubów cywilnych, w Sienie 74,5%, we Florencji – 67,6%. Aż w 29 urzędach stanu cywilnego dużych miast zawiera się więcej ślubów, niż w tamtejszych kościołach.
Kościół katolicki ma coraz mniejsze poparcie społeczeństwa włoskiego – spadło ono z 65 procent w 2000 r. do 46 procent w 2009 r. W ciągu ostatnich 9 lat, Kościół stracił ok 20% wiernych. Najbardziej alarmujący jest jednak fakt, że także katolicy praktykujący tracą zaufanie do tej instytucji. Już tyłko 59% z nich uważa, za najważniejsze w życiu stosować się do wszystkich nakazów moralnych Kościoła.
W dwóch ważnych kwestiach natury moralnej i prywatnej, z którymi dzięki rozwojowi nauki i medycyny społeczeństwo włoskie musi się mierzyć w ostatnich latach, a które Kościół katolicki silnie kondycjonuje – włoska opinia publiczna jest skrajnie przeciwna jego naukom. Chodzi o sztuczne zapłodnienie i o testament biologiczny (do tematu aborcji i antykoncepcji nikt już nie próbuje wracać). Aż 92% społeczeństwa jest za wprowadzeniem testamentu biologicznego, a 86% uważa, że eutanazja w niektórych, skrajnych przypadkach jest wskazana. W 1997 r. ponad połowa Włochów była przeciwna eutanazji. 80% społeczeństwa popiera invitro. Tego wszystkiego możemy się dowiedzieć z tygodnika „L‘ Espresso“.
To jednak jeszcze nie koniec. Kościół jest uboższy w pasterzy, ale bogadszy. Podatek 8/1000, który płacą Włosi, wlał do kas Watykanu rzekę pieniędzy – ok 1 miliard euro rocznie od 2002 r. (w 1992 r. z kieszeni podatników włoskich wychodziło tylko 210 mln). Stało się tak dzięki „dziwnej“ interpretacji ustwy, która przewiduje, że jeżeli obywatel nie wskaże jasno dla kogo idą jego procenty podatku w swojej deklaracji podatkowej, jego pieniądze są rozdzielane wśród tych wszystkich podmiotów, które w deklaracjach innych zostały wskazane. Ponieważ w dalszym ciągu obywatele włoscy w większości przekazują „8/1000“ na Kościół katolicki – to on automatycznie dostaje najwięcej pieniędzy od państwa. I tak oto do kas kościelnych wypływają pieniądze nieświadomych agnostyków.
Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób decyduje się na formalne wystąpienie z Kościoła katolickiego, aby nie być już dłużej owieczką w trzodzie, za którą Kościół dostaje pieniądze. We Włoszech stało się to już bardzo łatwe po sprawie Gianniego C., którą opisywaliśmy także w Tygodniku NIE w 2003 r. Teraz już tylko wystarczy wysłać list polecony do proboszcza i ten ma obowiązek wstawić odpowiednią parafkę w księdze metrykalnej.
„Podsumowując – trudno naprawdę zrozumieć co mają na myśli ci, którzy mówią o rozkwicie katolicyzmu. Z faktem, że istnieje pewne przebudzenie duchowe osób szukających wymiaru mistycznego własnego życia, najczęściej poza Kościołem – można się zgodzić. Ale żebyśmy obserwowali odrodzenie katolicyzmu – zajmującego centralne miejsce w życiu społecznym i prywatym wszystkich obywateli – nie można tego powiedzieć. Kościół chyba pomylił pokłony wielu koryfeuszów mających własne interesy, z powszechnym hołdem i oddał złą przysługę swoim wiernym.“ – ocena włoskiego tygodnika „L’Espresso“ aktualnego stanu zdrowia katolicyzmu we Włoszech, kraju będącego zawsze najbliższym sąsiadem Watykanu, daje wiele do myślenia.
Agnieszka Zakrzewicz, z Rzymu
lipiec 2010
W cieniu San Pietro - powrót na stronę główną
Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.
Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"
Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook
środa, 24 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.