Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

piątek, 25 marca 2016

160. W Kurii Rzymskiej bez zmian - Vatileaks 2 i pedofilia


Afera Vatileaks 2

Kiedy 13 marca 2013 r., Jorge Maria Bergoglio wstąpił na tron i zabrał się energicznie do reform wewnątrz kościelnych wdrażanych przez Mottu proprio, wydawało się, że ten papież będzie potrafił rozwiązać bolączki Kurii Rzymskiej, uporać się z korupcją, układami, malwersacjami i trwonieniem pieniędzy wiernych. Jezuita przybyły z Argentyny sprawiał wrażenie godnego następcy Bendykta XVI, który upora się ze skandalami, odsunie od władzy ludzi, którzy doprowadzili do kryzysu papiestwa i dymisji papieża Niemca. Wszyscy myśleli również, że Franciszek ma dużą zdolność do wybierania właściwych współpracowników, otaczania się ludźmi uczciwymi i demokratyzacji watykańskiej monarchii. W rezultacie Motu proprio, wydane 13 lipca 2013 r., które po aferze Vatileaks wzbudziło ogólne uznanie i poklask jako prawdziwe lekarstwo uzdrawiające Kurię i finanse watykańskie – okazuje się jedynie „uszczelką” nie pozwalającą, aby wewnętrzne afery Kościoła wychodziły poza mury Watykanu.

Pomimo art. 116 bis, który do watykańskiego kodeksu karnego wprowadził Franciszek "Ten, kto nielegalnie wchodzi w posiadanie lub ujawnienia informacje lub dokumenty, których ujawnienie jest zabronione, podlega karze pozbawienia wolności– okazało się, że afery finansowe w najmniejszym państwie świata toczą się dalej. Kardynałowie żyją w przepychu i trwonią pieniądze wiernych, nie zważając na upomnienia papieża. Bergoglio natomiast nie potrafi absolutnie dobierać swoich współpracowników, którzy zamiast pomagać mu w jego szlachetnym i niezwykle trudnym, zwyczajnie mu szkodzą. 

Jak ujawniła tzw. Afera Vatileaks 2 – poprzez dwie książki Emiliana Fittipaldiego i Gianluigiego Nuzziego (które ukazały się w ubiegłym roku), pieniądze pochodzące ze Świętopietrza (które wierni ofiarowują papieżowi na cele dobroczynne) są przeznaczane na łatanie dziur budżetowych w różnych dekasterach Kurii Rzymskiej; niektórzy kardynałowie żyją w królewskich apartamentach i wydają sumy, o jakich nie śni się zwykłemu zjadaczowi chleba przeznaczając pieniądze z datków charytatywnych na remonty i bogate wyposażenie oraz inwestując je w nieruchomości i inne źródła przynoszące profity jak w akcje kolosów naftowych i chemicznych. Pomimo hucznie ogłoszonej reformy banku watykańskiego IOR, biznesmeni skazani za malwersacje we Włoszech nadal ukrywają tam pieniądze jak w raju podatkowym. Komisja nadzoru finansowego -  tzw. COSEA, powołana z woli papieża i mająca na celu prześwietlić wszystkie skandale finansowe i przeprowadzić wielką papieską reformę – sama okazała się największym skandalem. Prałat Lucio Angel Vallejo Balda, kierujący COSEA nie tylko zdradził Franciszka (tak jak to zrobił kamerdyner Ratzingera) i przekazał tajne dokumenty dziennikarzom, utrzymywał również niewłaściwe dla duchownego relacje natury seksualnej ze swoją współpracownicą - Francescą Chaouqi. Po trzech latach rządów argentyńskiego jezuity jedynym owocem oczekiwanych reform finansowych jest proces w Watykanie, który nie wiadomo jak i kiedy się zakończy. Oskarżeni są w nim dwaj dziennikarze oraz Balda i Chaouqi uwikłani w niebezpieczne związki.

Pedofilia – ciągłe rozczarowanie

Owszem – sprawy takiej wagi jak trzecia wojna światowa, która w kawałkach toczy się na naszych oczach, zmuszają nas do ich przymknięcia na całą resztę – i na finanse, i na pedofilię. Franciszek obiecał na początku pontyfikatu rozwiązać ostatecznie ten drugi problem, krocząc drogą poprzednika. W tym celu również wprowadził do watykańskiego kodeksu karnego nowe normy. Uczciwego procesu byłego papieskiego ambasadora Józefa Wesołowskiego nigdy jednak się nie doczekaliśmy… Film "Spotlight" Toma McCarthy'ego, opowiadający o trwającym przez lata skandalu pedofilii klerykalnej w Bostonie ujawnionym przez redakcję "Boston Globe" w 2002 roku, która udokumentowała kilkaset przypadków molestowania dzieci dokonywanych przez kilkudziesięciu księży, którzy byli systematycznie kryci przez własnych przełożonych i przenoszeni z parafii do parafii za czasów abp Bernarda Law (którego nigdy nie objęto dochodzeniem lecz uczyniono emerytowanym arcykapłanem Santa Maria Maggiore w Rzymie), zapalił na moment reflektory na Watykan.

Okazało się, że w międzyczasie laicki członek Komisji ds. Ochrony Nieletnich powołanej przez Franciszka w 2014 r. – adwokat Peter Sanders został zawieszony w swoich funkcjach. Powodem miała być krytyka kard. Georga Pell, który w lutym 2014 został pierwszym prefektem nowo powołanego Sekretariatu ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej. Zaufany człowiek papieża mający trzymać rękę na pulsie wydatków watykańskich i monarchię przypominającą dwór Króla Słońce sprowadzić do rozmiarów franciszkańskich – sam wydał na siebie pół miliona euro. Wśród wydatków prywatnych były loty w pierwszej klasie, ubrania na miarę a nawet umywalka za 4600 euro. Dodatkowo Pell był w marcu przesłuchiwany poprzez wiedeokonferencję przez australijską komisję do spraw nadużyć seksualnych na nieletnich, która chciała poznać jego przyjacielskie relacje z byłym australijskim księdzem Geraldem Ridsdale, oskarżonym o molestowanie 54 ofiar i wielokrotnie przenoszonym z parafii do parafii. Pell nie poleciał do Australii na przesłuchanie, gdyż przedstawił zaświadczenie lekarskie, że z powodów zdrowotnych nie może latać (nawet w pierwszej klasie…)

Za watykańskimi murami krążyły plotki, że kardynała Pella oskarża się o ukrywanie księży pedofilów (a nawet o pedofilię) po to by zdyskredytować jego reformy ekonomiczne Watykanu, których jednak jeszcze nie widać… Przed zawieszeniem Petera Sandersa, miał miejsce inny incydent – prałat Tony Anatrella, znany ze swojego zainteresowania gender i homofobii, powiedział w wywiadzie prasowym, że „Kościół nie ma obowiązku zgłaszać nadużyć seksualnych księży na nieletnich władzy cywilnej”. Komisja ds. Ochrony Nieletnich kierowana przez kard. Sean O’Malley musiała dokonać oficjalnego sprostowania słów Antarella, przypominając, że papież Franciszek oświadczył: „Przestępstwa i grzechy nadużyć seksualnych na dzieciach nie powinny być nigdy więcej ukrywane”. Te słowa Bergoglia, podobnie jak jego przekonania dotyczące migrantów, nie podobają się…

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

159. Trudno być papieżem w „ciekawych czasach”

W tym roku Wielki Tydzień rozpoczął się od wtorkowych, krwawych zamachów w Brukseli. Papież Franciszek potępił “ślepą przemoc, która rodzi tyle cierpienia”. W telegramie do prymasa Belgii, abp. Jozefa De Kesela zapewnił o swej modlitwie w intencji ofiar, wyraził współczucie rannym i ich rodzinom oraz wyrazy wsparcia dla osób niosących im pomoc. Modlił się o pokój na świecie. Pozycja Jorge Maria Bergoglia w stosunku do terroryzmu islamskiego za jaki odpowiada Daesh (samozwańcze Państwo Islamskie) jest jasna. Już po zamachach w Paryżu  mających miejsce 13 listopada 2015 r., papież potępił „przemoc i nienawiść, które nie rozwiążą problemów świata”. Powiedział też wyraźnie, że takie zbrodnie nie mogą być popełniane w imię Boga. Przy tamtej okazji padły ważne, już historyczne słowa Franciszka: „To kawałek trzeciej wojny światowej w kawałkach, która toczy się na naszych oczach”. W tej sytuacji trudno się dziwić, że wszystko inne przechodzi na drugi plan…

Geopolityczne sukcesy i klęski Franciszka

Wizyta Baracka Obamy na Kubie była bez wątpienia zasługą Franciszka. Po raz pierwszy od 88 lat amerykański prezydent postawił nogę na jeszcze komunistycznej wyspie. Przed Obamą gościł Calvin Coolidge w 1928 r. Pierwsza pielgrzymka Franciszka na Kubę i do Stanów Zjednoczonych miała miejsce we wrześniu ubiegłego roku – i już wtedy zakwitła idea zbliżenia dwóch krajów wrogich od 1956 r. W lutym br., Bergoglio wrócił natomiast na Kubę, aby spotkać się tam z Cyrylem, patriarchą Moskwy i całej Rosji. Było to równie ważne i historyczne spotkanie, zakończone podpisaniem deklaracji o jedności i pomocy. Dwaj wielcy przywódcy religijni zaapelowali także do wspólnoty międzynarodowej o pomoc dla ludności Syrii i Iraku: „Wzywamy wspólnotę międzynarodową, by zjednoczyła się, aby położyć kres przemocy i terroryzmowi, i jednocześnie by przyczyniła się na drodze dialogu do natychmiastowego przywrócenia pokoju.” Duchowni poruszyli również sprawę wojny na Ukrainie i apelowali aby obie strony konfliktu przeszły do działań na rzecz pokoju.
Franciszek odbył już 12 podróży apostolskich. Choć mało się o nich pisało w Europie – wiele z nich było wielkim sukcesem. Zwłaszcza pielgrzymki do Ameryki Łacińskiej (Brazylia - 2013, Ekwador, Boliwia, Paragwaj - lipiec 2015, Kuba, Meksyk - luty 2016) oraz do Afryki (Kenia, Uganda, Republika Środkowoafrykańska). Pod tym względem dzieło Franciszka przypomina trud Jana Pawła II, który był „niestrudzonym pielgrzymem”. Należy również podkreślić, że papież z Argentyny odgrywa dziś tak ważną rolę dla Kontynentu Amerykańskiego, jaką papież z Polski odgrywał dla Europy Wschodniej. Niesie pokój Ameryce Łacińskiej, która w okresie zimnej wojny ucierpiała z winy prawicowych wojskowych dyktatur i poniosła tyle ludzkich ofiar. W Europie jednak papież nie jest doceniany i słuchany – tu jego pontyfikat wydaje się porażką.

Europa nie słucha papieża

Swoją pierwszą pielgrzymkę Franciszek odbył do Lampedusy, aby złożyć hołd migrantom poległym na morzu i przypomnieć, że Europa ma pewne obowiązki i musi przestrzegać praw człowieka, do których należy również niesienie pomocy uchodźcom uciekającym przed wojnami. Bergoglio nigdy nie zmienił zdania w tej kwestii. W bulli ogłaszającej Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia przypomniał, że „są chwile, w których jeszcze mocniej jesteśmy wzywani, aby utkwić wzrok w miłosierdziu, byśmy sami stali się skutecznym znakiem działania Ojca”. W orędziu na Światowy dzień migranta i uchodźcy (17 stycznia 2016 r.), papież napisał: „Migranci są naszymi braćmi i siostrami poszukującymi lepszego życia, z dala od ubóstwa, głodu, wyzysku i niesłusznego podziału zasobów naszej planety, które powinny być rozdzielone równo między wszystkich ludzi. Czyż nie jest pragnieniem każdego poprawienie swoich warunków życiowych i osiągnięcie uczciwego i słusznego dobrobytu, który by mógł dzielić ze swoimi bliskimi?”
Również w minioną Niedzielę Palmową Franciszek upomniał wszystkich chrześcijan, że muszą przyjąć na siebie odpowiedzialność za uchodźców, przyrównując ich do Chrystusa na krzyżu, od którego cierpienia i śmierci wszyscy się odwracali: „Tak, jak nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za upokarzanego i skazanego Jezusa, tak obecnie nikt nie chce brać na siebie ciężaru odpowiedzialności za los uchodźców.” Także w homilii Drogi Krzyżowej i w nabożeństwach wielkanocnych centralnym punktem refleksji będą migranci i ich los, rodziny oraz prześladowanie chrześcijan.
W Europie jednak – zwłaszcza tej Wschodniej, na słowa papieża o migrantach zatyka się uszy. Chrześcijańska postawa Franciszka, który nawołuje do miłości bliźniego, otwartości, podziału dóbr materialnych, ochrony środowiska i wygłasza bardzo odważne słowa przeciwko korupcji oraz handlarzom broni i przemytnikom ludzi – nie przysparza mu wcale aż takiej popularności. W dzisiejszych czasach wielu chrześcijan wolałoby papieża wojownika, który poprowadziłby ich na wyprawę krzyżową. 

Jubileusz i Wielkanoc pod znakiem terroryzmu

Rok Święty ogłoszony przez Franciszka jako Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia okazuje się fiaskiem. Papież namawiał by każda parafia przyjęła rodzinę uchodźców. Kiedy pewien włoski dziennikarz udając uchodźcę dzwonił do przykościelnych domów zakonnych i pielgrzymkowych, prosząc o pomoc – odmawiano mu mówiąc, że struktury czekają na turystów-pielgrzymów. Niestety teraz świecą pustkami… W obawie przed zamachami ludzie w tym roku bardzo niechętnie podróżują – nawet by uzyskać odpuszczenie grzechów. Władze amerykańskie i brytyjskie odradzają swoim obywatelom wyjazdy do Europy i udział tam w wydarzeniach sportowych lub religijnych, zwłaszcza podczas Wielkanocy. Ostatnie ostrzeżenia irackiego i izraelskiego wywiadu mówią o tym, że komórki terrorystów islamskich przeniknęły także do Włoch.
Co prawda Rzym nie jest uważany za punkt newralgiczny – tak jak Paryż i Bruksela. Wieczne Miasto jest jednak na liście celów islamskich zamachowców i w materiałach propagandowych Daeshu wielokrotnie pokazywano czarną flagę zatkniętą na Koloseum i Bazylice św. Piotra. Stara rzymska przepowiednia mówi, że kiedy legnie w gruzach Koloseum – legnie w gruzach cała rzymsko-katolicka cywilizacja.
Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu wracającego z podróży apostolskiej na Kubę i do Meksyku, Franciszek następująco skomentował wypowiedzi ubiegającego się o prezydenturę USA Donalda Trumpa dotyczącą zamiaru budowy muru na granicy z Meksykiem i deportowania nielegalnych imigrantów: “Osoba, która chce wznosić tylko mury, a nie budować mosty, nie jest chrześcijaninem. Tego nie ma w Ewangelii.” Ekscentryczny miliarder zapytał podczas jednego ze swoich publicznych wystąpień czy papież wie, że Państwo Islamskie chce go dopaść i zająć Watykan…”
No cóż – przyszło nam żyć w „ciekawych czasach”. Trudno jest w nich być papieżem…

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

158. Europa nie słucha papieża


Swoją pierwszą pielgrzymkę Franciszek odbył do Lampedusy, aby złożyć hołd migrantom poległym na morzu i przypomnieć, że Europa ma pewne obowiązki i musi przestrzegać praw człowieka, do których należy również niesienie pomocy uchodźcom uciekającym przed wojnami. Bergoglio nigdy nie zmienił zdania w tej kwestii. W bulli ogłaszającej Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia przypomniał, że „są chwile, w których jeszcze mocniej jesteśmy wzywani, aby utkwić wzrok w miłosierdziu, byśmy sami stali się skutecznym znakiem działania Ojca”. W orędziu na Światowy dzień migranta i uchodźcy (17 stycznia 2016 r.), papież napisał: „Migranci są naszymi braćmi i siostrami poszukującymi lepszego życia, z dala od ubóstwa, głodu, wyzysku i niesłusznego podziału zasobów naszej planety, które powinny być rozdzielone równo między wszystkich ludzi. Czyż nie jest pragnieniem każdego poprawienie swoich warunków życiowych i osiągnięcie uczciwego i słusznego dobrobytu, który by mógł dzielić ze swoimi bliskimi?”
Również w minioną Niedzielę Palmową Franciszek upomniał wszystkich chrześcijan, że muszą przyjąć na siebie odpowiedzialność za uchodźców, przyrównując ich do Chrystusa na krzyżu, od którego cierpienia i śmierci wszyscy się odwracali: „Tak, jak nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za upokarzanego i skazanego Jezusa, tak obecnie nikt nie chce brać na siebie ciężaru odpowiedzialności za los uchodźców.” Także w homilii Drogi Krzyżowej i w nabożeństwach wielkanocnych centralnym punktem refleksji będą migranci i ich los, rodziny oraz prześladowanie chrześcijan.
W Europie jednak – zwłaszcza tej Wschodniej, na słowa papieża o migrantach zatyka się uszy. Chrześcijańska postawa Franciszka, który nawołuje do miłości bliźniego, otwartości, podziału dóbr materialnych, ochrony środowiska i wygłasza bardzo odważne słowa przeciwko korupcji oraz handlarzom broni i przemytnikom ludzi – nie przysparza mu wcale aż takiej popularności. W dzisiejszych czasach wielu chrześcijan wolałoby papieża wojownika, który poprowadziłby ich na wyprawę krzyżową. 

Agnieszka Zakrzewicz