Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

sobota, 9 lipca 2011

58. Papieskie wakacje - cz. 2


Papież też ma prawo do urlopu. Nikt jednak nie wie, co robi na wakacjach w Castel Gandolfo i jak wypoczywa. Temat stał się modny dopiero ostatnio, choć już w 1953 r. ukazała się pierwsza książka pt.: „Papieże na wsi“, napisana przez byłego dyrektora Willi Papieskich - Emilio Bonomelliego, który zarządzał posiadłościami do 1978 roku. Jednak dopiero w 2000 r., nowy dyrektor posiadłości Saverio Petrillo napisał historyczne opracowanie pt.: „Wille Papieskie i Castel Gandolfo“, wydane przez Muzea Watykańskie, na podstawie którego można dowiedzieć się trochę więcej o „drugim Watykanie“. Ciekawość ludzka nie zna jednak granic i teraz wychodzą takie smaczki z życia prywatnego papieży, jak to, że Jan XXIII często opuszczał samowolnie posiadłość i incognito włuczył się po pobliskich lasach i wsiach, Jan Paweł II kąpał się nago w basenie, który został specjalnie wybudowany dla niego, a Benedykt XVI gra całymi wieczorami na fortepianie sonaty Bacha, Beethovena i Mozarta. W okresie drugiej wojny światowej, podczas pontyfikatu Piusa XII jego sypialnia została przemieniona w porodówkę, gdzie przyszło na świat 50 dzieci.


Latem 1623 r., kardynał Maffeo Barberini został wybrany na papieża i przyjął imię Urbana VIII. Już kilka lat wcześniej kardynał wybrał Castel Gandolfo na miejsce swoich letnich wakacji, gdzie chętnie spędzał czas w skromnej posiadłości tuż przy murach zamku. Kiedy więc został papieżem i wszedł w posiadanie dóbr należących wcześniej do Gandolfich-Savellich (zobacz „Papieskie wakacje“ cz. 1) – postanowił przenieść się do zamku i zagwarantować sobie wszystkie możliwe wygody. Do tego czasu, zgodnie z obyczajem, papieże spędzali wakacje jako goście kardynałów – co czasami mogło być niewygodnie i krępujące dla jednych i drugich. Po tym, jak Urban VIII spędził dwa razy wakacje u kardynała Scipiona Borghese w miejscowości Frascati – postanowił, że papieże powinni mieć wreszcie własną letnią rezydencję. Od 10 maja 1626 stało się nią właśnie Castel Gandolfo.


Urban VIII w Zamku Gandolfich spędzał wakacje dwa razy do roku, w maju i w październiku, dwa lub trzy tygodnie. Lubił chodzić na spacery i jeździć konno. Ponieważ sprawy wagi państwowej nie mogły czekać nawet podczas papieskiego urlopu – zapraszał do zamku ministrów i ambasadorów oraz otaczał się artystami i ludźmi kultury. Niestety, ciężka choroba w 1637 r., nie pozwoliła mu przyjeżdżać do swojej ulubionej rezydencji. Inocenty X (1644-1655) nie odwiedził nigdy Castel Gandolfo i podczas 10 lat pontyfikatu rzadko wyjeżdżał z Rzymu. Aleksander VII Chigi (1655-1667), przebywał regularnie w letniej siedzibie, wiosną i jesienią, przynajmniej przez miesiąc. Spacerował oraz pływał łodzią papieską po jeziorze, która została specjalnie przetransportowana z portu na Tybrze. Żaden z jego następców przez kolejne 44 lata nie postawił nogi w okolicy Castelli Romani. Tylko Inocenty XII (1691-1700) przenocował raz na zamku - 27 kwietnia 1697 r., podczas podróży do Ancjum i Nettuno. Przybył wieczorem, kiedy wszytko spowijała wilgotna mgła – podobno tak się przestraszył, że wyjechał o poranku i o wakacjach nad jeziorem Albano nie chciał nawet słyszeć.


Klemens XI (1700-1721), przez pierwsze 9 lat pontyfikatu nie wyjechał nigdy z Rzymu. Kiedy się jednak rozchorował w 1709 r., lekarze doradzili mu, aby wypoczął w Castel Gandolfo. Letnia rezydencja spodobała mu się do tego stopnia, że nadał jej przywilej „willi papieskiej“, co zgodnie z panującym prawem powodowało, że mieszkańcy Castel Gandolfo stali się jego podwładnymi, co trwało aż do upadku Państwa Kościelnego. Po śmierci papieża z rodu Albanich, nikt nie przyjechał tu przez następne 25 lat. Dopiero w 1741 r. przybył tu Benedykt IV, który w przeciwieństwie do innych poprzedników traktował to miejsce jako swój azyl wakacyjny i nie chciał przyjmować nikogo na audięcję. Tak jak Urban VIII, Inocenty XII i Klemens XI, dbał o Zamek Gandolfich, odnawiał go i upększał. Za jego panowania powstały dekoracje z widokami Wzgórzy Albańskich namalowane przez Piera Leone Ghezzi. Również Klemens XIII (1758-1779) lubił odwiedzać Castel Gandolfo i jeździł tu bardzo często na wypoczynek. Jego następca Klemens IV (1769-1774), choć piastował urząd papieski tylko przez 5 lat, to każdej jesieni przybywał do zamku. Jego wielką pasiją były przejeżdżki konne po okolicy. Gnał na koniu na „złamanie karku“, w białym stroju, wysokich butach i z pejczem, uciekając swojej gwardii. Po dwóch upadkach z konia, które doprowadziły do uszkodzenia barku – rodzina zmusiła go do zaniechania ulubionej rozrywki. Zaczął wtedy spacerować, ale ponieważ park był dla niego zbyt mały, zakupił willę Cybo i przyłączył ją do posiadłości.


Pius VI (1717-1779) podczas swojego pontyfikatu trwającego ponad ćwierć wieku, nie przybył nigdy do Castel Gandolfo, bo wybudował sobie wspaniały pałac na Placu Navona w centrum Rzymu – wolał przepych salonów od zacisza wsi. Historia nie pozwoliła mu spędzać spokojnie wakacji. Ten papież potępił insurekcję kościuszkowską, a rok później zlikwidował warszawską nuncjaturę. Po trzecim rozbiorze Polski nakazał biskupowi Ignacemu Krasickiemu wpajać w naród polski obowiązek wierności, posłuszeństwa i miłości panom oraz królom. Szczególnie trudne stosunki miał z Francją po tym, jak potępił rewolucję. Kilka lat później Napoleon podporządkował sobie Państwo Kościelne, a Pius VI został uwięziony i wywieziony do Sieny, następnie do Florencji, i kilku innych miast. Ciężko chory i na poły sparaliżowany, został przetransportowany do Briançon, gdzie 30 kwietnia 1799 r. osadzono go pod strażą w miejscowym klasztorze. Gdy generał Suworow zajął Turyn, papieża ewakuowano przez Gap i Grenoble do cytadeli w Valence, gdzie zmarł. Castel Gandolfo jako feudo papieskie pozostało mu wierne. 27 lutego 1798 r., doszło do krwawej bitwy pomiędzy okoliczną ludnością, a wojskami francuskimi dowodzonymi przez Murata. Zwolennicy papieża zamknęli sie w Zamku Gandolfich, który został ostrzelany przez Francuzów z dział armatnich.


Pius VII (1800-1823) lubił wakacje w Castel Gandolfo, ale też miał problemy z Napoleonem - choć jeszcze jako kardynał stwierdził, że „demokracja nie jest sprzeczna z zasadami chrześcijańskimi“. Jako papież przybył do swojej letniej rezydencji w 1803 r., aby ją odnowić i umeblować zgodnie z modą oraz odpoczywał tam przez dwa kolejne lata. Uczestniczył w koronacji Napoleona, ale ten wyrwał mu koronę i sam sobie nałożył na głowę. Po zatargu pomiędzy cesarzem i papieżem na tle Kodeksu Napoleońskiego, który wprowadzał rozwód oraz po zaanektowaniu terytoriów Państwa Kościelnego w 1809 r. i aresztowaniu Piusa VII – o wakacjach w Castel Gandolfo nie było już mowy… Dopiero po abdykacji Napoleona, 17 marca 1814 r. Pius VII znowu przyjechał na zasłużony urlop do swojej letniej rezydencji.


Leon XII (1823-1829) przebywał w Castel Gandolfo tylko jeden dzień – 21 październiaka 1824 r., będąc gościem zakonu kapucynów. Nie postawił nigdy nogi w papieskim zamku. Również Pius VIII (1829-1830) nie odwiedził letniej posiadłości – może dlatego, że jego pontyfikat trwał zaledwie 20 miesięcy… Papież Grzegorz XVI (1831-1846), odwiedzał Zamek Gandolfich zawsze w październiku, prowadząc bardzo skromny tryb życia. Podczas wakacji w 1845 r., udał się z wizytą do Tivoli, gdzie jako pierwszy papież pozował do fotografii. Pius IX (1846-1878) odwiedzał często letnią posiadłość i lubił bardziej wieś, niż miasto. Nie robiąc sobie żadnych problemów, wchodził do domów swoich podwładnych i zaglądał im do garnków. Jeżeli gotowany posiłek był ubogi, dawał im pieniądze z własnej kiesy. Bardzo lubił udzielać audiencji na zamku – były one tak częste, że zaczęły tu przyjeżdżać nawet liczne grupy pielgrzymów zagranicznych.


Po upadku Państwa Kościelnego w 1870 r., papieże niechętnie opuszczali Watykan. Nigdy nie odwiedzili Castel Gandolfo: Leon XIII (1878-1903), Pius X (1903-1914), Benedykt XV (1914-1922).


Dopiero Pius XI (1922-1939) powrócił do tradycji letnich wakacji nad jeziorem Albano, które przedłużały się nawet do 6 miesięcy. Dokonał remontu rezydencji i kazał wybudować kaplicę prywatną, gdzie została umieszczona kopia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej podarowanej mu przez polskich biskupów, a na ścianach zostały namalowane freski przez malarza Rosena di Leopoli, przedstawiające dwa wydarzenia z hisorii Polski: oblężenie Częstochowy podczas Potopu Szwedzkiego w 1655 r. oraz Cud nad Wisłą w 1920 r. Pius XI przebywał w Polsce w latach 1918-21, pełnił także funkcję nuncjusza apostolskiego.


Pius XII (1939-1958) już w lipcu pierwszego roku swojego pontyfikatu udał się na wakacje do Castel Gandolfo, skąd 24 sierpnia 1939 r. wystosował radiowy apel do narodów „Nic nie jest stracone w czasach pokoju, wszystko można stracić w czasie wojny“. W okresie drugiej wojny światowej nigdy nie odwiedził swojej letniej rezydencji. Po bombardowaniu Rzymu w 1943 r., i wkroczeniu wojsk alianckich na Półwysep Apeniński, mieszkańcy okolicznych wiosek uciekli w panice do posiadłości papieskiej, mającej status eksterytorialny. Od desantu w Ancjum, aż do wyzwolenia Rzymu, w zamku papieskim znalazło schronienie ponad 12 tys. osób. W tym okresie doszło też do najwyższej ilości narodzin wśród populacji lokalnej. Apartament papieski był traktowany jako porodówka.


Dopiero 22 sierpnia 1946 r., Pius XII rozpoczął swoje wizyty w Zamku Gandolfich, trwające aż do 1958 r. i przedłużające się nawet do 6 miesięcy. Papież Pacelli w sumie spędził jedną trzecią swojego pontyfikatu na wakacjach w Castel Gandolfo i tam też umarł 9 października 1958 r.


Jan XXIII (1958-1963) już w kilka dni po elekcji na Tron Piotrowy, udał się do zamku nad jeziorem Albano i od tego momentu odwiedzał go często. To on wprowadził tradycję niedzielnej modlitwy Angelus na dziedzińcu zamkowym. Jan XXIII wychodził niepostrzeżenie z zamku i udawał się incognito na wycieczki po okolicznych lasach i wsiach. Jego bliscy współpracownicy wielkokrotnie byli zmuszeni do szukania go. Paweł VI (1963-1978) udał się na wakacje do Castel Gandolfo również w pierwszym roku swojego pontyfikatu i spędzał je tam zawsze od połowy lipca do połowy września. W 1975 – który był Rokiem Świętym, wybudowano w letniej rezydencji papieskiej londowisko dla helikopterów, aby papież mógł się przemieszczać na audiencje do Watykanu, gdyż droga Appia była zbyt zatłoczona. Także Montini umarł w Castel Gandolfo (6 sierpnia 1978 r.), gdzie przeniósł się w lipcu, mając nadzieję, że świeże powietrze go uzdrowi.


Jan Paweł I, wybrany 26 sierpnia 1978 r., nie miał okazji udać się na wakacje, gdyż jego pontyfikat trwał tylko 33 dni.


Jan Paweł II (1978-2005), przebywał w Castel Gandolfo jeszcze jako arcybiskup, gdy przybywał na konklawe. Swoją pierwszą wizytę zlożył na zamku już 25 października 1978 r., witając mieszkańców miasteczka: „współobywatele“. To na jego życzenie został wybudowany basen, w którym pływał. Kiedy zarzucono mu, że trwoni pieniądze kościelne – Wojtyła odpowiedział: „Przecież konklawe kosztowałoby więcej“. To właśnie w basenie w Castel Gandolfo zostało zrobione słynne zdjęcie papieża całkowicie nagiego, które mogło doprowadzić do skandalu, odkupione od fotografa za 170 mln lirów. Karol Wojtyła lubił pobijać wszelkie rekordy – przodował również w tych wakacyjnych. Był w Castel Gandolfo 101 razy. Lubił swoją wiejską posiadłość i chętnie wypoczywał tam przy każdej okazji.


Benedykt XVI już zaledwie kilka dni po elekcji na Tron Piotrowy przyleciał helikopterem do letniej rezydencji. Znał ją dobrze, gdyż składał tu wizyty jeszcze jako kardynał. Kontynuował tradycję wakacyjną Jana Pawła II traktując rezydencję jako drugi „dom na wsi“ i odwiedzając ją dla odpoczynku w każdej wolnej chwili. Od 2005 r. przybywa tu na letnie wakacje między 28 lipca a 4 października, wiosną na Wielkanoc i często na krótki odpoczynek po międzynarodowych podróżach. Kiedy przyjeżdża do Castel Gandolfo, zamyka się wieczorami w swoich apartamentach i gra na fortepianie utwory Bacha, Mozarta i Beethovena.

Papieże też mają prawo do urlopu, szkoda tylko, że nie każdego zwykłego śmiertelnika stać na tak boskie wakacje…



AGNIESZKA ZAKRZEWICZ z Rzymu

57. "Koszmarny pomnik" - zabierzcie go do Watykanu

Podziel się:
wp.pl, dodano: 2011-07-08 (10:00)

http://polonia.wp.pl/title,Papiez-odwrocony-tylna-czescia-ciala,wid,13578794,wiadomosc.html

- Ten pomnik nie tylko nie przypomina nikogo, ale zamiast witać ojcowskim gestem pielgrzymów przybywających do Rzymu i wychodzących ze stacji Termini, odwraca się do nich tyłem, żeby nie powiedzieć tylną, szlachetną częścią ciała - zadeklarował Fabio Sabbatani Schiuma, jeden ze skrajnie prawicowych przedstawicieli partii Lud Wolności, z rzymskiej rady miejskiej.

- Co prezydent miasta Rzymu ma zamiar zrobić z tym pomnikiem? – pytał w petycji wystosowanej do Gianniego Alemanno.

Papież odwrócony tyłem

Przedstawiciele rzymskiego ruchu "Prawy Brzeg" zebrali blisko 1000 podpisów pod petycją na rzecz usunięcia pomnika Jana Pawła II autorstwa Oliviero Rainaldiego, który stoi przed rzymską stacją Termini i zastąpienia go innym, bardziej godnym.

Ustawili przed pomnikiem stolik i zbierali podpisy pod petycją do prezydenta Gianniego Alemanno. Wyeksponowali także transparent: "Santo, subito… cambiarla, pure" (Święty natychmiast… zmienić także).

- Katolicy i niekatolicy, Włosi i obcokrajowcy, wśród których przeważali Polacy i Filipińczycy, ale także Amerykanie, oblegali nasz stolik, aby zaprotestować przeciwko temu okropnemu pomnikowi, który zamiast obejmować pielgrzymów wychodzących ze stacji Termini odwraca się do nich tyłem, żeby nie powiedzieć gorzej - mówił Schiuma.

- Ludzie są za tym, aby zmienić pomnik, zastąpić to okropieństwo czymś bardziej godnym. - twierdził.

Rzeczywiście, jakby nie patrzeć - wychodząc ze stacji Termini, papież Rainaldiego wita nas tyłem. Ktoś, kto widzi pomnik po raz pierwszy z tej perspektywy, odnosi wrażenie, że to jakaś zielona górka, albo dziwna budka. Do tego jeszcze papieska pelerynka i nakrycie głowy, które autor wykonał z zamysłem w nieco jaśniejszym kolorze, dają wrażenie jakby wypłowiały na słońcu, czyli jakby pomnik był uszkodzony.

Jak się patrzy na monumentalną rzeźbę z przodu jest już znacznie lepiej…

Polskim imigrantom się nie podoba

Pomnik Jana Pawła II przy rzymskim dworcu Termini nie podzielił jedynie Włochów. Również Polakom, mieszkającym w Rzymie, którzy przechodzą obok, idąc do metra czy autobusów, "budka strażnicza" się nie podoba.

Jak wynika z sondażu opublikowanego w polonijnej gazecie "Nasz Świat", 91% Polaków, którzy głosowali w internetowej ankiecie uważa, że pomnik powinien zniknąć.

Komisja obraduje

Komisja Mędrców, powołana specjalnie do tego, aby ocenić wartości artystyczne kontrowersyjnego monumentu papieskiego i podjąć decyzje, co do jego dalszych losów, zebrała się na pierwszym posiedzeniu już 27 maja 2011 r., w biurze Prezydenta Rzymu. Dzieło Rainaldiego otrzymało od razu etykietkę "statuy niezgody". Przewodniczącym Komisji jest Umberto Broccoli - dyrektor departamentu archeologii miasta Rzymu, który jako jedyny występował w jej obronie.

Postanowiliśmy dowiedzieć się czegoś więcej w tej sprawie.

- Komisja zebrała się już kilkakrotnie, aby zbadać czy wszystkie procedury konkursu były przestrzegane i aby ocenić wartość artystyczną dzieła oraz dorobek jego twórcy. Na jedno z posiedzeń został zaproszony też pan Oliviero Rainaldi, aby bronić swojego dzieła. Był bardzo przekonywujący - informuje mnie Livia Ermini z biura prasowego dyrektora Broccoli.

- Czy ją usuną? Chyba raczej nie. Wszyscy skłaniają się ku jakiejś ewentualnej zmianie kierunku ekspozycji. Zresztą jeszcze zbyt wcześnie na ostateczne konkluzje. Komisja obraduje - rzeczniczka odpowiada na moje zasadnicze pytanie.

No cóż… jakby rzeźby Rainaldiego nie ustawić, zawsze będzie ona kogoś witać tyłem, albo pielgrzymów wychodzących ze stacji, albo tubylców, wjeżdżających na Plac Cinquecento autobusami, które mają tu postój. No chyba, że stanie jakoś bokiem, pod pewnym skosem, ukryta za drzewem…

Jak raz stanie, to będzie stać

- Moim zdaniem już go nie usuną. Co najwyżej trochę nim pokręcą wokół własnej osi. Pora się zacząć przyzwyczajać - mówi mi Carmen Del Vando, hiszpańska dziennikarka pisząca o sztuce.

- W Rzymie już tak jest. Jak coś postawią, nawet, jeżeli byłoby to najgorsze okropieństwo, to będzie to już stać latami. Włosi są do wszystkiego leniwi. Już słychać głosy, że pomnik nie jest taki zły, przynajmniej z przodu - dodaje.

- Swoją drogą Rainaldi nie jest wcale złym twórcą. On wykonał swoją robotę. To jest jego sztuka, jego osobisty styl, zawsze robił takie rzeźby. A ile rozgłosu przyniosły mu te protesty. Teraz stał się naprawdę znanym artystą międzynarodowym - konkluduje hiszpańska krytyk sztuki.

Niech go postawią w Watykanie

Stoję przed pomnikiem błogosławionego Wojtyły przed stacją Termini i patrzę na wielką górę brązu, która jest jak rozdarty dzwon. Nie mogę sobie wyrobić zdania. Ta rzeźba jest tak kontrowersyjna, że na pewno nie da się przejść obok niej obojętnie. Pytam, więc młodego Włocha, który medytuje nad nią tak jak ja. - Na pewno nie przypomina Jana Pawła II. Nie wiadomo, co to jest - odpowiada mi.

- Ja osobiście nie jestem za tym, aby ją zastępowano czymś innym. Moim zdaniem powinni ją w ogóle usunąć i postawić na terenie Watykanu, albo w innym miejscu należącym do Kościoła. To jest teren publiczny, a ta rzeźba bez wątpienia jest symbolem katolicyzmu. Rzym jest miastem wielokulturowym i wieloetnicznym. Ze stacji Termini codziennie wychodzą ludzie różnych narodowości i wyznań - muzułmanie, hindusi, prawosławni, żydzi - a więc nie tylko katoliccy pielgrzymi - tłumaczy.

Jak widać "statua niezgody" nadal dzieli wszystkich.

Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz

56. Wierni płacą mniej na Kościół

Choć przewidywano, że i w tym roku budżet Watykanu będzie ujemny, rachunki Stolicy Apostolskiej są w porządku.

Pedofilski skandal seksualny ostudził jednak wiernych, którzy są mniej skorzy do płacenia sutych datków na Kościół.

Budżet bez dziury

Choć większość krajów świata boryka się z kryzysem gospodarczym i ma dziury w budżecie - Watykan tym razem nie. Po wielu latach chudych, przyszedł wreszcie tłusty rok i bilans jest wreszcie pozytywny - udało się zaoszczędzić aż 10 mln euro.

Co roku na przełomie czerwca i lipca A.P.S.A (Administracja Majątku Stolicy Apostolskiej) podaje do wiadomości publicznej budżet Stolicy Apostolskiej, prezentowany na konferencji prasowej. Jak możemy wyczytać w dokumentach oficjalnych zamieszczonych na portalu watykańskim – od 1969 do 1996 roku Watykan miał zawsze dziurę budżetową. Także w 2007 roku wydatki znowu przewyższyły dochody i bilans był negatywny przez dwa lata. W 2008 dziura budżetowa wynosiła 15 milionów 300 tysięcy euro. W 2009 A.P.S.A deklarowała, że dochody Stolicy Apostolskiej wyniosły 250 mln 200 tys. euro, a wydatki 254 mln 300 tys euro – czyli dziura budżetowa zmniejszyła się do 4 mln 100 tys. euro. Z tego właśnie powodu nikt nie przewidywał tak optymistycznych rezultatów za 2010 rok.

Wierni nie dają na tacę

Gdyby Watykan był spółką akcyjną miałby powody do zadowolenia, widząc, że jego święta działalność przynosi wreszcie także wymierne korzyści materialne. To znaczy, że papież Ratzinger wybrał dobrych menadżerów.

Jest jednak jedno ale... Watykanowi udało się uniknąć w tym roku dziury budżetowej, dzięki oszczędności i niemieckiemu gospodarowaniu - nie było to łatwe, gdyż wierni nie byli zbyt hojni. Datki bardzo spadły, zwłaszcza w tych krajach, w których było najwięcej ofiar księży pedofilów. Fakt ten jest powodem poważnych obaw o sytuację Kościoła katolickiego w wielu miejscach na świecie.

Niskie Świętopietrze

Skandale seksualne ciążą na Watykanie nie tylko pod względem moralnym, ale również i finansowym. Kościół w Stanach Zjednoczonych, Irlandii, Belgii i Niemczech jest w trudnej sytuacji. Wierni niechętnie dają na tacę, poruszeni złem jakie działo się w ich parafiach. Ofiary czują się pokrzywdzone i oczekują zadośćuczynienia nie tylko moralnego, ale także finansowego.

W 2010 roku, jak można się dowiedzieć z komunikatu wydanego przez biuro prasowe Watykanu, Świętopietrze (oferta, którą co roku wierni składają papieżowi), spadła w sposób znaczący - 20 mln dolarów mniej. W tym roku Benedykt XVI otrzymał 67.704.416,41 dolarów. Świętopietrze za rok 2009 wynosiło 82 miliony 529 tysięcy dolarów, podczas gdy za lata 2007 i 2006 osiągnęło rekordową sumę 100 milionów dolarów.

Watykan zadowolony

Trudno nie być zadowolonym, gdy pieniędzy jest więcej niż mniej. Ojciec Federico Lombardi tłumaczył spadek ofert wiernych kryzysem gospodarczym, który dotknął także katolików. Mówił też, że to w ubiegłych latach wzrosły oferty w sposób znaczący i teraz widocznie wracają do normy.

Kryzys to oczywiście wiarygodna przyczyna powściągliwości finansowej katolików. Watykan jednak zdaje sobie sprawę z tego, że wielu wiernych straciło zaufanie do Kościoła katolickiego i w konsekwencji nie daje już na tacę...

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

55. Papieskie wakacje - cz. 1



Nie tylko Watykan, ale także letnia rezydencja papieska w Castel Gandolfo pod Rzymem cieszy się przywilejem eksterytorialności. Ogrody papieskie w Castel Gandolfo to duża posiadłość ziemska rozciągająca się na przestrzeni setek metrów, pomiędzy centrum miasta a miejscowością Marino. Cały kompleks zajmuje powierzchnię 55 ha – jest zatem o 11 ha większy od Watykanu! W jego skład wchodzą trzy wille kardynalskie: Cybo, Del Moro i Barberini, dwa klasztory kontemplacyjne (Klarysek i Bazylianów), 30 ha parku i ogrodów kwiatowych, 24 ha ogrodów warzywnych, obory i budynki gospodarcze. Do prowadzenia tego dużego folwarku, Stolica Apostolska zatrudnia na stałe ponad 20 osób, a część produkcji rolnej jest sprzedawana.


Raj na Ziemi


Łagodny klimat, żyzna gleba, czyste jeziora i łatwość obrony terytorium, przyciągały ludzi w to miejsce już w czasach starożytnych. Tu właśnie znajdowała się stolica-sanktuarium plemion latyńskich, mityczna Alba Longa, od której bierze początek nazwa tej okolicy – Colli Albani (Wzgórza Albańskie). Na terenie należącym dziś do Watykanu znajdują się resztki jednej z najsłynniejszych willi rzymskich – wiejskiej rezydencji cesarza Domicjana (81-96 p.n.e), zwanego „Łysym Neronem“ i znanego ze swoich krwawych rządów.

Jak na ironię losu - to właśnie on dokończył budowę Koloseum, późniejszy symbol męczeństwa chrześcijan i rozkazał mówić na siebie Dominus et Deus karząc surowo tych, którzy kwestionowali jego boskość.

Tak, jak w okresie Republiki i Cesarstwa, Wzgórza Albańskie były uprzywilejowanym miejscem wakacji cezarów, patrycjuszy i senatorów – tak w średniowieczu i nowożytności wakacje zaczęli spędzać tu papieże, szlachta Państwa Kościelnego oraz duchowni. Wspaniała willa cesarza Domicjana została złupiona doszczętnie – w XIV wieku, cenny marmur, z jakiego była wykonana posłużył do budowy katedry w Orivieto.


Jak dobra przeszły w ręce Kościoła?


W 1200 roku, nad Jezorem Albano, najprawdopodobniej na miejscu mitycznej Alba Longi, został zbudowany zamek rodu Gandolfich, od którego miasto Castel Gandolfo (Zamek Gandolfich) bierze swoją nazwę. Była to jedna z najbardziej bezpiecznych i komfortowych fortec średniowiecznych w okolicach Rzymu. Po kilku dziesięcioleciach posiadłość przeszła w ręce rodu Savellich na blisko 300 lat. W 1596 r., w okresie pontyfikatu Klemensa VIII (1592-1605), Stolica Apostolska odebrała wspaniałą posiadłość wiejską rodzinie Savellich za dług wysokości 150 tys. skudów. 27 maja 1604 r., Zamek Gandolfich został uznany na mocy dekretu papieskigo własnością Kościoła i przyłączony do Państwa Kościelnego.


Papież Paweł V (1605-1621), po skargach złożonch przez mieszkańców Castel Gandolfo zdecydował się odnowić akwedukt i dokonać za własne pieniądze prac hydrologicznych oraz osuszyć pobliskie bagna – za co wystawiono mu tablicę na fasadzie zamku.

Pierwszym papieżem, który spędził wakacje w nowej posiadłości watykańskiej był Urban VIII (1623-1644). Było to w 1626 r., tuż po zakończeniu prac rozbudowy i modernizacji pałacu powierzonej słynnemu architektowi Carlo Maderno. Papież z rodu Barberinich, znany koneser sztuki, odwiedził Castel Gandolfo jeszcze jako kardynał. Rezydencja przypadła mu bardzo do gustu – postanowił więc przywrócić jej dawną świetność i uczynić komfortową. Myślał przede wszystkim o własnej wygodzie, ale przysłużył się też swoim następcom. Aleksander VII (1655-1667) z rodu Chigich dokończył budowę pałacu i nowej fasady przy pomocy architekta Berniniego. Klemens XIV (1769-1774), dla którego ogród letniej rezydencji był zbyt mały, powiększył terytorium watykańskie w 1773 r., kupując pobliską Willę Cybo, należącą do kardynała Kamila Cybo – który z kolei odkupił ją uprzednio od architekta Francesco Fontany, dokupując także 3 ha terenu, który przekształcił we wspaniały park, pełen cennych marmurowych rzeźb antycznych oraz fontann.


Trudno mieć ochotę na urlop gdy Państwo Kościelne upadło


W 1870 r., po upadku Państwa Kościelnego zajmującego przez wieki duży obszar Półwyspu Apenińskiego i po zjednoczeniu Włoch – Castel Gandolfo zostało opuszczone na 60 lat. Na mocy ustawy zwanej „legge delle Guarentigie“, wydanej przez parlament włoski w 1871 r. papieżowi została zagwarantowana nietykalność osobista a Watykan, Lateran i Castel Gandolfo utrzymały eksterytorialność. Mimo tego po zdobyciu Rzymu, obaleniu władzy papieskiej i przyłączeniu terytorium Państwa Kościelnego do Królestwa Włoch (20 września 1870 r.), kolejni papieże niechętnie opuszczali Watykan i jeździli na wakacje.


Dopiero po zawarciu Paktów Laterańskich w 1929 r., podpisanych przez Benito Mussoliniego, które kończyły tzw. „kwestię rzymską“ – Castel Gandolfo stało się znowu ulubioną letnią rezydencją papieży. W ramach negocjacji z faszystowskim rządem Włoch, była brana pod uwagę także możliwość dania papieżom innej opcji turystycznej na letnie wakacje – Willa w Caprarola lub Willa Doria Paphili na wzgórzu Gianicolo. Tradycja historyczna wzięła jednak górę…


Terytorium watykańskie poszerzyło się – zostały dołaczone do niego dwie kolejne wille – Barberini i Del Moro, obejmujące wspaniały park, ogrody, pola uprawne, budynki (będące już w posiadaniu kardynała Tadeo Barberini w 1631 r.). W 1929 r. został dokonany kolejny remont, modernizacja i rozbudowa pałacu papieskiego. W 1934 r. do Castel Gandolfo zostało przeniesione także Obserwatorium Astronomiczne kierowane przez jezuitów ponieważ w Rzymie, z powodu zbyt dużej ilości światła elektrycznego, zabrakło ciemności potrzebnej do obserwacji nieba. W Zamku Gandolfich, bez wątpienia, ojcom jezuitom jest teraz łatwiej wypatrywać Boga przez teleskop. Ale w epoce podróży kosmicznych - zamiast doczekać się powtórnego przyjścia na świat Zbawiciela, na sklepieniu niebieskim mogą zobaczć co najwyżej latające talerze albo Latającego Potwora Spaghetti, w którego wierzą pastafarianie…


AGNIESZKA ZAKRZEWICZ z Rzymu