Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

sobota, 14 listopada 2020

Raport McCarrick. Czy kard. Dziwisz może spać spokojnie?

 

 

 

Rapporto sulla conoscenza istituzionale e il processo decisionale della Santa Sede riguardante l’ex Cardinale Theodore Edgar McCarrick (dal 1930 al 2017) - ponad 400-stronicowy dokument wydany przez Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej, w dniu 10 listopada 2020 roku, to lektura szokująca.

Już we Wstępie dowiadujemy się jak wyglądała kariera, a przede wszystkim decydujący o niej proces nominacji, jednego z najważniejszych amerykańskich kardynałów, Theodora McCarricka, na przestrzeni czterech pontyfikatów: Pawła VI, Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka. Całość dokumentu obnaża przerażające mechanizmy dokonywania nadużyć i przestępstw seksualnych, ich ukrywania i przemilczania na wszystkich szczeblach Kościoła katolickiego. Odsłania korupcję moralną, pokazuje prawdziwe oblicze kultury klerykalnej, a przede wszystkim ujawnia psychoseksualną niedojrzałość duchownego, zajmującego wysokie szczeble władzy i któremu powierzano odpowiedzialne, delikatne zadania.

Jest to Raport bezprecedensowy w historii Kościoła. Wynik dwuletniego dochodzenia, które zostało podjęte z woli papieża Franciszka, po tym, jak w sierpniu 2018 roku, były nuncjusz apostolski w Stanach Zjednoczonych, Carlo Maria Vigano, wykorzystując międzynarodowy rezonans medialny, oskarżył papieża o tuszowanie pedofilii i zażądał, by ten podał się do dymisji. Dokument ujawnia co o nadużyciach seksualnych McCarricka wiedział Jan Paweł II i dlaczego zdecydował się, pomimo ostrzeżeń, awansować go na arcybiskupa metropolitę Waszyngtonu w 2000 roku, a rok później nominować go kardynałem. Raport usprawiedliwia papieża Polaka już we Wstępie, sugerując, że prawdopodobnie powodem jego błędnej decyzji w sprawie Theodora McCarricka było doświadczenie wyniesione z Polski, gdzie używano fałszywych oskarżeń przeciwko biskupom, aby uderzyć w Kościół. Po przeczytaniu całości dokumentu, ten argument wydaje się jednak zbyt banalny i niewystarczający. Raport rzuca cień na kard. Stanisława Dziwisza, ówczesnego sekretarza papieża.

 

Wujek Ted

 

Seryjny predator seksualny i pedofil, molestator niedojrzały psychoseksualnie i  zaburzony uczuciowo, hierarcha wykorzystujący pozycję i władzę, by zastraszyć własne ofiary, manipulator, a przede wszystkim kłamca - to portret byłego kardynała Theodora McCarricka, któremu przez blisko czterdzieści lat udało się ukryć swoje przestępstwa i nadużycia.

Jak możemy przeczytać w Raporcie, w wyniku watykańskiego dochodzenia, ustalono z całkowitą pewnością, że McCarrick miał kontakty seksualne z osobami nieletnimi i pełnoletnimi bez ich przyzwolenia, które obejmowały: kontakty fizyczne, obmacywanie, molestowanie, dotykanie, obcieranie, masturbację, a w niektórych przypadkach penetrację lub próbę penetracji, dopuścił się również molestowania seksualnego w konfesjonale. Choć nie podano dokładnej liczby ofiar, z Raportu można wywnioskować, że było ich kilkanaście. Nie podano też okoliczności i szczegółów wykorzystywania nieletnich, ze względu na dobro ofiar.

Osoby, których zeznania uznano za wiarygodne, poświadczyły, że McCarrick nawiązywał relacje z rodzinami jako duchowny, odwiedzał je często, spędzał z nimi święta, a następnie zaprzyjaźniał się z ich 12-13 letnimi synami, każąc nazywać się „wujek Ted”. Ten sam rodzaj strategii (będący charakterystyką seryjnego predatora seksualnego), stosował w stosunku do seminarzystów i młodych księży, których nazywał „kuzynami”. Swoich zaprzyjaźnionych podopiecznych zabierał na wycieczki, w podróże, na imprezy, na kolacje okolicznościowe z ważnymi osobistościami, co w ich rodzicach wzbudzało wdzięczność i pełne zaufanie. Jako arcybiskup diecezji Metuchen (z nominacji Jana Pawła II), w dzień swoich urodzin organizował pikniki dla męskiej młodzieży, znane jako „Dzień Wujka Teda”, w których brali udział młodzi duchowni, ministranci, seminarzyści, a także członkowie rodzin w diecezji. Pięć razy w miesiącu wydawał kolacje mające na celu relacje publiczne i zbiórki pieniężne na cele charytatywne, w których regularnie uczestniczyli „kuzyni”, którzy następnie dzielili z nim łóżko w rezydencji biskupa. McCarrick zabierał grupy chłopców do wioski rybackiej w Eldred, do swojego domku na plaży w New Jersey w Sea Girt, do małego mieszkania w Foundling Hospital na Manhattanie w Nowym Jorku, organizował nocne spotkania w hotelach i motelach lub w rezydencji biskupa w Metuchen lub Newark. Używając wybiegu, że brakuje miejsc do spania, zmuszał swoje wybrane ofiary do dzielenia z nim jednego łóżka, a następnie próbował mieć z nimi kontakty fizyczne lub stosunki seksualne. Jednemu z seminarzystów pochodzenia brazylijskiego, którego próbował wykorzystać, powiedział, że "aktywność seksualna pomiędzy księżmi jest w USA normalna, szczególnie w naszej diecezji". Obyczaj „dzielenia łóżka” przez arcybiskupa był powszechnie znany i tłumaczony tym, że jako osoba wcześnie osierocona, utrzymywał on ciepłe, rodzinne relacje ze swoimi „kuzynami”. McCarrick sypiał w bieliźnie i namawiał do tego samego chłopców zmuszonych do dzielenia z nim łóżka. W wielu przypadkach jego kontakty fizyczne ograniczały się tylko do wspólnego spania lub masaży, w innych posunął się znacznie dalej. McCarrick namawiał do spożywania alkoholu (również osoby nieletnie), co było strategią ułatwiającą nawiązanie kontaktu fizycznego. Osaczał i izolował swoje ofiary tak, że czuły się niezdolne do oporu psychologicznego lub fizycznego, biorąc pod uwagę autorytet i pozycję duchownego. Z tego powodu jego ofiary nie miały odwagi ujawnić się przez ponad czterdzieści lat, a wszystkie donosy były anonimowe.

 

Jan Paweł II a sprawa McCarricka

 

McCarrick poznał kardynała Karola Wojtyłę w 1976 roku, gdy ten przyjechał do Stanów Zjednoczonych wraz ze swoim sekretarzem Stanisławem Dziwiszem. Jako sekretarz arcybiskupa Nowego Jorku Terence'a Cooke'a, został oddelegowany by mu towarzyszyć, pomimo, że spędzał wtedy wakacje na Bahamach. Nawiązali dość serdeczne relacje. W listopadzie 1981 r., Jan Paweł II nominował Theodora McCarricka biskupem diecezji Metuchen. Wybór był trafny. McCarrick był człowiekiem błyskotliwym, medialnym, władającym kilkoma językami, potrafiącym doskonale nawiązywać relacje, znającym się na polityce i stosunkach międzynarodowych, a przede wszystkim potrafiącym zbierać fundusze i podnieść liczbę powołań w swojej diecezji. W maju 1986 papież awansował go na arcybiskupa metropolitę archidiecezji Newark.

Jak można przeczytać w Raporcie, arcybiskup McCarrick był dla Jana Pawła II cennym współpracownikiem. Prowadził działania zgodne z politycznymi priorytetami papieża, nawiązywał kontakty oraz spotykał się z wybitnymi przywódcami politycznymi i religijnymi (z którymi współpracował przez następne dziesięciolecia, praktycznie do końca swojej niechlubnej kariery), a w szczególności komunikował się regularnie z urzędnikami wysokiego szczebla w Stanach Zjednoczonych, w tym z Białego Domu, Departamentu Stanu i Kongresu. Do jego zadań należało zbieranie funduszy na pomoc papieżowi w jego działalności charytatywnej na całym świecie. Pod koniec lat osiemdziesiątych arcybiskup McCarrick pomógł stworzyć Papieską Fundację, która skorzystała z jego ogromnego doświadczenia w pozyskiwaniu bogatych darczyńców katolickich w USA i prowadziła działania zalecane przez Stolicę Apostolską. Amerykański arcybiskup był nieocenionym specjalistą od fundraisingu i miał niezwykłą zdolność zaskarbiania sobie znajomości oraz przyjaźni poprzez hojne obdarowywanie prezentami. McCarrick gościł zarówno Jana Pawła II, jak i prezydenta Billa Clintona podczas wizyty papieża w Stanach Zjednoczonych, w październiku 1995 r. Było to ważne krajowego i międzynarodowego wydarzenie dla Archidiecezji Newark. Już przed tą wizytą pojawiły się ostrzegawcze sygnały o „zachowaniach arcybiskupa mogących wywołać skandal medialny”, zakwalifikowano je jednak jako pomówienia i plotki. Kard. John O'Connor dokonał pierwszej „weryfikacji” oskarżeń wysuwanych w stosunku McCarricka i uznał, że nie ma przeciwskazań wobec wizyty.

Abp. McCarrick dość niespodziewanie znalazł się wśród kandydatów na prestiżowe i kluczowe stanowisko arcybiskupa Waszyngtonu. Już wtedy było widomo, że: 1) jeden z księży z diecezji Metuchen, zgłosił następcy McCarricka, że w czerwcu 1987 roku był świadkiem aktywności seksualnej arcybiskupa z innym księdzem i że ten dokonał agresji seksualnej w stosunku do niego jeszcze tego samego lata; 2) w 1992 i 1993 roku wysłano serię anonimowych listów do Konferencji Episkopatu Stanów Zjednoczonych, nuncjusza apostolskiego i różnych kardynałów w Stanach Zjednoczonych, oskarżając w nich McCarricka o pedofilię z jego „kuzynami”; 3) miał obyczaj dzielenia łóżka z młodymi mężczyznami w rezydencji biskupa w Metuchen i Newark; 4) dzielił łóżko z dorosłymi klerykami w domku na plaży na wybrzeżu New Jersey. Ponadto biskup Edwart T. Hughes (następca McCarricka w diecezji Metuchen), wiedział również, że ksiądz, który był ofiarą agresji seksualnej McCarricka, dopuścił się pedofilii w swojej diecezji i z tego powodu skierował go na terapię. Zachował to jednak dla siebie.

W październiku 1999 r., kard. John O'Connor, arcybiskup Nowego Jorku, wystosował list do ówczesnego nuncjusza apostolskiego w USA, abp. Gabriela Montalvo, przedstawiając w nim oskarżenia przeciwko McCarrikowi i ostrzegł Stolicę Apostolską przed możliwym skandalem. List został przekazany papieżowi Janowi Pawłowi II. Na życzenie Karola Wojtyły, Montalvo skierował pisemne zapytania do czterech biskupów z New Jersey, aby ustalić, czy zarzuty przeciwko McCarrickowi są prawdziwe. Odpowiedzi biskupów potwierdziły, że McCarrick dzielił łóżko z młodymi mężczyznami, ale nie wskazywały z całą pewnością, że McCarrick dopuścił się jakiegokolwiek niewłaściwego zachowania seksualnego. Trzech z czterech amerykańskich biskupów dostarczyło Stolicy Apostolskiej niedokładne, a ponadto niepełne informacje na temat zachowań seksualnych McCarricka. Tylko następca McCarricka w diecezji Metuchen, bp. Edwart T. Hughes, w liście napisanym odręcznie ze względu na zachowanie poufności,  donosił o dwóch różnych epizodach potencjalnej napaści seksualnej McCarricka na dwóch różnych księży, gdy ci byli jeszcze seminarzystami, którzy z kolei dopuścili się aktów pedofilii i z tego powodu byli niewiarygodni, i zostali zawieszeni w czynnościach kapłańskich. Hughes ostrzegał: "byłoby wysoce nieroztropnym rozważać jakikolwiek awans dla arcybiskupa McCarricka". Ta informacja trafiła do Watykanu. 6 sierpnia 2000 r., bp. Dziwisz, osobisty sekretarz Jana Pawła II, otrzymał trzystronicowy, pisany odręcznie list od abp. Theodora McCarricka, odnoszący się do zarzutów kard. O'Connora. Już wtedy siedemdziesięcioletni McCarrick twierdził, że wszystkie oskarżenia były fałszywe, że czasami brakowało mu roztropności i zapewniał: “nigdy nie miałem stosunków seksualnych z żadną osobą, mężczyzną czy kobietą, młodą czy starą, duchowną czy świecką, ani nigdy nie wykorzystałem innej osoby, ani nie traktowałem nikogo bez szacunku.” Arcybiskup przekonywał również w liście, że gdyby zarzuty wobec niego zostały upublicznione, to łatwo by je obalił.

Jan Paweł II zmienił zdanie, ostatecznie podejmując decyzję o awansie McCarricka do Waszyngtonu, w listopadzie 2000 roku. Rok później mianował go kardynałem.

Niejasne pozostają okoliczności korespondencji. Nie wiadomo w jaki sposób poufny i osobisty list McCarricka trafił w ręce Dziwisza, bez znaczków i stempli pocztowych. W dokumentach watykańskich nie ma śladu po innym liście arcybiskupa wysłanym do papieskiego sekretarza kilka miesięcy wcześniej w sprawie ewentualnych awansów. W nuncjaturze w USA nie odnalazł się inny poufny list od kard. Dziwisza, z dołączoną kopią listu McCarricka, gdzie sekretarz prosił aby usunięto jego nazwisko z korespondencji i pozostawiono jedynie list ówczesnego arcybiskupa Newark. Nie wiadomo też, kto z najbliższego grona papieża poinformował McCarricka o opinii kard. O'Connora, pozwalając mu kłamliwie odeprzeć zarzuty.

Nie ma znaczenia, czy McCarrick oszukał papieża używając wybiegu lingwistycznego i pisząc „nie miałem stosunków”. Z Raportu wynika jasno, że bezsprzecznie udowodniono, iż McCarrick w niektórych przypadkach się ich dopuścił. Jego agresje seksualne miały charakter wykorzystywania i pozbawiania godności.

 

Co pokazuje Raport w sprawie McCarricka

 

Przede wszystkim to, że Theodor McCarrick okłamał Jana Pawła II, jego współpracowników, jego następców, cały Kościół, wiernych, media oraz opinię publiczną. A skoro osobistość takiego kalibru jak McCarrick kłamała systematycznie przez całe życie, dlaczego opinia publiczna ma wierzyć, że nie robią tego również inni kardynałowie, biskupi, duchowni…

Jan Paweł II uwierzył mu, gdyż wolał wierzyć osobie, która na stanowisku arcybiskupa Waszyngtonu byłaby dla niego użyteczna. Zignorował sygnały ostrzegawcze pochodzące z wysokiego szczebla. Nigdy nie zainteresował się ofiarami.

McCarrick cieszył się autorytetem oraz zaufaniem przełożonych i wiernych, w tym rodziców, którzy powierzali mu swoje dzieci. Dla McCarricka Kościół był miejscem, które gwarantowało mu nieograniczony dostęp do chłopców w okresie dojrzewania, nieletnich i młodych mężczyzn. Kościół go również chronił. Był przekonany, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw dzięki jogo autorytetowi, pozycji kardynała i systematycznym kłamstwom oraz dzięki klerykalnej kulturze milczenia i ukrywania skandali seksualnych, niedbałościom i dziurom w systemie przepływu informacji, pomiędzy diecezjami, nuncjaturą oraz Watykanem. Czytając Raport, nie sposób nie zwrócić uwagi na tę kulturę milczenia i ukrywania. Pierwsze skargi były przyjmowane ustnie i nic z nimi dalej nie robiono; donosy i wszelką korespondencję związaną z podejrzeniami o niewłaściwe zachowanie seksualne przechowywano jako poufną; ważne listy pisano odręcznie, aby nie pozostawić śladu w komputerze; nie przesyłano informacji do nuncjatury; nuncjatura nie kierowała do Watykanu informacji, które wreszcie zgromadziła; adnotacje i polecenia na dokumentach watykańskich również zapisywano odręcznie, z adnotacjami „poufne”. Jedynym zmartwieniem Kościoła było to czy nie wybuchnie skandal oraz to, czy w razie jego wybuchu, będzie się można przed nim obronić. Czytając Raport, zaskakuje, że instytucje kościelne śledziły z uwagą media i inne publikacje, tylko pod tym kątem. Zaskakuje, że były prowadzone poufne rozmowy ugodowe z ofiarami, które za milczenie otrzymały pieniądze. Przynajmniej dwóch księży, którzy stali się ofiarami McCarricka w młodości, miało w konsekwencji poważne problemy psychoseksualne i dopuściło się kontaktów seksualnych z nieletnimi. Jeden z nich (nazywany w Raporcie Ksiądz 1) już w 1993 r., wyjawił bp. Hughesowi całą sprawę, a w 2005 napłynęły do Kongregacji Nauki Wiary jego kompletne akta, w tym oskarżenia dotyczące nadużyć seksualnych dokonanych przez McCkarrika w 1987 r. Jedyna osoba, która imiennie przez lata zgłaszała nadużycia seksualne McCarricka, została uznana za niewiarygodną i dopuszczającą się fałszywych oskarżeń, gdyż sama wykorzystała dwóch nastolatków. To pokazuje, że w hierarchicznym systemie Kościoła, słowo ofiary czy zwykłego księdza nie liczy się w konfrontacji z biskupem, arcybiskupem, kardynałem. Ofiara czy zwykły ksiądz nie mają szans udowodnić czegokolwiek kardynałowi, nawet jeśli ten jest kłamcą i pedofilem.

W czerwcu 2005 roku, 75-letni arcybiskup Waszyngtonu zgodnie z obyczajem, złożył dymisje na ręce Benedykta XVI. Ze względu na dobry stan zdrowia i doskonałą pracę papież wyraził zgodę, aby pozostał na stanowisku przez kolejne dwa lata. Pogłoski o niewłaściwym zachowaniu seksualnym stały się bardziej konkretne. W archiwum Kongregacji Nauki Wiary znalazła się wreszcie nota dotycząca Księdza 1, choć postępowanie w jego sprawie zostało zamknięte. Kolejny biskup Metuchen, Bootkoski, wysłał do nuncjusza Montalvo notkę informującą o dwóch oskarżeniach ze strony Księdza 1 i Księdza 2. Pojawił się artykuł w internetowym blogu Review Board, w którym Ksiądz 2 mówił o „obyczaju dzielenia łóżka”. Watykan, który po wybuchu skandali seksualnych w różnych krajach świata ogłosił politykę „tolerancji zero”, postanowił jednak odwołać po cichu McCarricka z urzędu arcybiskupa Waszyngtonu i skłonić go do wycofania się z życia publicznego. Kardynał został wezwany do Rzymu przez ówczesnego Prefekta Kongregacji ds. Biskupów, kard. Giovanniego Battistę Re i została mu zakomunikowana decyzja. McCarrick nadal twierdził, że to pomówienia, zgodził się jednak odejść i opuścić kampus dla seminarzystów, gdzie mieszkał, jeżeli jego odwołanie nie będzie wyglądało na karę. Watykan martwił się tylko o to, by do tego czasu nie wybuchł skandal. W 2006 roku adwokat Księdza 1 złożył oficjalny incident report, w którym zostały przedstawione zarzuty przeciwko McCarrikowi, dokument dotarł do władz cywilnych i kościelnych. Kard. Re, wystosował list do nowego nuncjusza w USA, Pietro Scambi, wydając w nim instrukcję, aby kard. Theodor McCkarrick, emerytowany arcybiskup Waszyngtonu wycofał się z życia publicznego i oddał modlitwie. Choć McCkarrick znacznie ograniczył swoje wyjścia publiczne w USA, nadal podróżował po świecie, uprawiał „miękką” dyplomację spotykając się z najważniejszymi liderami politycznymi i religijnymi, bywał regularnie w Rzymie i brał udział w spotkaniach z następcami Jana Pawła II. Praktycznie nie zastosował się do zaleceń swojego przełożonego. Nadał twierdził, że stawiane mu oskarżenia są fałszywe. W kwietniu 2008 roku, podczas podróży Benedykta XVI do Stanów Zjednoczonych, kard. McCarrick koncelebrował mszę z papieżem w katedrze św. Patryka oraz uczestniczył w obiedzie podczas papieskiej wizyty w Nowym Jorku. Po tym epizodzie, psychoterapeuta i były zakonnik benedyktyński, Richard Sipe, opublikował w Internecie „list otwarty” skierowany do Benedykta XVI zatytułowany „Deklaracja dla papieża Benedykta XVI w sprawie modelu kryzysu nadużyć seksualnych w Stanach Zjednoczonych”. Według Sipe’a „aberracja seksualna” w Kościele katolickim nie była generowana oddolnie, ale odgórnie – poprzez zachowania seksualne przełożonych, nawet biskupów i kardynałów”. Sipe opisał min. przykład kard. McCarricka. W publicznym liście Sipe'a nie padły zarzuty o pedofilię i nie został on zauważony przez media głównego nurtu, nie stanowił więc zagrożenia dla Kościoła. Po tej publikacji, abp. Carlo Maria Vigano, ówczesny członek Sekretariatu Stanu, napisał oficjalną notę na temat McCarricka, w której ostrzegał przed wybuchem niezwykle groźnego skandalu, którego przyczyną będzie kardynał, sugerując, aby papież, w którego ekskluzywnej kompetencji leży sądzenie kardynałów, podjął odpowiednie kroki. Nota, choć puszczona w obieg w Watykanie, nie miała większych konsekwencji. Ani Benedykt XVI, ani Franciszek do 2018 r., nie egzekwowali zaleceń kard. Re z 2006, sądząc, że skoro Jan Paweł II przeegzaminował już sprawę McCkarricka i pozytywnie ocenił list skierowany przez niego do Dziwisza, to jest on niewinny. McCkarrick prosił nawet, aby restrykcje wobec niego zostały odwołane. Upłynęło kolejnych dziesięć lat, podczas których Watykan preferował wierzyć, że sprawa McCkarricka to plotki i pomówienia bez dowodów, dokonywane przez osoby niewiarygodne, a nie przez jego ofiary…

 

Kłamstwo trwające prawie pół wieku

 

W czerwcu 2018 r., McCarrick został po raz pierwszy oskarżony o seksualne molestowanie dzieci w latach 1971-72, w nowojorskiej katedrze św. Patryka, przez byłego ministranta. Powołana komisja kościelna uznała zarzuty za wiarygodne. Po upublicznieniu oskarżeń, 28 lipca 2018 r., papież Franciszek przyjął rezygnację McCkarricka z Kolegium Kardynalskiego i zawiesił go ad divinis, nakazując prowadzenie życia w odosobnieniu i pokucie.

28 sierpnia 2018 r., w różnych mediach katolickich ukazało się 10-stronicowe dossier, opublikowane przez byłego nuncjusza w USA, Carlo Maria Vigano i mówiące o tym, że Kościół, włącznie z papieżem Franciszkiem, od lat wiedział o nadużyciach homoseksualnych kard. Theodora McCarricka. Vigano domagał się dymisji papieża.

Dopiero 11 stycznia 2019 roku, na podstawie informacji zebranych w toku postępowania administracyjnego, Kongregacja Nauki Wiary wydała dekret, w którym McCarrick został uznany winnym nagabywania podczas sakramentu spowiedzi oraz popełnienia grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu z nieletnimi i dorosłymi, z obciążającymi okolicznościami nadużycia władzy. To najcięższe grzechy, jakie możne popełnić kapłan. 15 lutego 2019 został ostatecznie wydalony ze stanu kapłańskiego.

W wyniku tych wydarzeń powstał omawiany Raport, stanowiący przede wszystkim odpowiedź na zarzuty Vigano, będące wynikiem politycznej walki wewnętrznej w Kościele i własnych ambicji arcybiskupa. W Raporcie udokumentowano, że gdy abp. Vigano był nuncjuszem w USA, w latach 2011-2016, w sprawie McCarricka nie zrobił nic i nie przekazał dotyczących go dokumentów do Watykanu.

Niestety w tej sytuacji nasuwa się pytanie: „Czy gdyby Vigano bezprecedensowo nie zażądał dymisji Franciszka, moglibyśmy przeczytać ten Raport i poznać prawdę?”. Prawdopodobnie nie…

Rapporto sulla conoscenza istituzionale e il processodecisionale della Santa Sede riguardante l’ex Cardinale Theodore EdgarMcCarrick (dal 1930 al 2017) to lektura szokująca, nawet dla dziennikarza, który skandalem pedofilii w Kościele zajmuje się od lat, gdyż ukazuje od podszewki cały mechanizm przemilczania i ukrywania nadużyć seksualnych mających miejsce od lat 70-tych ubiegłego wieku, do dziś. Jego upublicznienie było odważną decyzją ze strony papieża Franciszka. Warto, aby przeczytali go nie tylko dziennikarze, ale także polscy katolicy i wyciągnęli wnioski…

 

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu