Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

poniedziałek, 20 czerwca 2011

54. Z czego utrzymuje się Państwo Miasto Watykańskie?


Watykan jest teokratyczną monarchią elekcyjną, absolutystyczną i o charakterze patrymonialnym. Jest to najmniejsze państwo-miasto na świecie, będące enklawą Rzymu, ma około 800 obywateli i są to głównie najwyżsi dostojnicy kościelni, księża i zakonnice im służący oraz żołnierze Gwardii szwajcarskiej. Oprócz tego, do pracy w Watykanie przychodzi około 3000 osób mieszkających poza murami państwa-miasta (pracownicy poczty, radia, gazety, telewizji, sklepów, muzeów, apteki, banku, stacji benzynowej, dworca kolejowego, służby medycznej i ochrony). Watykan jest monarchią o charakterze patrymonialnym, gdyż tak jak w czasach feudalnych władca rozporządza poddanym mu krajem bez ograniczeń i nie odróżnia się wydatków państwowych od wydatków monarchy. Monarchia patrymonialna oznacza także, że monarcha utrzymuje się z wpływów wsalnych – a więc darowizn wiernych, datków i dofinansowań innych państw, wynikających z umów bilateralnych. Posiadłości oraz struktury mogą znajdować się także na terytorium innych państw i mieć przywilej eksterytorialności. Tak właśnie jest w przypadku Watykanu.


Świętopietrze


Gospodarka Państwa Miasta Watykańskiego opiera się na dochodach z pielgrzymek, wizyt w muzeach, sprzedaży gadżetów i błogosławieństw, dochodów jakie przynosi radio, telewizja, wydawnictwo poliglotyczne, gazeta „L'Osservatore Romano“, apteka, stacja benzynowa i kolejowa. Watykan ma prawo bić własną monetę (od 2002 r. w Euro – ok. 670 tys. rocznie) oraz wydawać znaczki. Działalność ta ma jednak jedynie charakter numizmatyczny – euro z papieżem są sprzedawane jako pamiątki, więc mają wyższą wartość niż nominalna. Do tego dochodzą darowizny dla papieża – tzw. Obolo di san Pietro czyli Świętopietrze. To najstarsza forma finansowania watykanu – roczne darowizny za przyjęcie religii chrześcijańskiej, jakie Polska płaciła od czasów Mieszka I. Trudno powiedzieć jak kształtował się ten dochód na przestrzeni wieków. Wiemy natomiast, że obecnie – za pontyfikatu Benedykta XVI jest to ok 50 milionów euro rocznie (79.837.843 dolarów UsA w 2007 r., 75.785.574 UsA w 2008 r.) i datki te pochodzą od wiernych z całego świata, czasami są to darowizny bardzo wysokie i anonimowe. Lwią część dochodów Watykanu stanowią wpływy z nieruchomości jakie posiada poza terytorium oraz różne inwestycje finansowe.


Budżet z dzuirą


Watykan składa się z: Państwa Miasta Watykańskiego (podmiot terytorialny), stolicy Apostolskiej i Kurii Rzymskiej (struktura organizacyjna). Państwo Miasto Watykańskie ma oddzielny bilans finansowy od stolicy Apostolskiej. Finansami Watykanu zajmuje się A.P.s.A (Amministrazione del Patrimonio della sede Apostolica) czyli Administracja Majątku stolicy Apostolskiej. Jest to rodzaj banku centralnego Watykanu – często mylnie tę rolę przypisuje się bankowi IOR (Istituto per le Opere di Religione) czyli Instytutowi Dzieł Religijnych. A.P.s.A została powołana do życia w 1967 roku przez papieża Pawła VI i była reformowana przez Jana Pawła II. Jej zadaniem jest dbać o wydatki Watykanu – biorąc pieniądze z działalności, która przynosi dochody i rozdzielając je na poszczególne „ministerstwa” papieskie (Dicasteri), które dochodów nie przynoszą. Co roku na przełomie czerwca i lipca A.P.s.A podaje do wiadomości publicznej budżet stolicy Apostolskiej, prezentowany na konferencji prasowej. Jak możemy wyczytać w dokumentach oficjalnych zamieszczonych na portalu watykańskim – w 1996 roku, czwarty rok z rzędu bilans zamknął się pozytywnie – drobnym dochodem, podczas gdy przez poprzednie 23 lata bilans był negatywny (czyli od 1969 r. stolica Apostolska miała zawsze dziurę budżetową). W 1996 r. wydatki wynosiły 297.299 miliardów lirów, a przychody 297.694 miliardów lirów, co przyniosło 395 milionów lirów oszczędności – czyli 260.000 dolarów Usa. W 2007 roku wydatki znowu przewyższyły dochody i bilans był negatywny przez dwa lata. W 2008 dziura budżetowa wynosiła 15.300 milionów euro. W 2009 A.P.s.A deklarowała, że dochody stolicy Apostolskiej wyniosły 250.200 mln euro, a wydatki 254.300 mln euro – czyli dziura budżetowa zmniejszyła się do 4.100 mln euro. Bilans za rok 2010 będzie opublikowany pod koniec czerwca br. – mówi się, że dziura budżetowa może być trochę mniejsza, ale bilans nie będzie jeszcze pozytywny. Nowością w 2009 roku było to, że IOR podarował papieżowi 50 milionów euro.


Niezidentyfikowane cele kultowe


Kościół katolicki korzysta z różnych przywilejów – nie tylko podatkowych. Są one ustalane przez umowy bilateralne na mocy konkordatów zawartych przez Watykan z poszczególnymi państwami.

Na przykład we Włoszech istnieje mechanizm tzw. „8x1000zgodnie z którym państwo włoskie przeznacza osiem tysięcznych wpływów z podatków obywateli na cele religijne lub charytatywne. Mechanizm jest dość „perwersyjny”, co wielokrotnie sygnalizowały włoskie stowarzyszenia laickie – jeżeli nawet obywatel nie wypełni deklaracji podatkowej w tej kwestii to i tak pieniądze idą dla głównego faworyta – czyli dla włoskiego kościoła katolickiego. W ten oto sposób Konferencja Episkopatu Włoch otrzymuje co roku blisko 1 miliard euro!!! Czyli prawie trzy razy tyle ile wynosi roczny budżet stolicy Apostolskiej. Pieniądze te powinny być przeznaczane na cele charytatywne – działalność na rzecz ubogich, misje w krajach Trzeciego świata – w rzeczywistości jednak idą one na bliżej niezdefiniowane „cele kultowe“ – czyli na wypłaty dla księży, katechetów, budowę nowych kościołów i renowacje ogromnego patrymonium kulturalno-historycznego jaki posiada Kościół we Włoszech (co pod tym względem ma uzasadnienie, bo inaczej zabytki by się posypały).

Premier silvio Berlusconi w 2005 roku obiecał zwolnić Kościół katolicki od płacenia podatku gruntowego, co pozwoliło mu wygrać wybory dzięki poparciu hierarchii watykańskiej. Obietnicę spełnił. W rezultacie „spółka Kościół“, która posiada na terenie Włoch blisko 100 tys. budynków (w jakich mieszczą się szpitale i kliniki prywatne, szkoły, uniwersytety, sklepy i hotele), zaoszczędza rocznie 2 miliardy euro. Unia Europejska otworzyła za to dochodzenie formalne w stosunku do Włoch ze względu na faworyzowanie nielojalnej konkurencji. W 2012 Bruksela zdecyduje czy skazać Włochy i zmusić je do zmiany ustawy, czy nie. Nie należy się więc dziwić, że na przykład noclegi na terenie Rzymu w strukturach kościelnych kosztują mniej niż w hotelach, bo te nie płacą podatków gruntowych.


Watykan nie płaci za wodę


Uprzejmości finansowe czyni nie tylko rząd włoski, lecz także Urząd Miasta Rzymu, na którego terenie leży Watykan. Już traktaty laterańskie przewidywały, że Rzym musi dostarczać wodę do Watykanu – nie mówiły jednak, że za darmo. Miasto Rzym dostarcza co roku bezpłatnie tyle wody, ile wystarczyłoby dla 60 tys. osób, wykorzystywanej do podlewania ogrodów watykańskich, wybudowało też oczyszczalnie ścieków (które to do końca lat 60. odprowadzano do Tybru). Watykan nie zapłacił nigdy ani grosza, nawet gdy spółka usług komunalnych stała się prywatna i akcjonariusze zaczęli przyciskać „świętego klienta“. Zapłacili włoscy podatnicy…

Także za beatyfikację Jana Pawła II – uroczystość trwająca jeden dzień, zapłacili Rzymianie. Koszty Watykanu wyniosły zaledwie 500 tys. euro, podczas gdy Urząd Miasta Rzymu zapłacił 4,5 miliona euro…


Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

niedziela, 12 czerwca 2011

53. Europride 2011 w Rzymie - relacja


11 lat po historycznym Europride, który odbył się w Rzymie w Rok święty, tęczowy pochód znów przeszedł przez Wieczne Miasto. 39 kolorowych wozów, z których transmitowano ogłuszającą muzykę przejechało od dworca kolejowego Termini, do Koloseum, by zakończyć paradę na polu Circo Massimo, gdzie ustawiono scenę koncertową. Za wozami szedł barwny i wesoły tłum a po bokach ulicy ustawili się obserwatorzy wiwatujący na cześć manifestantów LGTB. Setki tysięcy osób! Może nawet milion! Takich tłumów na Europridzie, Rzym jeszcze nie widział!

„Niektórzy chętnie widzieliby nas tu w środku, jedzonych przez lwy!“ – krzyczano z głośników, gdy pochód okrążał Amfiteatr Flawiuszów. – „Prawo do miłości jest podstawowym prawem człowieka!“


Lesbijki, geje, transeksualiści, biseksualiści, a także zwykli heteroseksualiści powtórnie spotkali się w stolicy Włoch by świętować Dzień Ulicy Krzysztofa, upamiętniający zamieszki na tle dyskryminacji mniejszości seksualnych, które rozegrały się w 1969 roku w Nowym Jorku i domagać się równych praw, które w wielu krajach są im jeszcze negowane oraz protestować przeciwko homofobii. Jak zwykle były brazylijskie drag queen przystrojone w kolorowe pióropusze z wielkim sylikonowym biustem, eksponowanym także w całości, które tańczyły sambę na ulicy. Byli „niedźwiedzie“ – czyli potężne, zarośnięte, owłosione i brzuchate samce homoseksualne, które negują stereotyp gejowskiego zniewieścienia. Maszerowały lesbijki stare i młode, transy, biseksy oraz wszyscy ci heteroseksualiści, którzy wierzą, że odmienność i różnorodność to faktory naturalne i pozytywne dla ludzkości. Były też Tęczowe Rodziny – czyli jednopłciowe pary mamuś lub tatusiów wychowujących wspólnie dzieci oraz AGEDO – stowarzyszenie rodziców gejów i lesbijek, którzy nie wstydzą się i nie potępiają swoich „odmiennych“ dzieci. Nie zabrakło zdeklarowanych gejów prawicowych, aby pokazać wreszcie, że nie tylko lewacy są homoseksualistami..


Kontestacja papieża


W tym roku manifestanci kontestowali bardzo ostro Watykan i papieża Ratzingera, przechrzczonego na „Nazingera“. Od 2000 roku, kiedy to po raz pierwszy odbył się w Rzymie międzynarodowy Gay Pride, we Włoszech nic się nie zmieniło – nie ma w dalszym ciągu ustawy o związkach partnerskich, ani nawet ustawy przeciwko homofobii, homoseksualizm jest nadal napiętnowany przez kościół a hierarchia watykańska szerzy homofobię. Jak na ironię losu, w sobotę 11 czerwca – w tym samym dniu, gdy w Rzymie odbywał się Europride, Benedykt XVI przyjął na audiencji delegację 2 tysięcy europejskich Romów. Podczas tego historycznego spotkania, mającego pokazać otwartość Watykanu, papież mówił o śmierci błogosławionego Ceferino Gimeneza Malli podczas hiszpańskiej wojny domowej w 1936 r., o zagładzie Romów podczas II Wojny Światowej i apelował o otwarcie na integrację, praworządność, sprawiedliwość oraz dążenie do godnego, lepszego życia. To działo się w Watykanie, podczas gdy ulicami Wiecznego Miasta maszerowali inni prześladowani niosąc transparenty: „Nazinger prześladuje gejów!“, „Nazinger napada na gejów!“, „Ubiera się w Pradę, a jest przyjaciółką diabła!“, „Piekło realne, Watykan Guantanamo mentalne!“. Przez całe miasto przejechał olbrzymi transparent z napisem „ NO VAT “ na tle kopuły bazyliki San Pietro, a jeden z manifestantów na szczudłach przebrany za kardynała pokazywał tabliczkę: „Nie dla praw LGTB! Nie dla związków partnerskich! Nie dla ustawy przeciwko homofobii! Tak dla Crimen Sollicitationis!“


Nie zabrakło polityków


W pierwszym rzędzie nie zabrakło polityków, którzy od lat otwarcie popierają dążenia ruchu LGTB, często stanowiąc jego część. Była parlamentarzystka PD – Paola Concia, zdeklarowana lesbijka, która szła za rękę ze swoją towarzyszką życia Krzysią. Był transseksualista Vladimir Luxuria – historyczny lider ruchu włoskiego i były poseł na sejm. Był oczywiście Nichi Vendola – lider Lewicy, Ekologii, Wolności, zdeklarowany gej i Prezydent Prowincji Apulia, który być może w niedalekiej przyszłości będzie kandydował na premiera Włoch. Wśród flag niesionych podczas parady widać było flagi włoskich partii lewicowych, Zielonych, związków zawodowych oraz stowarzyszeń laickich. Na otwarciu parady pojawiła się także Renata Polverini – Prezydent Prowincji Lacjum z prawicowej partii Lud Wolności. „Idź gdzie indziej faszystko!“ – kontestowano jej krótki udział w rzymskim Europride.


Przybyła Lady Gaga


Nikt nie kontestował natomiast Lady Gagi, choć niektórzy obawiali się, że także ona przypuści czołowy atak na Benedykta XVI. Pojawiła się na scenie w Cyrku Maximusa w stroju Versace z lat 90. i w zielonej koafiurze na głowie. Bez wątpienia to Gaga przyczyniła się do wielkiego sukcesu tegorocznego rzymskiego Europride, a przyjechała do Wiecznego Miasta na zaproszenie Ambasadora USA we Włoszech Davida Thornea.

W przemówieniu wygłoszonym ze sceny przed wykonaniem swoje sztandarowej piosenki "Born this way", uważanej za hymn odmienności, Lady Gaga mówiła: "Jestem córką odmienności. I za każdym razem gdy mówię o tym, pytają się mnie czy jestem lesbijką? Ja czuję zobowiązanie moralne, by uczynić świat lepszym miejscem. Walczymy o wolność, sprawiedliwość, zrozumienie, a przede wszystkim chcemy pełni praw. Chcemy być tylko traktowani jak ludzie. Musimy skończyć z dyskryminacją i ignorancją. Chcemy by świat był otwarty dla wszystkich, tu i teraz." Podkreślała też, że dla niektórych rządów prawa gejów nie są priorytetem, natomiast wiele rządów na świecie nie zezwala wciąż swoim obywatelom mieć tych praw. Wśród krajów, gdzie mniejszości seksualne pozbawione są pełni praw artystka wymieniła Polskę, Litwę, Rosję, Węgry, Liban oraz państwa Bliskiego Wschodu.

Jej wystąpienie w Rzymie było oczywiście otwartą aluzją do tego, że także we Włoszech nie ma równości. "To nie jest tylko zabawa, pokojowa demonstracja, tu chodzi o fundamentalne prawa człowieka. Jesteśmy tu, by bronić praw. Musimy iść dalej, w obronie miłości i praw człowieka oraz godności"- mówiła gwiazda. - "Tak wiele osób na świecie jest dyskryminowanych. Proszę świat, aby zorientował się wreszcie, że nastąpiły zmiany, problemy społeczne są realne, mają konsekwencje dla całej ludzkości. Proszę więc głowy państw, aby nam pomogły, a nie dzieliły ludzi.“ – pop star występowała przez blisko 40 minut i przemawiała jak prawdziwy, charyzmatyczny lider polityczny.

Gaga podziękowała też Prezydentowi Miasta Rzymu Ganniemu Alemannowi, ze to, że udało się zorganizować tak wielką pacyfistyczną manifestację. "Roma, jak możemy zmienić opresję przeszłości w wyzwolenie przyszłości? Niech się narodzi tu i teraz nowa ideologia międzynarodowa. Jesteśmy rewolucjonistami miłości, użyjmy więc ludzką władzę, aby ratować życie i jednoczyć wszystkich ludzi!“ – powiedziała Lady Gaga w Rzymie.


Agnieszka Zakrzewicz, z Rzymu


zobacz foto relację na facebooku

http://www.facebook.com/pages/WcieniuSanPietro/221663011183554#!/media/set/?set=a.10150221163957376.335576.563217375


zobacz wideo Lady Gaga Europride Roma 2011 (Born this way - The edge of glory)

http://www.youtube.com/watch?v=dIOCtc31gIE

51. Rzymianie nie chcą takiego papieża


Pomnik Jana Pawła II, odsłonięty w Rzymie przed dworcem Termini, nadal dzieli mieszkańców Wiecznego Miasta. Roma to miasto, które zachwyciło nawet Goethego i Stendhala, a rzymianie obcując, na co dzień z klasycznym pięknem wyrobili sobie gust. W sondażu prowadzonym przez dziennik "La Repubblica", aż 90% czytelników opowiada się za usunięciem kontrowersyjnej statuy papieża. O tym zadecyduje specjalna komisja, która zbierze się wkrótce na Kapitolu.

http://polonia.wp.pl/page,2,title,Rzymianie-nie-chca-takiego-papieza,wid,13492749,wiadomosc.html

Dzieło znanego i cenionego rzeźbiarza Oliviero Rainaldiego, który żyje i tworzy w prestiżowym lofcie w Pastificio Cerere w dzielnicy San Lorenzo spotkało się z krytycznymi ocenami, i porównane zostało do "otwartego namiotu", do "dzwonu", a przede wszystkim do "budki strażniczej".

Publiczność nie zrozumiała mnie


- Nie ukrywam, że zaskoczyła mnie reakcja publiczności - powiedział nam w ekskluzywnej rozmowie autor rzeźby. Rainaldi do tej pory udzielił tylko trzech wywiadów i nie zbyt chętnie rozmawia z mediami. - Myślę, że publiczność nie zrozumiała mnie. Ci, którzy znają moją twórczość, wiedzą doskonale, że nie jestem realistą, lecz szukam zawsze formy, która jest przesłaniem. W tym przypadku potraktowałem papieża "teologicznie". Chciałem wyrazić jego metafizyczny ból poprzez to rozdarcie formy. Ci, którzy skrytykowali moją rzeźbę nie zdają sobie sprawy z tego, że powiedzieli rzecz bardzo ważną, nazywając ją "budką strażniczą". To oddaje właśnie charakter tego dzieła, gdyż papież mówił do wiernych: "jesteście zwiadowcami" - wyjaśnia rzeźbiarz.

Rzeźba podarowana miastu przez Fundację Paolini Angelucci, spotkała się już z ostrą krytyką watykańskiej gazety "L'Osservatore Romano", która napisała, że "rezultat nie stanął na wysokości intencji" i podzieliła nawet władze Rzymu. Podobno Prezydent Gianni Alemanno miał dość poważne spięcie z Umberto Bartolim - dyrektorem departamentu archeologii, który twierdzi, że zarówno Ministerstwo Kultury, jak i Watykan wydały pozytywną opinię. - Dla mnie gest rzeźby Rainaldiego jest piękny - tak Bartoli podsumował jajowatą formę przedstawiającą rozchylony papieski płaszcz, jako symbol opieki, jaką roztaczał Jan Paweł II nad wiernymi i światem.

Obraza pamięci


- To niezmywalna plama i obraza pamięci - uważa natomiast najbardziej zaciekły wróg "budki strażniczej" - prezydent komisji kultury Federico Mollicone, który porównuje rzeźbę papieża do innego kontrowersyjnego dzieła Rzymu, a mianowicie do postmodernistycznej szklanej teki, w której amerykański architekt Richard Meier zamknął starożytny monument Area Pacis.

To właśnie prezydent komisji kultury namawia wszystkich, aby rozpisano nowy konkurs dla artystów na rzeźbę Jana Pawła II przed dworcem Termini, a dzieło Rainaldiego usunięto. Także architektowi Massimiliano Fuksasowi, który buduje swoją futurystyczną chmurę w dzielnicy EUR, nie podoba się jajowaty pomnik. - Nie przypomina papieża i nie daje przechodniom żadnych emocji - uważa.

- Moje dzieło spotkało się z niesłuszną krytyką - mówi nam Rainaldi. - Można krytykować zawsze, ale ważne, aby krytyka była konstruktywna. To jest natomiast napaść… - dodaje.

To nie miała być prowokacja


Tymczasem polemika, która wybuchła wokół "budki strażniczej" przyniosła jej autorowi wielki światowy rozgłos. - To prawda. Ludzie zaczęli się bardzo interesować moimi dziełami. Oglądają je w internecie, porównują, przychodzą nawet do pracowni. Niektóre czasopisma o sztuce, poinformowały mnie, że dzięki temu całemu zamieszaniu moje notowania wzrosły - opowiada rzymski artysta.

Na pytanie czy przypadkiem z jego dziełem nie jest tak, jak ze słynną rzeźbą Mauriza Cattelana, przedstawiającą papieża przygniecionego przez meteoryt, Rainaldi odpowiada: "Nie". - Myślę, że dzieło Cattelana było świadomą prowokacją. Ja nie miałem zamiaru prowokować, stworzyłem tylko metaforę bólu. Zresztą mnie rzeźba Cattelana nie podobała się… - dodaje.

Jak widać gusty i odczucia estetyczne mogą być różne, a sztuka współczesna wzbudza zawsze żywą dyskusję. Najlepiej świadczy o tym fakt, że nie wszyscy uważają rzymski pomnik papieża za bezwartościowy. Autor otrzymał już wiele propozycji z zagranicy, zarówno od miast, które chętnie "zaadoptują" jego dzieło, jak i od kolekcjonerów prywatnych, gotowych je zakupić. Wśród nich są także chętni z Polski.

- To prawda - potwierdza artysta. - Ja się osobiście tym nie zajmuję, ale osoby, które ze mną współpracują poinformowały mnie, że są takie intencje również w Polsce, ale także w Niemczech. Nie wiem, co Jan Paweł II powiedziałby na moją rzeźbę… W 2000 roku zostałem uhonorowany przez papieską akademię "dei Virtuosi al Pantheon". Papież był dla mnie zawsze wielkim ideałem i wiele mu zawdzięczam. Także aktualny rozgłos… - wyjaśnia.

Powstanie nowy pomnik?


Tymczasem, w oczekiwaniu na dalsze postanowienia komisji kultury i władz Rzymu, co do tego, czy rzeźba będzie modyfikowana, czy nawet usunięta - sprawa nabiera rangi międzynarodowej. Polska artystka Anna Gulak jest autorką projektu pomnika Jana Pawła II, który został odrzucony przez komisję już w lutym br. Teraz jej projekt, który przedstawia realistycznego, lekko pochylonego papieża pielgrzyma opartego na pastorale, który wyłania się z granitowego bloku, jest ponownie brany pod uwagę.

Anna Gulak może liczyć na poparcie i lobbing duchownych z polskiego kościoła św. Stanisława na Via Bottego Oscure w Rzymie. Jej Wojtyła byłby na pewno bardziej "ekumeniczny" i przemawiałby bardziej do rzymian oraz przybywających pielgrzymów - polskie środowisko jest o tym przekonane i ma nadzieję, że kontrowersyjny monument Oliviero Rainaldiego zostanie usunięty.

Jak cała sprawa się zakończy? - Nie wiem - mówi nam rzymski artysta. – Ja wykonałem moją pracę. O reszcie zadecyduje komisja. Może moje dzieło trafi do Polski, gdzie będzie lepiej odbierane…- dodaje.

Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz