Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

poniedziałek, 16 stycznia 2012

69. Holocaust kanadyjski - ukryta historia

Już od wielu lat Kevin Annett, były pastor protestancki ze Zjednoczonego Kościoła Kanady, opowiada światu o nadużyciach i zbrodniach popełnionych na rdzennych mieszkańcach Nowej Francji w tak zwanych chrześcijańskich "szkołach rezydencjyjnych" (domy-szkoły) - najpierw w swojej książce "Hidden from History: The Canadian Holocaust", a następnie poprzez film dokumentalny w reżyserii Louie Lawlessa pt.: "Unrepentant" (Skrucha).

Annett próbuje wstrząsnąć międzynarodową opinią publiczną informując ją o systematycznej przemocy fizycznej, przemocy seksualnej, elektroszokach, eksperymentach medycznych, masowej sterylizacji i morderstwach popełnionych na kanadyjskich tubylcach w drugiej połowie XX wieku. Świat jednak nadal jest głuchy i ślepy...


Historia ta przypomina zakony sióstr Magdalenek - instytuty katolickie w Irlandii, w których zamykano "grzesznice" i przez które przeszło około 30 tysięcy dziewcząt, a ostatni z nich zlikwidowano w 1996 roku. O Magdalenkach świat dowiedział się dopiero z filmu Petera Mullana w 2002 roku, a Watykan powątpiewał w prawdziwość opowiedzianej w nim historii katolickiej przemocy. W przypadku kanadyjskich Indian ze szkół rezydencyjnych problem jest poważniejszy, gdyż chodzi o ludobójstwo popełnione na 50 tysiącach dzieci. Milczenie jest wynikiem konsternacji?


"Moja kampania rozpoczęła się w 1996 roku, ale dopiero od 2008, Kościół i rząd kanadyjski zaczęły reagować na przedstawione dowody zgonów, które miały miejsce w domach-szkołach. Kościół nadal odmawia oddania szczątków dzieci, za których śmierć jest odpowiedzialny oraz ujawnienia osób, które się do tego przyczyniły. Kościół ukrywa się za swoimi adwokatami i jako alibi ma "przeprosiny" kanadyjskiego rządu dokonane w imieniu wszystkich. Nikt jeszcze nie był ścigany lub aresztowany za śmierć tych dzieci, choć udokumentowałem, że umarło ponad 50.000 małych Indian." - mówił Kevin Annett w wywiadzie udzielonym w 2010 r. dla włoskiego dziennika "Il Manifesto", podczas wizyty w Rzymie z okazji prezentacji filmu "Unrepentant" we włoskiej Izbie Deputowanych.


Ucywilizowanie dzikusów


Pierwsze szkoły chrześcijańskie powstały w Nowej Francji już w 1629 r., z inicjatywy zakonu franciszkanów. W XIX wieku ustawy (Gradual Civilization Act - 1857 r., British North American Act - 1867 r., The Indian Act - 1876 r.) ogłoszone przez rząd federalny doprowadziły do uznania tubylców za rasę niższą i zamknięcia ich w rezerwatach. Indiańskie dzieci były zmuszone do opuszczenia swoich rodzin i zostały wdrożone siłą do chrześcijańskich szkół z internatami. Celem szkół rezydencyjnych było "cywilizować" tubylców i przekształcić ich w "ciemnoskórych Europejczyków". Kościół katolicki oraz Zjednoczony Kościół Kanady (zrzeszający protestantów, anglikanów i prezbiterian) zajął się indoktrynacją na zlecenie rządu federalnego w celu "zasymilowania" dzieci indiańskich w kanadyjskim społeczeństwie poprzez eliminację kontaktu z rodziną, zakaz mówienia w ich własnym języku, przyswojenie obcej duchowości i kultury, używając w tym celu przemocy fizycznej i psychicznej, nadużyć seksualnych a nawet posuwając się do zbrodni. Rząd płacił ponad 100 dolarów na rok na każdego indiańskiego ucznia - dla Kościoła był to więc przede wszystkim dobry biznes.


W Kanadzie, w drugiej połowie XX wieku istniało ponad 130 szkół rezydencyjnych i niestety w większości były to szkoły katolickie. Na przestrzeni ponad 100 lat przeszło przez nie ok 150 tys. dzieci indiańskich. Ostatnie 7 szkół działało jeszcze w 1993 r., pomimo, że rząd federalny już dawno zorientował się, że ta metoda asymilacji nie przyniosła pożądanych rezultatów.


W 1946 roku, dzieci indiańskie ze szkół rezydencjalnych - nie dobrowolnie, ale za zgodą władz kościelnych i rządowych - zaczęły być wykorzystywane do eksperymentów medycznych prowadzonych przez CIA, w ramach tajnej operacji znanej pod kryptonimem “Paperclip” (Spinacz). Po zakończeniu II wojny światowej, amerykańskie służby specjalne przerzuciły do USA naukowców nazistowskich, z których większość powinna być skazana za zbrodnie przeciwko ludzkości, by kontynuowali nadal badania nad rozwojem broni biologicznej i chemicznej. Eksperymenty na dzieciach ze szkół rezydencyjnych trwały do 1970 roku.


Zabójstwa dzieci w chrześcijańskich domach-szkołach zostały udokumentowane i udowodnione w większości na podstawie zeznań świadków naocznych, którzy opowiadali, że ich koledzy byli bici i kopani na śmierć, wyrzucani przez okno, spychani ze schodów, znikali w niewyjaśnionych okolicznościach, odbierali sobie życie lub topili się czy zamarzali na śmierć podczas ucieczki. Duży odsetek dzieci umierał na gruźlicę, z powodu braku odpowiedniej opieki medycznej, niedożywienia, wycieńczającej pracy. Większość Indian, którzy ukończyli szkoły rezydencyjne wpadła w alkoholizm, trafiła do więzienia, popełniła samobójstwo lub zmarła w młodym wieku w sposób nagły lub tragiczny. Z tego powodu dochodzenia w sprawie zabójstw dokonanych w domach-szkołach na ich kolegach, nie mogły być kontynuowane. Szacuje się, że śmiertelność w szkołach z internatami prowadzonych przez Kościół wynosiła 24%. Jeżeli doliczy się do tego liczbę osób, która zmarła po ich opuszczeniu - śmiertelność wzrasta do 42%.


Znikanie dzieci było na porządku dziennym, nikt z uczniów nie dopytywał się co się stało z kolegami, w obawie by nie podzielić ich losu. Także rodzice zamknięci w rezerwatach, bez możliwości opuszczania ich, dopiero po latach dowiadywali się o tym, że ich dzieci przepadły bez śladu. Do tego należy dodać jeszcze fałszowanie dokumentów i statystyk przez zarządców szkół mające na celu uniknięcie odpowiedzialności i nie trudno zrozumieć dlaczego z taką łatwością udawało się przemilczeć zbrodnie przez lata, a wielu do tej pory ma wątpliwości czy było to ludobójstwo?


Lista nadużyć stwierdzonych przez Dr. Rolanda Chrisjhon, na dzieciach zamkniętych w całodobowych szkołach z internatami jest dość wszechstronna: przemoc fizyczna; napaści na tle seksualnym, w tym: przymuszanie do współżycia seksualnego z mężczyznami lub kobietami pełniącymi rolę zwierzchników i opiekunów dzieci oraz młodych dziewcząt; kontakty oralno-genitalne lub wymuszanie masturbacji na podopiecznych; przymusowe rewizje mające na celu dotykanie organów płciowych dzieci; wywoływanie poronień lub przymuszanie do aborcji młodych dziewcząt, które zaszły w ciążę w wyniku stosunków seksualnych ze swoimi wychowawcami w sutannach; sterylizacje dorastających dziewcząt indiańskich; wbijanie dzieciom, które między sobą mówiły w dialektach indiańskich igieł w język i pozostawianie ich przez długi czas, aby raniły jamę ustną; wbijanie igieł i nakłuwanie ostrymi narzędziami innych narządów dzieci; oparzenia dzieci gorącą wodą lub rozgrzanymi przedmiotami; wiązanie i przywiązywanie do łóżek; stosowanie elektroszoku; bicie dzieci do utraty świadomości, powodujące poważne obrażenia - w tym złamane ręce, nogi, żebra, złamania kości czaszki, pękanie błony bębenkowej; zmuszanie chorych dzieci do jedzenia własnych wymiocin; stosowanie kary narażania dzieci na negatywne skutki działania elementów przyrodniczych (śnieg, deszcz i ciemności), czasami przedłużone do stanu wywoływania zagrożenia życia (zamrażanie lub np. zapalenie płuc); nie zapewnianie opieki zdrowotnej osobom cierpiącym z powodu przemocy fizycznej; golenie głów dzieci (jako kara za nieposłuszeństwo).

Aż nie chce się wierzyć, że robili to duchowni i siostry zakonne...


Pękła tama milczenia


Dopiero w 1990 r., Zgromadzenie Pierwszych Narodów (Assembly of First Nations), po raz pierwszy dyskutowało publicznie o nadużyciach i zbrodniach na dzieciach indiańskich popełnionych przez kościół i rząd. W 1994, świadkowie naoczni zabójstw dokonanych w szkole rezydencyjnej Alberni opowiedzieli publicznie o morderstwach i torturach z ambony wielebnego Kevina Annetta w kościele w Port Alberni. Duchowny został natychmiast odwołany z urzędu pastora i wydalony ze Zjednoczonego Kościoła Kanady. Dwa lata później do sądu kanadyjskiego wpłynęły pierwsze pozwy Indian skierowane przeciwko Kościołowi i rządowi federalnemu. W odpowiedzi - zwierzchnicy Annetta wydali mu nakaz milczenia. Kevin Annett wraz z działaczami indiańskimi przedstawił publicznie więcej dowodów zabójstw, sterylizacji i innych zbrodni popełnionych w całodobowej szkole Alberni w jego byłej parafii, a liczba pozwów sądowych ze strony ofiar wzrosła do 5 tys.


14 czerwca 1998, IHRAAM (Międzynarodowe Stowarzyszenie na rzecz Praw Człowieka Mniejszości Amerykańskiej), zrzeszone w Organizacji Narodów Zjednoczonych, powołało pierwszy niezależny trybunał mający na celu zbadanie "holocaustu kanadyjskiego". Dziesiątki rdzennych mieszkańców przedstawiło dowody popełnionych zbrodni przeciwko ludzkości. Trybunał stwierdził, że rząd Kanady i Kościół katolicki oraz Zjednoczony Kościół Kanady są winni współudziału w ludobójstwie, i zalecił, by ONZ otworzyła dochodzenie w sprawie zbrodni wojennych. W 1998 ONZ odrzuciła jednak wniosek IHRAAM co wywołało kampanię oszczerstw przeciwko pastorowi.


W związku ze wzrostem składanych pozwów o odszkodowania za przestępstwa i nadużycia popełnione w szkołach rezydencyjnych, które przekroczyły 10 tys., Kościół wynajął adwokatów, a rząd kanadyjski zdecydował się przejąć na siebie koszty procesów i wypłatę odszkodowań, choć IHRAAM wyraźnie wskazał, że większa odpowiedzialność za zbrodnie leży po stronie instytucji religijnych. W kwietniu 2000 r., Federalne Ministerstwo Zdrowia przyznało się, że wykorzystywano dzieci indiańskie z czterech szkół rezydencyjnych, w tym także z Port Alberni, do eksperymentów medycznych w 1940-1950. Nie podawano im celowo żadnych witamin i nie stosowano leczenia stomatologicznego w celu zbadania efektów ubocznych.


W sierpniu 2000 r., powołano wreszcie Komisję Prawdy w sprawie ludobójstwa w Kanadzie, z Kevinem Annettem jako sekretarzem. Jej zadaniem jest kontynuowanie pracy Trybunału IHRAAM i doprowadzenie do postawienia zarzutu ludobójstwa Kościołowi, RCMP (kanadyjska policja konna) i rządowi Kanady. W lutym 2001 roku, ukazała się książka Annetta "Hidden from History: The Canadian Holocaust", której publikacji rząd chciał zapobiec i która w rzeczywistości po raz pierwszy poruszyła światową opinię publiczną.


Przyznajemy się, ale to była przecież mała zbrodnia...


Zarówno rząd kanadyjski, jak i głowa Kościoła katolickiego przyznały, że popełniono zbrodnie w domach-szkołach. 11 czerwca 2008 r. premier Stephen Harper oficjalnie przeprosił za ludobójstwo i nadużycia w stosunku do rdzennych mieszkańców Kanady. „Traktowanie dzieci w szkołach rządowych to smutny rozdział naszej historii” – powiedział w przemówieniu w Izbie Gmin, przed grupą dawnych uczniów szkół rezydencyjnych oraz przywódcą rdzennej ludności Kanady - Philipem Fontaine. „Dziś widzimy, że polityka asymilacji była zła, wyrządziła wiele krzywd i nie ma na nią miejsca w naszym kraju” – dodał premier z Partii Konserwatywnej, niechętny początkowo takiej publicznej ekspiacji.


Ze swej strony papież Ratzinger, podczas audiencji z Philem Fontaine, kanadyjskim prawnikiem i politykiem, przywódcą rdzennych Kanadyjczyków, Wodzem Krajowym Zgromadzenia Pierwszych Narodów, wyraził "głębokie ubolewanie z powodu niegodnego postępowania niektórych członków Kościoła", jakie spowodowały cierpienia "niektórych miejscowych dzieci wdrożonych do kanadyjskiego systemu szkół rezydencyjnych". Te przeprosiny brzmiały jednak jak próba umniejszenia problemu i zamknięcia całej sprawy.


Jak napisał Marco Cinque w swoim artykule "Holocaust kanadyjski" zamieszczonym w "Il Manifesto" w 2010 r., - jeśli popełniono zbrodnie i przyznano się do nej oraz za nią przeproszono, zakłada się, że muszą być również przestępcy, którzy ją popełnili i jest więc dziwne, że nie są oni ścigani zgodnie z prawem.


"Co najmniej 50 tysięcy dzieci zmarło w katolickich szkołach rezydencyjnych, nie licząc wszystkich tych, którym pozostaną blizny na zawsze, fizycznie i psychicznie, po torturach i przemocy. Ale obecna sytuacja w kanadyjskim rezerwacje Indian jest nadal tragiczna, a tubylcy są nadal ofiarami ubóstwa, przemocy, rasizmu, dyskryminacji i tajemniczych zaginięć. W ciągu ostatnich 20 lat, około 500 kobiet indiańskich rozpłynęło się w powietrzu w Kanadzie. Annett zadenuncjował zniknięcie wielu osób z centrum indiańskiego w Vancouver Eastside i zaangażowanie w to agentów Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (RCMP), Kościoła i samego rządu. Tajemnicze zniknięcia, udokumentowane i potwierdzone przez naocznych świadków, mają związek z siecią pedofilów oraz produkcją filmów porno i pedo-pornografii. Annet kilka razy, za pośrednictwem swojego programu radiowego "Hidden from History", transmitowanego przez Co-op Vancouver Radio ujawnił miejsce masowego pochówku, mającego na celu ukrycie szczątków zamordowanych kobiet w okolicach Vancouver. Badania szczątków i ekshumowanych kości, znalezionych w rezerwacie Indian Musqueam, w pobliżu University of British Columbia w 2004 roku, ujawniły, że ​​w rzeczywistości należą one do młodych kobiet, i były wymieszane z kośćmi wieprzowymi dla zatarcia śladów." - napisał Marco Cinque w swoim artykule.


11 października 2009, Annett udał się do Rzymu, aby przekazać hierarchii kościelnej żądania krewnych ofiar. Do tej pory nie było odpowiedzi ze strony Stolicy Apostolskiej. W dokumencie przekazanym do Watykanu, dwunastu starszych Zgromadzenia Pierwszych Narodów, reprezentujących narody Cree, Haida, Metis, Anishinabe i Squamish, wysunęło kilka żądań w stosunku do papieża Ratzingera i innych najwyższych dostojników Kościoła Katolickiego - między innymi to, aby stawili się przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w sprawie ludobójstwa w Kanadzie.


"Myślę, że Joseph Ratzinger musi stanąć przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze i odpowiedzieć za ludobójstwo w Kanadzie. Papież jest bezpośrednio zaangażowany w ukrywanie tych przestępstw na dzieciach, bo napisał list do biskupa Ameryki Północnej nakazując tuszowanie skandali dotyczących molestowania seksualnego przez księży w jego diecezjach. Niestety świat wciąż niewiele wie na temat zabójstw, tortur i sterylizacji, popełnianych przez dziesięciolecia w katolickich szkołach rezydencyjnych na Indianach w Kanadzie." - mówił Kevin Annett w wywiadzie dla "Il Manifesto".


Annett wystąpił z oficjalnym wnioskiem, by 15 kwietnia był obchodzony jako dzień pamięci o holokauście tubylców kanadyjskich.


Agnieszka Zakrzewicz, z Rzymu

68. Kościół to miejsce niebezpieczne dla dzieci - rozmowa z Francesco Zanardim, założycielem sieci stowarzyszeń ofiar pedofilii "Nadużycie"


Francesco Zanardi jest założycielem sieci "Nadużycie", mającej na celu łączyć i koordynować działalność wielu małych stowarzyszeń ofiar pedofilii klerykalnej we Włoszech i na świecie. Sam, przez lata, był ofiarą nadużyć seksualnych ze strony księdza, który do tej pory jest kapłanem i nadal pracuje z dziećmi. Jego historia życia, którą zdecydował się opowiedzieć w tym wywiadzie jest wstrząsająca.


We wrześniu 2011 r., Zanardi odbył "Pielgrzymkę Prawdy" idąc na pieszo z Savony do Watykanu i spotykając się po drodze z blisko 100 ofiarami. Papież Benedykt XVI nie zechciał go przyjąć. Zanardi wysłał też list do Parlamentu Europejskiego, podpisany przez wiele stowarzyszeń ofiar pedofilii z całego świata, protestując przeciwko dyrektywie europejskiej uchwalonej 27 października 2011 roku, która co prawda zaostrza kary za przestępstwa seksualne na dzieciach, ale nie narzuca obowiązku donoszenia o gwałcie popełnionym na nieletnich na policję oraz nie znosi przedawnienia w stosunku do tego rodzaju przestępstw. To dwie fundamentalne sprawy, jeśli chce się naprawdę zwalczyć pedofilię i chronić dzieci. Sieć "Nadużycie" zbiera również informacje o nadużyciach popełnionych przez Kościół katolicki na dzieciach na całym świecie i publikuje je w swoim portalu - to ponad 6 mln ofiar!


- Co to jest sieć "Nadużycie"?


- We Włoszech istnieje wiele stowarzyszeń, które w rzeczywistości nie zajmują się prawdziwym zwalczaniem pedofilii lecz używają fasady stowarzyszenia w celu pozyskania funduszy, których nie wykorzystują dla sprawy. Niektóre z nich nawet zbierają pieniądze podczas wydarzeń publicznych, a później nic się nie dzieje. Na szczęście nie wszyscy tak działają. Jest wiele małych lokalnych stowarzyszeń, które wykonują swoją pracę, ale mają niewiele do powiedzenia. Pomyślałem więc, że stworzenie sieci "Nadużycie" (Rete Abuso), która połączy działanie tych stowarzyszeń i wesprze małe inicjatywy, wzmocni tym samym walkę przeciwko pedofilii.


- Czy możesz opowiedzieć twoją osobistą historię, która bez wątpienia wpłynęła na decyzję o wypowiedzeniu walki pedofilii?


- Urodziłem się w Turynie w 1970 roku. Byłem dzieckiem porzuconym w szpitalu po porodzie i kilka miesięcy później adoptowanym przez inną rodzinę. Moi nowi rodzice opuścili Turyn i przenieśli się do Spotorno w Ligurii. Jak wiele dzieci uczęszczałem do kościoła i na zajęcia w parafii. Gdy miałem 10 lat, pojawił się nowy ksiądz Nello Giraudo. On miał 30 lat i został przeniesiony do Spotorno, gdyż zaskoczono go w łazience w szkole, gdzie uczył wcześniej religii, podczas molestowania jednego ze swoich podopiecznych - my jednak o tym nie wiedzieliśmy. Hierarchie kościelne wiedziały natomiast dobrze, że ksiądz ma skłonności pedofilskie i z tego powodu "ukryto" go w małym Spotorno w nadziei, że jego kolega proboszcz będzie go kontrolował. Oczywiście kontroli nie było i w naszym małym miasteczku ten ksiądz skrzywdził ponad 50 dzieci, w tym mnie. Niestety to był dopiero początek, ponieważ w przypadku tego kapłana, działanie Kościoła jest naprawdę kryminalne.


- Co się stało później?


- Oczywiście z powodu wielu ofiar - w większości w wieku 10 lat - władze kościelne były zmuszone przenieść ks. Giraudo nawet ze Spotorno. Nie wiedząc co robić i gdzie go umieścić - nie ze strachu, że dopuści się dalszych gwałtów, ale w obawie przed skandalem - biskup chcąc uciszyć całą sprawę pozwolił mu zająć się dziećmi trudnymi. W ten sposób nadużycia seksualne odbywały się wewnątrz murów zamkniętej wspólnoty, z dala od wścibskich oczu. Dzieci nie wracały do domu na noc, co pozwalało uniknąć ryzyka, że ​​opowiedzą rodzicom o gwałtach. To była idealna sytuacja dla Kościoła, do tego stopnia, że ​​biskup Savony - Dante Lafranconi, użył tego rozwiązania także w przypadku innego pedofila - ks. George Barbaciniego. Ten drugi duchowny został skazany na trzy lata i sześć miesięcy, ale nie spędził nawet jednego dnia w więzieniu, bo Kościół ukrył go w Szwajcarii.


Miałem okropne dzieciństwo - po okresie nadużyć seksualnych, który trwał około 6 lat, w wieku 16 lat uciekłam z parafii i byłem zmuszony do rezygnacji ze znajomości ze wszystkimi przyjaciółmi, którzy tam jeszcze uczęszczali. Byłem w szoku i niestety wpadłem w uzależnienie od narkotyków - klasyczna sytuacja dla ofiar przemocy seksualnej, które często rosną w strachu przed innymi i mają tendencję do chowania się w sobie. Nadużycia, których padłem ofiarą przysporzyły mi również inne problemy - uległem seksofobii. Nie mogłem współżyć seksualnie aż do 27 roku życia, byłem całkowicie zablokowany. Nie dając sobie już rady z narkotykami, w wieku 26 lat poszedłem na odwyk do zamkniętej wspólnoty, gdzie żyłem do 2000 r. Wyszedłem stamtąd gdy miałem 30 lat i zrujnowane życie. Nie miałem pracy i pewnego dnia przez przypadek spotkałem się z proboszczem Spotorno, który miał kontrolować pedofila, który mnie zniszczył. Nie widziałem go od 14 lat, od kiedy uciekłem z parafii. On zrobił karierę w międzyczasie, nie był już proboszczem lecz skarbnikiem diecezji Savony. Zrozumiał, dlaczego uciekłem i chciał mi pomóc dając mi pracę w kurii.


- Pomimo wszystko dalej ufałeś Kościołowi?


- Tak, ale mój spokój nie trwał długo, bo dowiedziałem się, że pedofil, który wykorzystywał mnie seksualnie otworzył wspólnotę dla dzieci trudnych. Widziałem go często gdy przychodził do kurii, zawsze w otoczeniu swoich podopiecznych. Widziałem te dzieci i rozumiałem co działo się z nimi, bo sam przeszedłem przez to piekło. Zdecydowałem się podjąć działania przeciw niemu i zadenuncjować go biskupowi - był to największy błąd mojego życia. Przez 4-5 lat biskup udawał przede mną, że próbował interweniować, ale straszył mnie jednocześnie mówiąc, że ks. Giraudo zagroził, że odbierze sobie życie jeżeli wszystko wyjdzie na jaw i ja będę mieć go na sumieniu. W pewnym momencie przestałem mu wierzyć i poszedłem złożyć skargę na policję. To był mój koniec, ponieważ Kościół zrobił wszystko, by zniszczyć mnie i księdza, który pomógł mi oraz razem ze mną złożył doniesienie. Byłemu proboszczowi, który był uczciwym człowiekiem, zrujnowano karierę. Ja musiałem zamknąć firmę świadczącą usługi dla kurii. Tymczasem ksiądz pedofil nadal był duchownym. Nie mając nic do stracenia zacząłem walkę z tym zgniłym system.


- Pod koniec września 2011 r., odbyłeś "Pielgrzymkę Prawdy", idąc pieszo z Savony do Watykanu. Czemu miał służyć ten protest? Przeprowadziłeś także strajk głodowy. Czy przyniosło to wszystko jakieś rezultaty?


- Zdecydowałem się na pielgrzymkę z dwóch powodów - po pierwsze, aby starać się przekonać ofiary pedofilii, że należy mówić głośno o wyrządzonych im krzywdach. Ofiary nadużyć seksualnych najczęściej wstydzą się - niesłusznie - swojego cierpienia a społeczeństwo im nie pomaga. Nie wiedzą, że hańbą jest nie ich cierpienie lecz czyn pedofilii jaki na nich popełniono. Podczas pielgrzymki spotkałem około sto osób i starałem się przekonać je, jak ważne jest, aby z ofiar stały się "Ocalonymi", którzy mogą pomóc innym ofiarom, tak jak ja to robię. Dla ofiar - moja pielgrzymka była zwycięstwem, dla Kościoła - żałosnym potwierdzeniem, że mimo tego, co mówi papież, krzywda dzieci nikogo nie obchodzi, bo Kościół dba tylko o wizerunek i pieniądze z nim związane. Papież nie chciał mnie przyjąć, mimo, że stowarzyszenia ofiar pedofilii z całego świata poparły moją inicjatywę. Strajk głodowy, to było kolejne potwierdzenie dla świata, że ​​Kościół nie chce rozmawiać, nie chce stosować się do wytycznych wydanych przez Stolicę Apostolską, które są tylko zasłoną dymną.


- Dlaczego zdecydowałeś się wysłać list do Parlamentu Europejskiego przeciwko dyrektywie europejskiej dotyczącej pedofilii, uchwalonej 27 października 2011 roku, która zaostrza kary za to przestępstwo i została przyjęta z wielkim entuzjazmem przez prasę europejską? Dlaczego ta dyrektywa jest zła?


- W liście do Parlamentu Europejskiego, podpisanym przez wiele stowarzyszeń włoskich i międzynarodowych, chciałem zadenuncjować, że dyrektywa europejska przeciw pedofilii tak naprawdę jest wielkim oszustwem. Jest to dyrektywa, którą my nazwaliśmy "kołem ratunkowym dla Watykanu", ponieważ nie ma w niej żadnej normy nakazującej karanie ukrywania przestępstwa pedofilii. W ten sposób, biskupi nie mając nadal obowiązku zgłaszania wykroczenia na policję, w dalszym ciągu będą tylko przenosić księży pedofilów z parafii do parafii, a ci, dzięki ochronie zwierzchników będą kontynuować bez przeszkód nadużycia seksualne w stosunku do dzieci i nigdy nie zostaną ukarani. Innym kluczowym punktem, którego brakuje w dyrektywie europejskiej jest brak zniesienia przedawnienia przestępstwa pedofilii. Jest to sprawa fundamentalna, jeżeli chce się naprawdę wydać walkę pedofilom, ponieważ teraz ofiara ma zbyt mało czasu, aby przezwyciężyć urazy i zgłosić przestępstwo na policję.


- W liście do Parlamentu Europejskiego mówisz o milionach ofiar pedofilii klerykalnej, podczas gdy Kościół i media pro-katolickie uważają, że pedofilia w Kościele to fenomen marginalny. Ile jest nieletnich ofiar nadużyć ze strony Kościoła na świecie?


- Sieć "Nadużycie" postawiła sobie za zadanie także zbieranie informacji dotyczących nadużyć dokonanych na dzieciach przez Kościół katolicki. Przez nadużycia rozumiemy nie tylko pedofilię, lecz także wszelką przemoc - jak maltretowanie fizyczne, fałszywe lub przymusowe adopcje, uprowadzenia, dokonywanie eksperymentów na dzieciach oraz to, co jest znane jako "ludobójstwo kanadyjskie" (przymusowe wcielenie do katolickich szkół rezydencyjnych dzieci rdzennych mieszkańców Kanady, które były tam maltretowane i wykorzystywane seksualnie, a ponad 50 tys. poniosło śmierć). Jak do tej pory udało nam się odnaleźć ponad 6 milionów przykładów takich nadużyć, które opublikowaliśmy na naszym portalu. Opublikowaliśmy tylko informacje, które zostały uznane zarówno przez rządy na całym świecie, jak i przez organy sprawiedliwości w poszczególnych krajach. Dane te nie obejmują indywidualnych spraw będących aktualnie przedmiotem dochodzenia. Badania wykazały, że jedynie około 10% ofiar ośmiela się mówić o swoich przeżyciach i z tych samych powodów tylko 10% próbuje dochodzić sprawiedliwości. Dlatego możemy stwierdzić, że 6.445 326 przypadków o jakich informujemy na naszej stronie światową opinię publiczną to tylko niektóre z przestępstw popełnionych na dzieciach za jakie odpowiedzialność ponosi Watykan.

http://www.crimesandthevatican.eu/Criminidellachiesacattolica/tabid/494/Default.aspx

We Włoszech natomiast, gdzie w dalszym ciągu nie ogłoszono jeszcze oficjalnego raportu dotyczącego przestępstw pedofilii w Kościele, mamy około 200 przypadków księży skazanych definitywnie za pedofilię w latach 2000-2011.

- W maju 2011 roku, Watykan wydał nowe wytyczne wobec księży pedofilów, nakazujące "zero tolerancji". Ale także w tym dokumencie nie ma mowy o obowiązku składania doniesienia na policję. Co najwyżej księdza może spotkać kara redukcji do stanu laickiego. Co Watykan ze swoich obietnic wprowadził w życie?

- Niestety, nic. Kapłani nadal są przenoszeni z parafii do parafii, a nie oficjalnie wydalani z Kościoła. Przykład praktyczny? Ksiądz Nello Giraudo - kapłan, który mnie osobiście wykorzystywał seksualnie, obecnie pracuje w klasztorze benedyktynów w Finalpia, gdzie znajduje się szkoła podstawowa i gdzie codziennie otacza go od 120 do 150 dzieci. Jego sprawa, którą nagłośniłem, jest znana dobrze w Watykanie. Nie ma wiele do dodania na ten temat.

- Co "Ocaleni" chcą dziś powiedzieć papieżowi i światu?

- Myślę, że papieżowi nie mają nic więcej do powiedzenia, oprócz tego, że życzyliby sobie aby stanął przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze i został osądzony za zbrodnie przeciwko ludzkości. Ofiary pedofilii chcą przestrzec świat, mówiąc innym "nie oddawajcie swoich dzieci w ręce kapłanów". Nie wszyscy księża są pedofilami, ale niestety kultura milczenia, która panuje w Kościele - nakazująca nadal ukrywać skandale i chronić tych, którzy dopuszczają się gwałtów na dzieciach - powoduje, że odpowiedzialność za nadużycia seksualne spada na cały Kościół. Niestety kościół to miejsce niebezpieczne dla dzieci.


Rozmawiała Agnieszka Zakrzewicz