Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

czwartek, 6 października 2016

164. Polskie kobiety niech podziękują Franciszkowi...


"Życie musi być zawsze przyjęte i chronione - zarówno przyjęte, jak i chronione - od poczęcia aż do naturalnej śmierci, i wszyscy jesteśmy powołani, aby je szanować i troszczyć się o nie. Z drugiej strony do zadań państwa, Kościoła i społeczeństwa należy towarzyszenie i konkretna pomoc wszystkim, którzy znajdują się w sytuacji poważnej trudności, aby dziecko nigdy nie było postrzegane jako ciężar, lecz jako dar, a osoby najsłabsze i najuboższe nigdy nie były pozostawiane samym sobie."

Papież Franciszek - przemówienie na Wawelu, podczas Światowych Dni Młodzieży
(Źródło: G.W)

Polskie kobiety niech podziękują Franciszkowi...

Niektóre osoby zapytały mnie dlaczego nie skomentowałam pielgrzymki Franciszka do Polski? Nie skomentowałam na blogu W cieniu San Pietro, ponieważ komentarz ten byłby wtedy przedwczesny - ale nie różniłby się od tego, co napiszę tu teraz.
Skomentowałam wizytę Bergoglia w Polsce we włoskim RadioRadicale, zwracając właśnie uwagę na słowa papieża o ochronie życia. Zwróciłam się również w komentarzach na FB do kilku moich znajomych, którzy zbyt entuzjastycznie twierdzili, że wizyta Franciszka jest poparciem dla polskiej demokracji i opozycji - pisząc, iż „nie chciałabym, aby cenę nieuzasadnionego entuzjazmu liberałów i lewicy zapłaciły polskie kobiety”...
Jedyną osobą, która zauważyła, że papież w zasadzie nie powiedział nic o demokracji i nic, co byłoby szczególnie ważne dla polskiej opozycji, była Eliza Michalik. Zarzucano jej wtedy, że straciła okazję by milczeć...
No cóż - upłynęło kilka miesięcy od wizyty papieża i mieliśmy "Czarny Poniedziałek".

Bergoglio przegrał z Kirchner

Co kryje się za słowami papieża Franciszka wypowiedzianymi podczas ŚDM w Krakowie? Bardzo wiele rzeczy. Mnie przyszła od razu na myśl historia 14-latki z argentyńskiej Salty, która pod koniec 2013 r., obiegła świat. Dziewczynka została zgwałcona przez ojca na oczach matki. Kiedy ta stanęła w obronie dziecka - mężczyzna pobił obie. Gdy trafiły do szpitala okazało się, że nieletnia jest w ciąży w wyniku kazirodztwa. Jej matka postanowiła odwołać się do decyzji Sądu Najwyższego z 2012 r., na mocy której bardzo restrykcyjne argentyńskie prawo antyaborcyjne ulegało liberalizacji i zezwalało na to, by kobiety mogły usunąć ciążę niechcianą będącą wynikiem gwałtu. Niestety w przypadku nieletniej decydował o tym sąd, który skazał ją na urodzenie dziecka i oddanie go do adopcji. Rozpoczęła się batalia prawna trwająca ponad miesiąc - w tym czasie dziewczynka była przetrzymywana w szpitalu i ze stresu schudła  8 kg. W końcu adwokatka Monica Menini wywalczyła dla niej prawo do usunięcia niechcianej ciąży.
Po wizycie Franciszka w Polsce pomyślałam jedno... "Teraz Polki spróbuje się skazać na takie piekło..."

Historia ustaw antyaborcyjnych w Argentynie jest jeszcze bardziej skomplikowana niż ta w Polsce. Dopiero w 2015 r., w tym kraju został wprowadzony „protokół legalnego przerywania ciąży”, który gwarantuje kobiecie prawo do aborcji w przypadku zagrożenia jej życia lub w przypadku gwałtu -argentyńskie ministerstwo zdrowia pracowało nad nim od 2007 r. Choć ustawa ta jest jeszcze bardziej restrykcyjna niż "polski kompromis aborcyjny" z 1993 r. - dla argentyńskich kobiet jest ona olbrzymim zwycięstwem i jest zwłaszcza wygraną prezydent Cristiny Fernández de Kirchner, a porażką argentyńskiego Kościoła i osobistą porażką kardynała Jorge Maria Bergoglia, będącego w latach 2005–2011 przewodniczącym Konferencji Episkopatu Argentyny. Niektórzy Argentyńczycy twierdzą, że Bergoglio jej tego nigdy nie wybaczył...
Praktycznie do 2012 r. (czyli do cytowanego powyżej wyroku Argentyńskiego Sądu Najwyższego, gwarantującego prawo do aborcji niekaralnej w przypadku gwałtu) aborcja w Argentynie była zakazana - z wyjątkiem okresu Rewolucji Argentyńskiej w latach 1968-73. Po zamachu stanu prawicowej junty wojskowej w 1976 r. ustawa antyaborcyjna została znowu zaostrzona. Niestety trudno zapomnieć o torturach i gwałtach na kobietach w argentyńskich obozach, a także o tym, iż junta wojskowa odebrała tysiące dzieci desaparecidos i przekazała je członkom oraz zwolennikom reżimu. W społeczeństwie patriarchalnym i maskulinistycznym, którym jest społeczeństwo argentyńskie, zwłaszcza na głębokiej prowincji, kazirodztwo to akceptowana norma społeczna. Aborcja jest natomiast największą zbrodnią. Już w 1984 r. w Argentynie weszła w życie ustawa (zgodna z Konwencją Praw Człowieka Ameryki Łacińskiej), według której życie ludzkie jest chronione od jego poczęcia do śmierci.
Pomimo całkowitego zakazu aborcji w Argentynie wykonywano setki tysięcy nielegalnych zabiegów, a śmierć na skutek poronienia był najczęstszym rodzajem przyczyn zgonów wśród kobiet. W marcu 2015 r., argentyński minister zdrowia Daniel Gollan, który podpisał „protokół legalnego przerywania ciąży” przyznał, że w Argentynie dokonywano co roku 500 tys. nielegalnych aborcji. Krystyna Kirchner popierając ten projekt mówiła, że nie jest za aborcją, lecz zależy jej na ochronie życia kobiet i przyszedł czas na to, aby Argentyna przedyskutowała ten problem poważnie. Obecny „argentyński kompromis aborcyjny” zezwala na niekaralne usunięcie ciąży w przypadku zagrożenia życia, zdrowia fizycznego lub psychicznego matki lub gwałtu – jest więc bardziej rygorystyczny, niż polski.
Warto prześledzić dokładniej historię argentyńskich batalii prawnych pomiędzy adwokatami katolickimi i „kirchnerystami” (także tych dotyczących aborcji chemicznej), aby zrozumieć co w najbliższym czasie czeka Polskę.

W Argentynie się nie udało, spróbujemy w Polsce...

Historia ustaw antyaborcyjnych w Polsce jest równie zawiła – zwłaszcza, gdy próbuje się ją przedstawić zachodniej opinii publicznej. W dużym skrócie można to ująć następująco. Już w 1932 r. Polska miała jedną z najbardziej liberalnych i postępowych ustaw antyaborcyjnych w Europie i na świecie – dzięki zaangażowaniu Tadeusza Boya-Żeleńskiego i Ireny Krzywickiej. Dopuszczała ona niekaralne przerywanie ciąży z powodu ścisłych wskazań medycznych oraz 
gdy ciąża zaistniała w wyniku zgwałcenia, kazirodztwa bądź współżycia z nieletnią poniżej lat 15. Przestępstwo gwałtu musiało zostać potwierdzone zaświadczeniem prokuratorskim, a o przyzwoleniu na zabieg orzekało dwóch lekarzy.
W okresie II wojny światowej Polkom zezwolono na nieograniczone dokonywanie aborcji i była to forma nazistowskiej polityki rasowej oraz eugenicznej, polegającej na eliminacji ludzi słabszych rasowo. Komunistyczna ustawa z 1956 r. wprowadzała ponownie ochronę życia poczętego, pozostawiając trzy furtki: gdy za przerwaniem ciąży przemawiały wskazania lekarskie dotyczące zdrowia płodu lub kobiety ciężarnej; gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku przestępstwa; ze względu na trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej.
W 1993 r w Polsce wprowadzono Ustawę o planowaniu rodziny, która do dziś jest uważana za jedną z najbardziej restrykcyjnych w Europie i w świecie Zachodnim (jedynie trochę bardziej liberalna od tej argentyńskiej). Już dziś nie jest tajemnicą, że był to tak zwany „kompromis aborcyjny” pomiędzy polską lewicą postkomunistyczną (wtedy u władzy) a Episkopatem, za poparcie referendum integracyjnego  dotyczącego wejścia do Unii Europejskiej. W 2002 r,. do Parlamentu Europejskiego został wystosowany List Stu Kobiet domagający się w Polsce wolnej debaty na temat aborcji, która została zaniechana ze względu na kompromis aborcyjny. Arcybiskup Józef Życiński określił go jako „niepoważny protest”.
Pomimo licznych starań polskich środowisk kobiecych, aby w przyznaniu Polkom prawa do świadomego macierzyństwa, bezpiecznej niekaralnej aborcji i edukacji seksualnej dołączyć do reszty zachodniego świata, a nie do Ameryki Łacińskiej – do tej pory dyskusji o aborcji w Polsce na poważnie nie podjęto. Został odrzucony projekt ustawy „Ratujmy Kobiety”, a przeszedł projekt „Stop aborcji” przedłożony przez Ordo Iuris.

Ci, którzy myślą, że PiS przestraszył się Czarnego Protestu i reakcji polskich kobiet lub, że Krystyna Pawłowicz coś zrozumiała głosując za odrzuceniem projektu Ordo Iuris, chyba znowu oceniają sytuację zbyt entuzjastycznie. Całe zamieszanie wokół ustawy zakazującej całkowicie aborcji ma na celu wypracowanie nowego „kompromisu aborcyjnego” w Polsce na wzór argentyński, który będzie pięknym gestem pojednania pomiędzy aktualnym polskim rządem i polskim Kościołem, a głową Kościoła Powszechnego, która do tej pory w Polsce była kontestowana przez środowiska katolickie jako „papież lewicy”.
Wszystko, co w tej chwili dzieje się w Polsce, nie jest niczym innym jak odpowiedzią na apel Franciszka na Wawelu: „Życie musi być zawsze przyjęte i chronione - zarówno przyjęte, jak i chronione - od poczęcia aż do naturalnej śmierci, i wszyscy jesteśmy powołani, aby je szanować i troszczyć się o nie”. Można się więc spodziewać, że PiS zaproponuje swoją nową ustawę antyaborcyjną, której celem będzie zrobienie z Polski drugiej Argentyny w samym sercu Europy.


Czy polskie kobiety się obronią?

Jan Paweł II od początku swojego pontyfikatu określił siebie „papieżem życia” i wydał walkę tzw. „cywilizacji śmierci”. Walka ta znalazła najpodatniejszy grunt właśnie w Ameryce Łacińskiej i nie przez przypadek w Argentynie. Podczas pontyfikatu Franciszka można się spodziewać, że wojna Kościoła z aborcją nasili się jeszcze bardziej, przybierając wręcz charakter integralistyczny – gdyż Bergoglio będzie chciał przenieść model argentyński do Europy. Wojna ta właśnie się zaczęła – w Polsce…
Franciszek jest wspaniałym, charyzmatycznym liderem i znakomitym politykiem – więc będzie bardzo trudno go kontestować pod jakimkolwiek względem.
Co do „aborcji eugenicznej” z papieżem można się zgodzić, mając nawet laicki światopogląd. Życie musi być przyjęte w każdej formie – ale państwo, Kościół i społeczeństwo musi stworzyć warunki do tego, aby rodziny, w których przyjdą na świat dzieci chore, kalekie i upośledzone nie pozostawały same, aby osoby „inne” mogły się odnaleźć w społeczeństwie, znaleźć pracę, być akceptowane, poruszać się po mieście bez barier architektonicznych – a nie kończyć w instytutach dobroczynnych i kościelnych, gdzie – jak odkryliśmy w ostatnich czasach – były przez lata wykorzystywane seksualnie.
Z drugiej jednak strony – jako kobieta - z papieżem (ani z żadnym innym mężczyzną) nigdy się nie zgodzę, co do faktu, że życie poczęte wbrew woli - z gwałtu na nieletnich, na upośledzonych, z kazirodztwa i z każdej przemocy – ma absolutne pierwszeństwo nad zdrowiem fizycznym i psychicznym kobiety.
Być może są kobiety, które uważają inaczej – te, które brały udział w „białym proteście”. Być może dla nich, ich córka zgwałcona przez pijanego ojca, a ich męża, musi urodzić i oddać dziecko do adopcji lub sierocińca, bo życie jest święte…Ja jednak jestem „kirchnerystką” i postąpiłabym jak matka 14-latki z argentyńskiej Salty…
Tak jak Cristina Fernández de Kirchner nie jestem za aborcją, lecz za ochroną życia kobiet – tym razem w Polsce…

Kobiety i dziewuchy, od lat wiemy, że aborcja to także polityka, którą uprawia się na skórze kobiet… nie składajcie więc parasolek, bo jesteście w niebezpieczeństwie…

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu