Ks. Federico Lombardi - rzecznik Watykanu. Foto: A. Zakrzewicz |
Kościół katolicki
nie rozpoczyna procesu kanonizacyjnego
jeśli dana osoba nie ma tzw. „fama di santità” – czyli potocznie mówiąc „sławy
świętości”. To znaczy: jest otaczana powszechnym kultem, wierni wierzą w jej
heroiczność cnót, zwracają się do niej o wstawiennictwo i pomoc. Dopiero wtedy
może rozpocząć się proces kanonizacyjny.
W przypadku tych
dwóch papieży Jana XXIII i Jana Pawła II – i to jest warte podkreślenia – ich
powszechny kult był już bardzo silny w momencie gdy umierali. Lud Boży kochał
bardzo tych papieży, uważał, że były to wielkie osobowości, które zrobiły
bardzo wiele zarówno dla wierzących jak i niewierzących na całym świecie – a
więc w ich przypadku mieliśmy do czynienia z działaniem Boga szczególnie intensywnym.
Gdy umierał Jan XXIII
– nie wszyscy to pamiętają – również na Placu św. Piotra zgromadziły się tłumy
modląc się za niego bardzo gorliwie. Agonii papieża Angelo Roncallego towarzyszyły
momenty wielkiego uniesienia. Od tamtego czasu papież ten cieszył się olbrzymim
szacunkiem, był doceniany i wszyscy byli przekonani o fakcie, że to prawdziwy
„Człowiek Boga”. Roncalli zmarł podczas Soboru Watykańskiego II, który powołał.
Już wtedy niektórzy ojcowie soborowi chcieli go ogłosić świętym przez aklamację
podczas obrad. Inni - bardziej ostrożni - uważali, że wszyscy powinni przejść
drogę do świętości wyznaczoną przez Kościół. Paweł VI w swojej mądrości podjął
decyzję o tym, aby jednak rozpocząć regularny proces beatyfikacyjny i otworzył
go jeszcze podczas soboru. Chciał dać czas historykom i Kongregacji Spraw
Kanonizacyjnych, aby dokładnie zbadali wszystkie dokumenty.
Jana XXIII od samego
początku był uznawany za jednego z najlepszych papieży i nazywany „Papa buono”.
Również gdy zmarł
papież Jan Paweł II – jak pamiętamy – na Placu św. Piotra zgromadziły się
tłumy. Pojawiły się napisy „Santo subito!” i wierni podchwycili to hasło od
razu. Lud Boży był przekonany od samego początku o świętości Wojtyły.
Tak więc w
przypadku tych dwóch papieży „fama di santità” pojawiła się natychmiast po ich
śmierci.
Proces
beatyfikacji i kanonizacji wymaga, aby Kościół zapoznał się z całym dorobkiem
kandydatów, ze wszystkim co napisali, czego dokonali. Zbierane są również
świadectwa. Jest to więc proces krytyczny. Pierwszym krokiem jest ogłoszenie
heroizmu cnót – czyli deklaracja, że dana osoba przeżyła swoje chrześcijańskie
życie we wspaniały, heroiczny sposób – o wiele bardziej szczególny niż inni. Po
zatwierdzeniu tego przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych papież ogłasza
heroizm cnót chrześcijańskich poprzez specjalny dekret.
W przypadku kandydatów,
którzy nie są męczennikami, Kościół chce zweryfikować czy wstawiennictwo u Boga
osoby tak bardzo kochanej przez Lud Boży jest rzeczywiście skuteczne. To znaczy
– czy modląc się do niego wierni dostępują łask i dobrodziejstw duchowych lub
materialnych.
Ks. Federico Lombardi - rzecznik Watykanu. Foto: A. Zakrzewicz |
Aby miała miejsce
beatyfikacja konieczny jest jeden cud. Osób, które zgłaszają się utrzymując, że
otrzymały łaskę, zostały uzdrowione lub stało się coś bardzo ważnego w ich
życiu – np. narodziło się dziecko, którego nie mogli mieć – na skutek modlitwy
do kandydata na błogosławionego jest bardzo wiele. Ludzi, którzy twierdzą, że
otrzymali łaskę od Boga dzięki wstawiennictwu Jana Pawła II są setki. Wymagany
jest jednak jeden bardzo specjalny cud – taki, którego nie może wytłumaczyć
nauka. Taki cud jest uznawany za szczególną Bożą łaskę potwierdzającą skuteczne
wstawiennictwo kandydata na błogosławionego. Chodzi głównie o uzdrowienia,
które wychodzą poza kompetencje medycyny i są potwierdzone przez świadectwa. Po
przestudiowaniu takiego przypadku, gdy dochodzi się do wniosku, że mamy do
czynienia ze szczególną łaską, której inaczej nie można wytłumaczyć i miała ona
miejsce dzięki modlitwie i wstawiennictwu oraz zatwierdzeniu tego przez
Kongregację Spraw Kanonizacyjnych, może nastąpić beatyfikacja. Do kanonizacji
potrzebny jest drugi cud.
W przypadku obu
papieży Jana XXIII i Jana Pawła II – aż do ich beatyfikacji zostały zachowane
te procedury. Został uznany cud w postaci uzdrowienia zarówno za wstawiennictwem
Roncallego jak i Wojtyły. Jan XXIII w 2000 roku został ogłoszony błogosławionym
właśnie przez Jana Pawła II. Do jego kanonizacji nie był jednak wymagany drugi
cud – i to jest wyjątek.
W przypadku Jana
Pawła II wyjątkiem było coś innego. Ponieważ entuzjazm wiernych był tak wielki
– papież Benedykt XVI zezwolił, aby
proces beatyfikacyjny rozpoczął się od razu, bez pięcioletniego okresu
oczekiwania, który normalnie jest wymagany. Kościół wprowadził ten pięcioletni
okres, aby sprawdzić czy adoracja wiernych jest prawdziwa i długotrwała, czy
tylko przechodnia, wywołana emocjami.
Reszta procedur
kanonicznych w przypadku Jana Pawła II była respektowana – tyle tylko, że
beatyfikacja, jak i kanonizacja ruszyła „szybszą ścieżką”. Kongregacja Spraw
Kanonizacyjnych ma setki kandydatur do rozpatrzenia – gdyby Karol Wojtyła musiał
czekać w kolejce jak inni nie wiadomo ile by to trwało. Dlatego ta sprawa stała
się priorytetowa dla Kościoła w stosunku do innych. Kanonizacja Jana Pawła II
miała więc przebieg regularny, ale przyśpieszony. W jego przypadku - pierwszym
uznanym cudem było uzdrowienie francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre Normand. Tego samego dnia, w którym odbywała się beatyfikacja – 1 maja 2011 roku – miało
miejsce inne wydarzenie: niewytłumaczalne ozdrowienie Floribeth Mory Diaz z Kostaryki. Po
odpowiedniej weryfikacji tego przypadku przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych oraz przez lekarzy –
uznano go za cud, który pozwolił na kanonizację.
Jeżeli chodzi natomiast
o drugi ważny cud w przypadku Jana XXIII był on długo oczekiwany, choć wiele osób
sygnalizowało, że po modlitwie do niego otrzymywało łaski duchowe i materialne.
Przedstawiciele diecezji z Bergamo, z której pochodził Angelo Roncalli napisali
więc do papieża Franciszka, prosząc go aby – jak to jest w jego mocy – dopuścił
do kanonizacji bez konieczności potwierdzenia cudu. Dwa cudy w celu osiągnięcia
świętości są wymagane przez regulamin Kościoła, a nie zapisane w Biblii –
papież może więc dać dyspensę i zdecydować o kanonizacji. Motywacja tego gestu
jest jasna: sława świętości Jana XXIII jest powszechna i nie podlega dyskusji,
w wielu diecezjach świata jest rozpowszechniony jego kult i wielu wiernych
modli się do niego, jest wiele kościołów poświęconych jemu – kult Roncallego jest
więc uniwersalny. Minęło 50 lat od jego śmierci. Upłynęło również pięćdziesiąt lat od Soboru
Watykańskiego II, który był wielkim dziełem Jana XXIII, mającym pozytywny wpływ
na Kościół i ludzkość. Postulator zwrócił się więc do papieża Franciszka z
zapytaniem czy nie uważa, że kanonizacja Jana XXIII w rocznicę Soboru Watykańskiego
II nie byłaby ważnym znakiem łaski.
Jak wiemy –
Bergoglio rozpatrzył pozytywnie tę prośbę i zdecydował, że dwóch wielkich
papieży XX wieku będzie kanonizowanych razem. Jan XXIII rozpoczął sobór, Jan
Paweł II brał w nim udział jako młody biskup i podczas swojego pontyfikatu inspirował
się nim. Ci dwaj papieże, którzy teraz zostaną świętymi są więc w sposób szczególny
związani z Soborem Watykańskim II.
Wracając z Rio De
Janeiro, Franciszek odpowiadał na pytania dziennikarzy, mówiąc, że Angelo
Roncalli mu się podoba, ponieważ był zwykłym, prostym księdzem pochodzącym ze wsi
i że musiała nim kierować wola Boża, gdyż powołanie soboru wymagało wielkiej odwagi.
O Karolu Wojtyle mówił, że był wielkim misjonarzem jak św. Paweł i objechał
niemal cały świat niosąc dobrą nowinę wszystkim, nawet w najdalszych zakątkach
ziemi.
Ideą tej podwójnej
kanonizacji bez wątpienia jest powrót Kościoła do korzeni Soboru Watykańskiego
II.
Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.