I wreszcie przyszedł
wielki dzień! Dwóch papieży: Jan XXIII i Jan Paweł II zostało świętymi; mszę
kanonizacyjną koncelebrowało również dwóch innych papieży: Franciszek i
Benedykt XVI. Do Rzymu przybył milion pielgrzymów i dwa miliardy ludzi na
świecie obejrzało uroczystości w telewizji i kinach.
Obserwując jednak całość
miało się wrażenie, że były to dwie kanonizacje. W jednej uczestniczyli dostojnicy
kościelni, koronowane głowy i politycy usadowieni wygodnie tuż przed Bazyliką
oraz inne pomniejsze VIP-y (w tym upudrowani dziennikarze w studiach
telewizyjnych na dachach i ich komentatorzy). W drugiej brał udział Lud Boży,
który nocą spał na bruku ulic okalających Watykan, aby dostać się na Plac św.
Piotra i modlić się żarliwie. Z jednej strony Kościół władzy, z drugiej pokory
i miłosierdzia.
Koronowane głowy i politycy na kanonizacji |
Wielu pielgrzymów spędziło całą noc na ulicy |
"Santo
subito!" - krzyczały tłumy zgromadzone na Placu św. Piotra, gdy umierał
Karol Wojtyła. Podobne tłumy zgromadziły się pod papieskim oknem gdy oddawał
ducha Angelo Roncalli. Choć pontyfikat papieża, który zwołał Sobór Watykański
II, trwał tylko pięć lat i niewielu dziś go pamięta - to on jest uważany za
jednego z najlepszych i najbardziej rewolucyjnych przywódców Kościoła katolickiego.
"Kiedy wrócicie do domów pogłaszczcie
wasze dzieci po głowie i powiedzcie, że tę pieszczotę przesyła im
papież" - mówił Jan XXIII do wiernych, podbijając swoją prostotą i
dobrodusznością ich serca. Kiedy zmarł 3 czerwca 1963 roku, w trakcie obrad
Soboru, niektórzy jego uczestnicy domagali się by został ogłoszony świętym
przez aklamację.
Kim jest święty i
dlaczego? Jaki sens i wymiar ma dziś świętość oraz kto na nią naprawdę
zasługuje? - to pytania, na które warto odpowiedzieć przy okazji podwójnej
kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II.
Ten co czyni cuda
Dla katolików święty to
człowiek, który w sposób heroiczny realizuje wartości chrześcijańskie, stanowi
wzorzec osobowy i jest otaczany kultem, gdyż jako ten, który na pewno wstąpił
już do nieba, może wstawiać się do Boga o łaski dla wiernych, którzy się do
niego modlą. Kościół katolicki ma ponad 10 tys. świętych. Sam Jan Paweł II
ogłosił 482 świętych i 1338 błogosławionych, upraszczając procedury (np.
zastępując figurę Adwokata Diabła przez Promotora Wiary) i umacniając - jak
żaden inny jego poprzednik - kult świętych, kojarzący się niektórym z
idolatrią.
Jak tłumaczył rzecznik
prasowy Watykanu, ojciec Federico Lombardi - "Kościół katolicki nie
rozpoczyna procesu kanonizacyjnego jeśli dana osoba nie ma tzw. „fama di
santità” – czyli potocznie mówiąc „sławy świętości”. To znaczy: jest otaczana
powszechnym kultem, wierni wierzą w jej heroiczność cnót, zwracają się do niej
o wstawiennictwo i pomoc. Dopiero wtedy może rozpocząć się proces
kanonizacyjny".
Droga do świętości jest
dość długa i skomplikowana, przynajmniej dla zwykłego kandydata. Najpierw
należy odczekać pięć lat od śmierci, aby sprawdzić czy entuzjazm wiernych nie
zmalał. Później papież ogłasza specjalnym dekretem heroiczność cnót kandydata
na błogosławionego. Następnie Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych otwiera proces,
podczas którego egzaminuje dorobek życiowy, przesłuchuje świadków i ocenia
wartość cudów, którymi są przeważnie nagłe, niewytłumaczalne ozdrowienia.
Jeżeli taki cud zostaje zatwierdzony przez komisję duchownych i lekarzy,
kandydat na błogosławionego może zostać wyniesiony na ołtarze. Do tego, aby
stał się świętym potrzebny jest dugi cud - więc procedura praktycznie się
powtarza.
"W przypadku obu
papieży Jana XXIII i Jana Pawła II – aż do ich beatyfikacji zostały zachowane
wszystkie procedury. Został uznany cud w postaci uzdrowienia zarówno za
wstawiennictwem Roncallego jak i Wojtyły. Jan XXIII w 2000 roku został
ogłoszony błogosławionym właśnie przez Jana Pawła II." - tłumaczył ojciec
Lombardi.
Cud, który przesądził o
ogłoszeniu papieża Jana XXIII błogosławionym, miał miejsce w Neapolu 25 maja
1966 roku. Uzdrowiona została siostra zakonna ze Zgromadzenia Sióstr
Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo – Caterina Capitani. Cierpiała na
przewlekłe zapalenie błony śluzowej żołądka, jej stan się pogarszał i miała
ogromne bóle. Siostry z jej zgromadzenia modliły się o wstawiennictwo do
zmarłego papieża. Po wizji, podczas której chorej objawił się Roncalli, została
ona uzdrowiona. Na drugi cud Jana XXIII czekano blisko pięćdziesiąt lat, ale
się nie wydarzył.
Za cud, który wyniósł
Karola Wojtyłę na ołtarze 1 maja 2011, uznano uzdrowienie francuskiej zakonnicy
Marie Simon-Pierre Normand z Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego. Podobnie
jak papież Polak cierpiała na Parkinsona i stan jej się pogarszał. W dwa miesiące
po śmierci Jana Pawła II siostry zakonne modliły się za Marie do niego i w nocy
z 2 na 3 czerwca 2005 wszystkie objawy choroby ustąpiły. Choć Kongregacja Spraw
Kanonizacyjnych uznała to ozdrowienie za cud - do dziś trwają polemiki na ten
temat, gdyż przypuszcza się, że choroba zakonnicy została źle zdiagnozowana.
Święci lepszej i gorszej kategorii
Do kanonizacji Jana
XXIII nie był wymagany drugi cud – jest to wyjątek, aczkolwiek nie bez
precedensu. W związku z niepodważalną "sławą jego świętości", powszechnym
kultem, szacunkiem wierzących i niewierzących, a przede wszystkim faktem, że od
jego śmierci i od rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II (otwarty 11 października
1962 przez papieża Jana XXIII, zakończony 8 grudnia 1965 przez papieża Pawła
VI), upłynęło już ponad 50 lat - zgodnie ze swą mocą - papież Franciszek
zdecydował o powołaniu go do grona świętych, zwalniając z wymogów procedury
kanonizacyjnej.
W przypadku Jana Pawła
II drugi cud się wydarzył i historia ta jest już wszystkim znana. Floribeth Mory
Diaz z Kostaryki, która miała krwiaka tętniczego w mózgu i praktycznie lekarze
skazali ją na śmierć w domu, modliła się do niego w dzień jego beatyfikacji.
Tak jak siostra Capitani (i wielu innych cudownie uzdrowionych), prawniczka z
Kostaryki miała wizję, w której błogosławiony przemówił do niej, po czym
ozdrowiała. Lekarze kostarykańscy i włoscy stwierdzili całkowite zniknięcie tętniaka.
Medycyna i nauka nie jest w stanie jak na razie wytłumaczyć tego fenomenu.
Jak wytłumaczył
natomiast rzecznik Watykanu: "W stosunku do Jana Pawła II entuzjazm
wiernych był tak wielki, że papież Benedykt XVI zezwolił, aby proces
beatyfikacyjny rozpoczął się od razu, bez pięcioletniego okresu oczekiwania,
który normalnie jest wymagany. Reszta procedur kanonicznych była respektowana –
tyle tylko, że beatyfikacja, jak i kanonizacja ruszyła „szybszą ścieżką”.
Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych ma setki kandydatur do rozpatrzenia – gdyby
Karol Wojtyła musiał czekać w kolejce jak inni nie wiadomo ile by to trwało.
Dlatego ta sprawa stała się priorytetowa dla Kościoła."
Floribeth Mory Diaz z Kostaryki z relikwią Jana Pawła II |
Jak widać są święci,
którzy szybciej trafiają na ołtarze i prosto do Raju, niż inni, którzy też
czynią jakieś cuda, ale czekają cierpliwie na swój proces. Te przyśpieszone
kanonizacje stały się normą za pontyfikatu Wojtyły - jak choćby w przypadku
Matki Teresy z Kalkuty, której cud w postaci uzdrowienia Hinduski Moniki Besry również
wzbudza wątpliwości.
W tej sytuacji nasuwa
się pytanie, czy Raj to na pewno miejsce, gdzie ostatni będą pierwszymi, a
pierwsi ostatnimi. Może i tam, jak w przypadku tej kanonizacji jest specjalny
pass dla VIP-ów, a dla reszty miejsce na bruku?
Wierni oczekujący na kanonizację |
Ważni goście wjeżdżają do Watykanu |
Świętość a prawda historyczna o pontyfikacie
Czy wyniesienie na
ołtarze jakiegoś papieża jest uświęceniem jego pontyfikatu? Nie! - i sprawie uciął
głowę sam Karol Wojtyła, gdy w 2000 roku wraz z Janem XXIII beatyfikował Piusa
IX i była to jedna z najbardziej kontrowersyjnych beatyfikacji ostatnich lat.
Już przed beatyfikacją
Wojtyły rozpoczęła się poważna dyskusja nad zbytnim pośpiechem i nad tym, czy
zasługuje on na świętość ze względu na to, że jako głowa Kościoła odpowiada za
tuszowanie przypadków pedofilii oraz za uciszenie katolickich teologów i
zlikwidowanie teologii wyzwolenia. Giovanni Franzoni - znany włoski były
duchowny i teolog, w 2005 roku podpisał się pod słynnym "Apelem o jasność
w sprawie beatyfikacji Jana Pawła II" i zeznawał podczas procesu
beatyfikacyjnego Wojtyły jako przysłowiowy już "adwokat diabła", a
lista jego oskarżeń przeciwko papieżowi Polakowi była długa i bolesna. Już
wtedy europejskie gazety pisały o nadmiernej skłonności Jana Pawła II do
ściskania rąk krwawych dyktatorów z Ameryki Południowej, a prasa amerykańska
rozpisywała się o przypadku Marcial Maciel
Degollado, pytając się "czy
przyśpieszona beatyfikacja nie jest przypadkiem próbą zamknięcia skandalu
pedofilii?".
Tym razem przed
kanonizacją New York Times przypuścił na Wojtyłę atak frontalny. W artykule
Maureen Dowd pod tytułem: "A Saint, He Ain't" padło oskarżenie bez
precedensu: "Odwrócił głowę w chwili największego kryzysu moralnego.
Kościół czyni świętą osobę, która mogła to wszystko zatrzymać, a nic nie
zrobiła". Tak surowa ocena jednego z najważniejszych dzienników świata nie
mogła pozostać bez echa i zmusiła wszystkie media - nawet te polskie - do wzmianki
lub do poważniejszej dyskusji publicznej na temat pedofilii w Kościele.
W obronie papieża Polaka
wystąpił jego były rzecznik prasowy Joaquin Navarro-Valls, który powiedział, że
Jan Paweł II ubolewał nad problemem pedofilii i w tym celu zwołał na obrady wszystkich
biskupów amerykańskich do Rzymu oraz że chciał oddalić Maciela.
Słowa Navarro-Vallsa
zostały przyjęte z dużym zaskoczeniem, gdyż dziś wszyscy już dobrze wiedzą, że
pierwszy proces kanoniczny przeciwko Macielowi został umorzony, że papież pogratulował
mu z okazji 60-rocznicy kapłaństwa jeszcze w 2004 r., i że dopiero po śmierci
Wojtyły - wykorzystując chwilowy chaos władzy watykańskiej, kardynałowi
Josephowi Ratzingerowi (jeszcze w roli prefekta byłego Sant'Uffizio) udało się
wreszcie otworzyć drugie dochodzenia e potem definitywnie załatwić sprawę
założyciela Legionu Chrystusa, który tyle miał na sumieniu. Wszyscy wiedzą też,
że Wojtyła nie pozwolił by jakiekolwiek konsekwencje zostały wyciągnięte w
stosunku do jego przyjaciela - arcybiskupa Wiednia Hansa Hermanna Groëra, po
wybuchu skandalu nigdy nie otworzono dochodzenia w jego sprawie. Pamiętają też,
że autoryzował w 2001 r. (zaledwie kilka miesięcy po podpisaniu Delicta Gravoria), wysłanie listu z
gratulacjami do biskupa Pierre Picana z Bayeux-Lisieux, który nie zadenuncjował
księdza pedofila Renè Bissey ze swojej diecezji. „Po konsultacji z papieżem,
któremu pokazałem list, wysłałem go do biskupa, gratulując mu, że jest modelem
ojca, który nie wydaje swoich synów“ - przyznał w 2010 roku kard. Dario
Castrillon Hoyos - prefekt Kongregacji do Spraw Duchowieństwa.
Aktualny rzecznik Watykanu
- jak to jezuita - w rozmowie z dziennikarzami zagranicznymi był bardziej
ostrożny: "Podczas swoich rządów - a te Jana Pawła II trwały 27 lat -
papież może też popełnić jakieś błędy. Na ołtarze zostaje wyniesiony człowiek,
którego Lud Boży uważa za świętego, a nie jego pontyfikat." - tłumaczył
Lombardi odpowiadając na niewygodne pytania.
John L. Allen Jr. -
amerykański dziennikarz z agencji „National Catholic Reporter" piszący dla
Newsweek i Vatican Insider, uważa, że proces kanonizacyjny powinien być
bardziej demokratyczny i że gdyby ogłoszono wybory na świętego Wojtyła wygrałby
je bez wątpienia - o czym świadczy najlepiej milion pielgrzymów przybyłych do
Rzymu na kanonizację. To, że został świętym nie znaczy jednak, że jego
pontyfikat ma same blaski - ma również głębokie cienie. Amerykanie zresztą w
większości uważają, że instytucja świętego jest już mocno antykwaryczna i
przestarzałe są procedury - zwłaszcza konieczność uznania cudu. Amerykański
Washington Post położył na to naciski w artykule jezuity Jamesa Martina pt.:
"Czy potrzebujemy jeszcze świętych?", podkreślając, że sceptycyzm
panuje również wśród katolików.
Watykan jednak z drogi
wyznaczonej przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych zejść nie może, bo ten
milion wiernych, uczestniczący we mszy kanonizacyjnej i inne setki milionów
modlących się do Wojtyły, oczekują od niego wstawiennictwa do Boga i
wyproszenie łask oraz cudów: uleczenie z chorób, posiadanie dzieci, wyjście z
nałogów, pomoc w rozwiązaniu rodzinnych problemów, zdrowie dla bliskich. I tych
antycznych rytuałów nikt nie zmieni - święci są od tego, żeby czynić cuda.
I nie ma sensu bić głową
w mur, że Wojtyła został świętym, a nie powinien, gdyż ukrywał księży
pedofilów, fotografował się z Pinochetem, przyczynił się do śmierci biskupa
Öscara Romero, zamykał oczy na skandale finansowe w banku watykańskim IOR i
zamknął ostatecznie kobietom drogę do kapłaństwa. Ludu Bożego, który wierzy w
cuda to nie obchodzi. Już setki osób twierdzą, że otrzymały łaski za
wstawiennictwem świętego Karola Wojtyły. To tak, jak tłumaczyć przesądnemu, aby
nie łapał się za guzik gdy widzi kominiarza, albo nie przechodził na drugą
stronę ulicy na widok czarnego kota.
Kult świętych dotyczy
jedynie osób wierzących i jest to kult głęboko ludowy i antyczny. Niewierzących
czy ateistów nie powinno w ogóle obchodzić kto zostaje katolickim świętym - bo
świętość Jana Pawła II i prawda historyczna o jego pontyfikacie to dwie różne
rzeczy. Do badania tej drugiej mają prawo i dziennikarze, i historycy, zarówno
wierzący, jak i niewierzący.
Jest tylko jeden problem
- zgodnie z wiarą katolicką święty idzie prosto do Raju. Świętego kanonizuje
papież, a ponieważ jest on nieomylny - katolicy nie mają prawa krytykować jego
świętości, ale jak twierdzi ojciec Lombardi - mogą go nie lubić. Dlatego jest
tylu świętych, bo jedni są dla niektórych sympatyczni, inni antypatyczni.
Pielgrzymi z Kostaryki |
Operacja polityczna godna jezuity
Papież Franciszek
dokonując swojej pierwszej ważnej i podwójnej kanonizacji dokonał wielkiej
operacji politycznej wskazującej drogę, którą potoczy się jego pontyfikat.
Bergoglio wybrał swoich dwóch poprzedników, którzy są mu najbliżsi - przede
wszystkim dlatego, że byli to władcy Kościoła popularni i kochani przez Lud
Boży.
Papież Franciszek z pastorałem Pawła VI |
Jan XXIII był prostym
księdzem ze wsi, który zdobył się na wielką odwagę by rozpocząć reformę
Kościoła poprzez zwołanie Soboru Watykańskiego II. Jan Paweł II też był zwykłym
człowiekiem, który w soborze uczestniczył jako młody biskup i w pierwszych
latach pontyfikatu fascynował się jego osiągnięciami. Jak zauważyli to włoscy
watykaniści - aby podkreślić jaką wagę podczas tej kanonizacji miał Sobór
Watykański II, papież Franciszek posłużył się pastorałem Pawła VI, którego od
dawna nikt nie używał. Gest ten podkreśla ciągłość pomiędzy Janem XXIII, który
sobór zwołał, Pawłem VI, który go dokończył, Janem Pawłem II, dla którego jego
poprzednik był wzorem w wielu sprawach - i Franciszkiem, który czuje się
spadkobiercą tych wszystkich papieży i do wielkich reform soborowych chce
powrócić w czasie swojego pontyfikatu. Niektórzy watykaniści żartowali nawet,
że Bergoglio nie wyniósł na ołtarze dwóch świętych papieży ale Sobór Watykański
II.
Jan XXIII otworzył
Watykan na świat, a Jan Paweł II otworzył świat na Watykan, w swojej
nieustającej pielgrzymce był jak św. Paweł, który głosił Dobrą Nowinę wychodząc
do ludu. Bergoglio jest zafascynowany tymi dwoma aspektami, chce je połączyć i
wcielić w życie. Bez wątpienia cechą charakterystyczną tych dwóch wielkich
papieży XX wieku była empatia - potrafili podbić serca ludzi i przyciągnąć do
Kościoła tłumy i Franciszek bierze z nich przykład.
Wierni siedzący na bruku, którym nie udało się wejść nawet na Via della Conciliazione |
Media na dachu Via della Conciliazione |
Na kanonizacji 27
kwietnia 2014 roku zobaczyliśmy jednak dwa Kościoły. Jeden masowy - ludowy
wręcz - który koczował na ulicach Rzymu, aby oddać hołd swoim świętym i modlić
się do nich żarliwie. Drugi Kościół władzy: dostojnicy duchowni, koronowane
głowy, dygnitarze państwowi, arystokracja, polityczna i medialna śmietanka,
dumna z tego, że dzięki zaproszeniom i specjalnym passom mogła dostać się jak
najbliżej ołtarza, do strefy VIP-ów. Z jednej strony ubogi Kościół miłosierdzia
i pokory, z drugiej Kościół wybranych, tych którym wydaje się, że zasługują na
to, by stać bliżej świętych, a więc mieć bliżej do Boga.
Jak uważa Massimo Franco
– autor książki „Watykan według Franciszka” - choć nowy papież wszystkim poleca
z okna "Misericordinę" i chce naśladować świętego z Asyżu będzie potrafił
rządzić tymi dwoma Kościołami wykorzystując je do własnych politycznych celów,
jak na jezuitę przystało. Poprzez kanonizację dwóch wielkich papieży, którą
koncelebrował z papieżem emerytem Benedyktem XVI, Bergoglio chce pokazać, że
jego celem jest przezwyciężenie podziałów wewnątrz hierarchii, które nastąpiły
w ostatnich czasach i praca nad jednością w Kurii i w Kościele
Powszechnym.
Choć papież z Argentyny
połączył w świadomości wiernych tych dwóch świętych, w rzeczywistości pomiędzy
Janem XIII i Janem Pawłem II jest więcej różnic, niż zbieżności. Pierwszy był
duchownym postępowym, drugi konserwatywnym. Roncalli chciał by Kościół zmierzył
się wreszcie z modernizmem i zreformował zgodnie z duchem czasu. Wojtyła, choć
był zafascynowany duchem soborowym, niektórych jego postanowień nigdy nie wprowadził.
Za Roncallego mówiło się już o kapłaństwie kobiet, zniesieniu celibatu, zmianie
podejścia do ludzkiej seksualności. Za Wojtyły tematy te były jeszcze na
wokandzie, ale tylko po to, aby całkowicie zniknąć i zostać zdemonizowane jak w
Średniowieczu. Jan XXIII otworzył Sobór Watykański II, Jan Paweł II praktycznie
go pogrzebał.
Jest jednak jedna rzecz,
która łączy tych dwóch papieży i o której niewielu chce dziś pamiętać. To Jan
XXIII w 1962 roku zdecydował o przedruku instrukcji Crimen sollicitationis z 1922 roku (ujednolicającej procedury
postępowania wobec kapłanów Kościoła katolickiego, oskarżonych m.in. o
wykorzystywanie sakramentu pokuty do solicytacji, czyli składania propozycji
seksualnych penitentom), z dodatkiem na temat procedur w przypadkach
dotyczących zakonników. Egzemplarze tekstu, podpisanego przez kardynała Alfreda
Ottavianiego, sekretarza Świętego Oficjum, miały być rozdane biskupom podczas
Soboru Watykańskiego II (1962-1965), ale było ich zbyt mało - rozesłano je więc
po diecezjach. Dokumentem Crimen
sollicitationis posługiwano się, aż do wprowadzenia nowych norm, zawartych
w motu proprio Sacramentorum sanctitatis
tutela wydanym przez Jana Pawła II w 2001 roku.
Tak więc dwóch nowych
świętych jednoczy nie tyle Sobór Watykański II, co milczenie Kościoła w sprawie
pedofilii, której wcale nie zamyka podwójna kanonizacja.
Rzeźba Enrica Job w Cevo, która przed kanonizacją zabiła chłopca |
Tragedia przed kanonizacją wstrząsnęła ludźmi
Jeżeli Bóg istnieje i
dzięki wstawiennictwu świętych czyni łaski i cuda, jak zinterpretować tę nieszczęśliwą
tragedię, która wydarzyła się przed kanonizacją i wstrząsnęła tak wieloma
ludźmi, choć szybko mignęła w tle? Niepełnosprawny dwudziestoletni Marco Gusmini
zginął podczas pielgrzymki do doliny Valcamonica w
Lombardii, przygnieciony przez wielki krzyż poświęcony Janowi Pawłowi II. Jak na ironię
losu chłopak mieszkał na ulicy Jana XXIII w Lovere, w prowincji Bergamo. Wielki
krzyż (rzeźba autorstwa Enrica Job) został wzniesiony w miejscowości
Cevo koło Bresci, aby upamiętnić wizytę duszpasterską Karola Wojtyły w 1998
roku w Alpach, z okazji setnej rocznicy urodzin papieża Pawła VI (ur. 26
września 1897 r. w Concesio w prowincji Bresci). Olbrzymia rzeźba, której część
runęła na grupę młodzieży modlącej się pod nią właśnie w podziękowaniu za
kanonizację tych dwóch świętych papieży – miała formę pastorału Pawła VI
użytego przez Franciszka podczas tej wielkiej uroczystości: krzyż wygięty w łuk
pod wpływem ciężaru ludzkich grzechów, które musi odkupić Chrystus. Marco Giusmini
nie mógł uciekać jak inni – dlatego najprawdopodobniej zginął. Straszna
tragedia, nieszczęśliwy wypadek, który rzucił przez moment cień na radosną atmosferę
kanonizacji i dał do myślenia wielu katolikom, bardziej niż wszystkie inne
zarzuty i oskarżenia.
Agnieszka Zakrzewicz z
Rzymu
Artykuł został napisany
dla miesięcznika
Jak zawsze celnie pani Agnieszko! Zwrocila Pani uwage na te tragedie, o ktorej bylo naprawde cicho w mediach, a ktora powinna wielu dac wiele do myslenia.
OdpowiedzUsuń