Wiadomość o tym, że nuncjusz apostolski w
Dominikanie arcybiskup Józef Wesołowski został odwołany ze stanowiska w
związku z oskarżeniami o pedofilię obiegła świat błyskawicznie w pierwszych
dniach września. Informację podał należący do włoskiego dziennika „La Stampa”
portal "Vatican Insider" (04.09.2013). Potwierdził ją w końcu
watykański rzecznik prasowy - ojciec Federico Lombardi, informując, że decyzję
podjął papież Franciszek 21 sierpnia br.
Polski duchowny został wezwany do Watykanu w
celu wyjaśnienia stawianych mu zarzutów. O jego oddaleniu z urzędu informowała
krótka nota, bez podania żadnych motywacji.
Jak napisał "Vatican Insider" -
"Potwierdziło się tylko to, co było wiadomo już od dłuższego czasu: że
nuncjusz papieski miał inklinacje “non sanctas”. Od kilku miesięcy również w
Rzymie krążyły plotki co do skłonności alkoholowych prałata. Nic jednak nie zapowiadało oddalenia".
Według włoskiego portalu bomba wybuchła już w
lipcu, gdy arcybiskup Santo Domingo, kardynał Nicolás de Jesús López Rodríguez,
wysłał do Stolicy Apostolskiej dokumentację z konkretnymi oskarżeniami.
Sekretariat Stanu zajął się sprawą, poinformował papieża, a ten zdecydował o
odwołaniu, stosując dopiero co promulgowane normy w Motu Proprio dotyczące
papieskiej dyplomacji. Franciszek postąpił zgodnie z wypracowaną w ostatnich
latach procedurą uruchamianą w przypadku oskarżeń duchownych o nadużycia
seksualne wobec nieletnich: osobę oskarżoną odwołał z funkcji kościelnej i
zarządził postępowanie wyjaśniające, które w takich przypadkach od 2002 r.
prowadzi Kongregacja Nauki Wiary.
Dominikańskie Forum na Rzecz Świeckiego Państwa
im. Eugenio Maria de Hostosa stwierdziło, że Wesołowskiemu pozwolono wyjechać z
Dominikany bez postawienia mu zarzutów i bez pociągnięcia do odpowiedzialności.
Ucieczkę umożliwił Kościół katolicki.
Ojciec Lombardi pytany o to na konferencji
prasowej w Rzymie, odpowiedział, że Watykan nie ma intencji ukrywać nuncjusza
Wesołowskiego i będzie współpracował z cywilnym wymiarem sprawiedliwości, jeśli
fakty okażą się prawdziwe.
Prawda, fałszywa
afera medialna, czy zemsta?
Abp Wesołowskiego przez prawie rok śledzili
dominikańscy dziennikarze. Skandal wybuchł po tym, jak lokalna telewizja wyemitowała
reportaż Nurii Piera, szefowej kanału informacyjnego NCDN. Na filmie widać
polskiego duchownego przebranego za turystę (w spodniach dresowych, białej
koszulce i czapeczce), przechadzającego się w nadbrzeżnej dzielnicy Zona
Colonial, w pobliżu plaży Montesinos, miejsca uznawanego za punkt spotkań
prostytuujących się nieletnich i ich klientów. Pokazany jest też arcybiskup w
cywilu pijący duże piwo. Dziennikarze z ukrytą kamerą rozmawiali z okolicznymi
mieszkańcami, którzy widywali nuncjusza w tym znanym miejscu nie cieszącym się
dobrą sławą oraz z nieletnimi, którzy go poznali i otrzymywali od niego
pieniądze. W odpowiedzi, na zarzut że Piera nie przedstawiła żadnego
konkretnego dowodu, dziennikarka przeprowadziła rozmowę z nieletnim, który był
domniemaną ofiarą Wesołowskiego. Chłopak rozpoznał go na zdjęciu i twierdził,
że znał polskiego duchownego jako "Giuseppa". Nuria Piera podała też
informację, że wiele światowych mediów nagłośniło sprawę, ale tylko polska
prasa wysuwała wątpliwości co do prawdziwości oskarżeń.
W dominikańskich mediach pojawiły się
doniesienia, że nuncjusz sypiał z dziećmi podczas jednego z obozów religijnych
w Juan Dolio. Wybierał ponoć zawsze piątkę najmłodszych. Informacja ta była
jednak dementowana przez miejscowy dziennik "Diario Libre", który
przytaczał oświadczenia rodziców twierdzących, że ich wypowiedzi zostały
zmanipulowane.
"Diario Libre" przedrukował również
artykuł Ismaela Rodrígueza Sáncheza, który w portorykańskim portalu "elnuevodia.com",
przypominał o tym, jak nuncjusz Wesołowski próbował ingerować w politykę
Portoryko, stając po stronie nacjonalistycznej partii Partido Nuevo Progresista
i wchodząc w poważny zatarg z abp Roberto Octavio Nievesem, byłym
przewodniczącym Konferencji Episkopatu Portoryko w latach 2000-2007. Nieves pod
koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku był biskupem pomocniczym
archidiecezji w Bostonie i przyjął sakrę biskupią z rąk kardynała Bernarda
Francisa Lawa - oskarżonego o zatuszowanie jednego z największych skandali
pedofilii klerykalnej. Również na
portorykańskiego arcybiskupa zostały złożone doniesienia do Watykanu o
tym, że ukrywał księży pedofilów. Okazały się one później fałszywe, a były
rozpowszechniane właśnie przez sprzymierzeńców nuncjusza Polaka, chcących
usunąć arcybiskupa San Juan di Porto Rico. Jak podał "Vatican
Insider" - zaraz po odwołaniu Wesołowskiego sądzono, że jest ono związane
właśnie z tą historią, szybko jednak wybuchł światowy skandal. W tej sytuacji
nasuwa się samo: "Kto mieczem wojuje, od miecza ginie"...
Natomiast według dominikańskich mediów sprawa
papieskiego dyplomaty z Polski, który otrzymał święcenia kapłańskie z rąk. ks.
kard. Karola Wojtyły w 1972 roku, może wiązać się z dochodzeniem prowadzonym
wobec innego jego rodaka, 36-letniego ks. Wojciecha Gila, proboszcza w
Juncalito, znanego w Dominikanie jako „padre Alberto”, którego obwinia się o
molestowanie co najmniej 14 niepełnoletnich chłopców. Być może zniknął on z
karaibskiej wyspy, zanim prokuratura wszczęła dochodzenie, właśnie dzięki
pomocy Wesołowskiego. Gil został pod koniec maja zawieszony w pełnieniu
czynności kapłańskich.
Kluczowy skandal
Sprawa abp Józefa Wesołowskiego jest bardzo
delikatna i powinna zostać uczciwie wyjaśniona. Jeśli zarzuty przeciwko niemu
zostały sfabrykowane i padł ofiarą zemsty oraz nagonki medialnej, zostanie
zrehabilitowany. Coraz więcej rzeczy wskazuje jednak na to, że poważne
oskarżenia mogą być prawdziwe i Kościół wie o tym.
Prymas Dominikany kard. Nicolás de Jesús López
Rodríguez wezwał wymiar sprawiedliwości do zdecydowanego działania w kwestii
oskarżeń duchownych o pedofilię i zastosowania sankcji przewidzianych w
kodeksie karnym. „Ten, kto źle czynił, niech odpowiedzialnie oczekuje na
konsekwencje swych czynów” - napisał hierarcha w liście odczytanym na
konferencji prasowej w siedzibie Konferencji Episkopatu Dominikany i poprosił o
wybaczenie ewentualne ofiary „bezdusznych, którzy ich wykorzystywali”.
Stwierdził, że konieczne jest oczyszczenie Kościoła przez wykluczenie z posługi
kapłańskiej tych, którzy postępują niegodnie i „nie zasługują na miano
kapłanów” i prosił o pomoc w tym uczciwych duchownych.
To pierwszy taki krok ze strony Kościoła w
Ameryce Łacińskiej, bo do tej pory była ona białą plamą na mapie skandalu
pedofilii. Molestowanie seksualne do dziś było tam tematem tabu, nie ma
stowarzyszeń ofiar, nie prowadzi się statystyk i nie wybuchają większe skandale
oprócz sprawy Marciala Maciela Degollado.
Jak można przeczytać w jednym z blogów
iberoamerykańskich "Iglesia y pedofilia en el mundo" - to właśnie
statystyki zmuszają do pewnej refleksji: "Ponad 4150 duchownych
zamieszanych w skandale seksualne, 10.123 ofiary, 3971 przypadków pedofilii na
świecie odnotowanych przez Kościół do marca 2013 roku. Natomiast z danych podawanych
przez różne organizacje pozarządowe jak "bishop-accoutntability.org",
"Vunetnews" czy "Wikipedia" wynika, że tylko w Stanach
Zjednoczonych było 3777 przypadków pedofilii klerykalnej. To znaczy, że na
resztę świata przypada ich tylko 194?".
Do tej pory wielkie skandale wybuchły w USA,
Irlandii, Niemczech, Austrii, Wielkiej Brytanii, Holandii, Belgii, Australii,
Kanadzie, na Malcie i w tych krajach w jakimś stopniu z problemem się uporano,
próbując wejść na drogę całkowitej jawności i prewencji. Sprawa nuncjusza
Wesołowskiego może być przełomowa dla Ameryki Łacińskiej, zwłaszcza, że blisko 80 procent obywateli we wszystkich krajach tego kontynentu krytykuje milczenie
Kościoła.
Jak papież Franciszek rozwiąże całą sprawę?
Afera z udziałem polskiego duchownego będzie
też wielką próbą dla Franciszka, która pokaże czy i jak chce on walczyć z
pedofilią. Bergoglio zdobędzie się na wielki krok i rzeczywiście doprowadzi do
tego by Kościół współpracował z cywilnymi organami sprawiedliwości
poszczególnych państw oraz zezwoli na to, by duchowni, odpowiedzialni za gwałty
i molestowania nieletnich ponosili odpowiedzialność zgodnie z kodeksem karnym?
Jeżeli zarzuty wobec abp Wesołowskiego zostaną
potwierdzone, co najwyżej grozi mu wydalenie ze stanu duchownego. Przepisy
kościelne dopuszczają jednak, że w przypadku choroby lub podeszłego wieku można
nakazać winnej osobie prowadzenie życia w pokucie i modlitwie, tak jak to miało
miejsce w przypadku Maciela. W rezultacie nie będzie więc mógł nosić sutanny i
odprawiać mszy świętej. Czy to adekwatna kara dla pedofila, który wykorzystywał
dzieci, a zwłaszcza ubogie dzieci z Trzeciego Świata?
Prokurator generalny Dominikany Francisco
Domínguez Brito zapowiedział, że planuje wszcząć śledztwo w sprawie oskarżeń o
nadużycia seksualne, skierowane pod adresem odwołanego 21 sierpnia nuncjusza
apostolskiego. Nie ma jednak pewności, czy będzie to możliwe ze względu na
dyplomatyczny status duchownego.
Ze sprawą Wesołowskiego łączy się jeszcze jedna
smutna refleksja dotycząca ukrywania duchownych o skłonnościach "non
sanctas", o których Kościół dobrze wiedział, na placówkach w dalekich
krajach, w małych parafiach na końcu świata, z dala od tych, co wiedzą i widzą,
a przede wszystkim od mediów.
Jak papież Franciszek rozwiąże całą sprawę? -
zobaczymy.
Agnieszka Zakrzewicz
z Rzymu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.