Pod koniec czerwca w Rzymie wydarzyło się coś,
co umknęło uwadze światowych mediów, ale co bez wątpienia odbije się na
stosunku Franciszka i Kurii Rzymskiej do problemu walki z pedofilią.
Były ksiądz Patrizio Poggi, który odbył karę 5
lat więzienia za przestępstwa seksualne na nieletnich i został zawieszony a
divinis w 2010 roku - w marcu br. udał się na policję i złożył doniesienie na
kilku księży oraz ważnych członków Kurii Rzymskiej. Wśród nich był ks. Franco
Camaldo - ceremoniarz papieski oraz biskup Giuseppe Filippi - sekretarz byłego
prezydenta Episkopatu Włoch, Camilla Ruiniego, a teraz kardynała Agostino
Villiniego, wikariusza Rzymu.
Sprawa otarła się o
włoskie media po trzech miesiącach, gdy były ksiądz pokazał dziennikarzom
dokumenty. Poggi twierdził, że rumuńscy chłopcy i dziewczęta byli zwabiani by
brać udział w imprezkach księży pedofilów. Młodzi imigranci, samotni i
zdesperowani, wyszukiwani przez byłego policjanta w nocnych klubach, saunach
lub w okolicach dworca Termini w Rzymie, albo ściągani specjalnie do stolicy,
byli oddawani na żer grupie kapłanów z bardzo wysokimi koneksjami. Nieletnich
wykorzystywano seksualnie w kościele San Lauro, niedaleko od Watykanu, za 100
lub 200 €.
Oskarżenia Poggiego miał uwiarygodnić biskup
Luca Lorusso z Nuncjatury Apostolskiej we Włoszech, zastępca watykańskiego
ambasadora Adriano Bernardiniego, bliskiego Bergogliowi, gdyż będącego
nuncjuszem apostolskim w Buenos Aires przez 10 lat.
Informacja podana przez włoski dziennik
telewizyjny La7 wzbudziła ostrą reakcję rzymskiego wikariatu.
W krótkim czasie były ksiądz pedofil skończył w
areszcie domowym oskarżony o zniesławienie. Chciał się zemścić za brak
zrehabilitowania i przywrócenia go do stanu duchownego, co podobno obiecał mu
poprzedni papież. Dla wielu, sprawa Poggiego była "bombą zegarową"
podłożoną papieżowi Franciszkowi tuż przed podjęciem decyzji o ważnych nowych
nominacjach w Kurii Rzymskiej i na szczycie banku watykańskiego IOR. Choć nie
wybuchła jako skandal międzynarodowy w przeddzień jego pielgrzymki do Brazylii,
przyniosła pewne konsekwencje. Przede wszystkim pozwoliła podważyć wiarygodność
mediów, które w pogoni za sensacją nabierają się na plotki, zmuszając je w ten sposób
do większej ostrożności na przyszłość. Pokazała również jasno, że epoka skruchy
księży pedofilów już się skończyła i nastał czas używania oskarżeń o pedofilię
do wewnętrznych porachunków, prowokacji, intryg i prywatnych zemst.
To na pewno zaszkodzi walce z pedofilią, jaką
Franciszek powinien kontynuować w duchu Benedykta XVI, tłumaczy jednak pewne
wahania, wątpliwości i ostrożność w podejmowaniu decyzji. Nie wiadomo czy ta
ostrożność jest dobra, czy zła.
Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.