Książka "Lękajcie
się" holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka, wydana przez „Czarną
Owcę“ to lektura obowiązkowa dla wszystkich tych, którym leży na sercu sprawa
bezpieczeństwa dzieci i ich dobro. Powinni ją przeczytać rodzice wierzący i niewierzący,
dziennikarze świeccy oraz katoliccy, a także księża i biskupi chcący przyczynić
się do rozwiązania problemu pedofilii w polskim Kościele. Każdy, komu naprawdę
zależy by ograniczyć do minimum szkody jakie mogą wyrządzać „drapieżni
pedofile“ powinien tę książkę przeczytać.
"Jak
to jest w Polsce z tym molestowaniem seksualnym przez księży?" - to
pytanie zadaje sobie wiele osób za granicą. Ja też jako korespondent
zagraniczny słyszałam je wielokrotnie.
Jak
dotąd ojczyzna papieża Jana Pawła II wydawała
się być krajem nieskazitelnym,
tym lepszym miejscem, w którym
pedofilia wśród duchownych nie miała miejsca. W
rzeczywistości była tylko białą
plamą na mapie wstydu.
Ponieważ problem
występował na całym świecie,
nawet w katolickiej Irlandii, dlaczego nie miałby
występować w kraju Jana Pawła II? W Polsce nikt nie
miałodwagi dotknąć tego tabu.
Wreszcie zrobił to zagraniczny
dziennikarz: "W mojej książce, chciałem pokazać Polakom, że w ich kraju problem pedofilii
wśród księży też istnieje. I najprawdopodobniej ofiarą
molestowania padły setki, a być może nawet tysiące dzieci.” - uważa Ekke Overbeek.
Ilu księży-pedofilów
i ile ofiar jest w Polsce?
Autor "Lękajcie
się" zrobił wreszcie małe podsumowanie. Przypomina, że do tej pory sądy
skazały za pedofilię 27 polskich księży w latach 2001-2011 (dwóch z nich wyrok
usłyszało w USA). Podkreśla, że nawet trzymając się tej liczby (według niego
mocno zaniżonej), należy bić już na alarm, gdyż oznacza to, że skłonności
pedofilskie ma 0,1 proc. duchownych polskich (w kraju jest ok. 30 tys. księży),
podczas gdy ten odsetek wśród wszystkich mężczyzn wynosi 0,05 proc. W polskim
Kościele jest więc statystycznie więcej pedofilów niż wśród ogółu populacji
męskiej w tym kraju. Dla porównania dziennikarz holenderski podaje dane z USA,
gdzie jest 120 tys. księży - czyli cztery razy więcej niż w Polsce. Tam w ciągu
pięćdziesięciu lat (1950-2002) było 250 przypadków księży oskarżonych o
molestowanie seksualne a 100 księży zostało skazanych na więzienie - czyli 0,22
proc duchownych amerykańskich.
W rzeczywistości Overbeek doliczył się w Polsce 70-80 spraw nadużyć
seksualnych opisanych przez prasę, których bohaterami były osoby duchowne.
"Gdzie tu są te "nieliczne przypadki, które zrelacjonowały
media", na które powołuje się polski Episkopat?" - pyta autor i
zastanawia się: "Co te próby wyliczania mówią o liczbie ofiar w
Polsce?"
Przyjmując jego założenia, że minimum to około 0,1 procent
duchowieństwa czyli tych 27 księży, których sądy skazały w przeciągu ostatnich
dziesięciu lat za seksualne molestowanie dzieci poniżej 15 roku życia, ofiar
wcale nie jest tak mało. "Zaużmy, że każdy ksiądz pedofil skrzywdził w
swoim życiu dziesięcioro dzieci to mamy około trzystu ofiar. Od drugiej wojny
światowej minęły prawie trzy pokolenia księży, co daje już blisko tysiąc
pokrzywdzonych. Można jednak przypuszczać, że jest tych ofiar znacznie więcej,
skoro to wyliczenie opiera się na - jak wykazałem - bardzo restrykcyjnych
danych." – twierdzi autor. Konkluzje Overbeeka prawdopodobnie nie są
dalekie od prawdy.
Nie chcą się
ujawniać
Zagraniczny dziennikarz w ciągu kilku miesięcy z łatwością dotarł do
kilkunastu polskich ofiar. Te natomiast wskazały mu kolejne, co razem dało
przynajmniej setkę. Musiał zaniechać jednak dalszych poszukiwań ze względu na
ograniczenia czasowe. Dwanaście ofiar pedofilów w sutannach, które opowiadają
swoje historie w "Lękajcie się" robi to anonimowo. Trudno im się
dziwić, skoro żyją w kraju, w którym wszyscy stoją po stronie Kościoła, bo to
instytucja budząca lęk.
W ojczyźnie Jana Pawła
II nie ma stowarzyszeń ofiar, nie ma prawników gotowych je bronić, Kościół
zaprzecza, dziennikarze unikają tematu, a społeczeństwo napiętnuje - nie
drapieżnych pedofilów, lecz tych, których skrzywdzili. "Milczenie i lęk,
które otaczają temat molestowania w Polsce są bardziej wymowne niż jakikolwiek
konkretny przypadek, imię lub nazwisko." - pisze Ekke Overbeek.
Tylko Ewa Orłowska
ofiara z Tylawy, Jacek Borkowski z Łodzi, Kora Jackowska opowiadająca w
piosence o molestowaniu, reżyser Maciej Cuske oraz nieuchwytny Wincenty
Szymański z Ruchu Ofiar Księży założonego w Kanadzie, to jedyne ikony skandalu
pedofilii w polskim Kościele.
To bardzo mało i świadczy o tym, jak polskie ofiary są bezbronne, bezradne i zastraszone. „Czy w Polsce - tak jak w innych krajach - tych kilka ujawnionych przypadków nie stanowi przypadkiem czubka góry lodowej?” – pyta zagraniczny dziennikarz.
Ofiary drugiej kategorii
To bardzo mało i świadczy o tym, jak polskie ofiary są bezbronne, bezradne i zastraszone. „Czy w Polsce - tak jak w innych krajach - tych kilka ujawnionych przypadków nie stanowi przypadkiem czubka góry lodowej?” – pyta zagraniczny dziennikarz.
Ofiary drugiej kategorii
Czytając świadectwa 12
osób przytoczone w "Lękajcie się" przez Overbeeka uderza przede
wszystkim to, że przypominają one zeznania wielu ofiar z całego świata. Polscy
księża dopuszczający się tego przestępstwa nie różnią się niczym od księży
włoskich, irlandzkich, amerykańskich, holenderskich czy innych. "Drapieżny
pedofil" w sutannie jest zawsze przestępcą seryjnym i wykorzystuje nie
jedno dziecko, ale kilka lub kilkanaście. Upatruje swoje ofiary wśród
nieletnich w trudnej sytuacji - pochodzących z rodzin rozbitych, lub tych, w
których jedno z rodziców ma poważne problemy na przykład z alkoholem. Wybiera
ofiary słabe, którymi łatwo manipulować psychologicznie i łatwo je szantażować.
Doskonale wie, że ma moralną przewagę i że rodzice oraz ludzie z otoczenia
uwierzą księdzu, a nie dziecku. Zmusza dzieci do milczenia pod przysięgą na
zdrowie lub życie ich rodziców. Wszystkie te aspekty powtarzają się w
historiach opisanych przez Overbeeka w rozdziałach "Blizna",
"Diabeł", "Nie było Teleranka" i innych.
W kraju papieża Wojtyły niestety nie ma jeszcze Ocalonych – tych,
których poznaliśmy dzięki protestom przed bazyliką św. Piotra i dziś stworzyli
międzynarodową sieć. stowarzyszenia takie jak snap
czy Survivor’s
Voice Europe próbowały szukać kontaktów z polskimi ofiarami, ale
bezskutecznie. Jedynie bohater rozdziału "Zapłata", który przeszedł
terapię u właściwego psychologa i zdecydował się wystąpić do sądu ma szansę
zostać pierwszym polskim Ocalonym. To jedyna osoba w Polsce, która zdecydowała
się wystąpić o odszkodowanie na drodze cywilnej. Też jednak woli pozostać
anonimowa.
"Ofiary
molestowania w Polsce zdają się łatwo akceptować, że są gorzej traktowane niż
wierni tego samego Kościoła w tej "lepszej" części Europy." -
pisze Ekke Overbeek.
Crimen
sollicitationis nadal obowiązuje w Polsce?
Od ujawnienia tajnego dokumentu watykańskiego, który pod groźbą
ekskomuniki zmuszał do milczenia tych wszystkich, którzy dowiedzieli się o
nadużyciach seksualnych, a także ofiarę, upłynęło już dziesięć lat. Wciąż toczą
się dyskusje na jego temat i zdania są podzielone: czy jego celem było
nakazanie systematycznego ukrywania przestępstw pedofilii popełnianych przez
księży, czy był to pierwszy pozytywny krok Watykanu, świadomego powagi
sytuacji? Jedno jest pewne - Crimen sollicitationis wynosił dobro Kościoła
ponad dobro ofiar.
Dziś sytuacja zmieniła
się diametralnie. Benedykt XVI ogłosił politykę jawności, przejrzystości,
tolerancji zero i pomocy ofiarom. Czytając świadectwa polskich poszkodowanych w
książce holenderskiego dziennikarza, odnosi się jednak wrażenie, że jego słowa
jeszcze nie dotarły do wszystkich biskupstw i parafii w Polsce, zwłaszcza na
głęboką polską prowincję.
Biskupi nadal opieszale reagują na skargi parafian, namawiają ofiary
do zachowania milczenia, do polubownego załatwienia sprawy, a przede wszystkim
grają na zwłokę. W imię uniknięcia skandalu i zgorszenia, przełożeni w dalszym
ciągu chronią swoich podwładnych, starają się ich ukryć przenosząc nie wiadomo
gdzie. Księża popełniający przestępstwa czują się bezkarni, a na ich miejsce ukarani
zostają uczciwi duchowni, którzy donoszą o haniebnych wykroczeniach swoich
kolegów. Kiedy w nielicznych przypadkach dochodzi do procesów, bo ofiara
zdążyła zgłosić się do prokuratury zanim doszło do przedawnienia, robi się
wszystko aby ją upokorzyć i pozbawić wiarygodności.
Gdzie media?
Ekke Overbeek w "Lękajcie się" porusza też inny bardzo
istotny problem: bierność mediów w Polsce wobec tego, co dzieje się na własnym
podwórku. Polska prasa i portale internetowe piszą ostatnio wiele o skandalu pedofilii
klerykalnej na świecie - bez trudności możemy się dowiedzieć o aferach w
Irlandii, poznamy historię ofiar amerykańskich i nawet szczegóły niektórych
spraw włoskich, mające problem z przebiciem się we własnym kraju.
To prawda, że zagranicznym dziennikarzom jest łatwiej prać brudy
innych, nie unikając bezpośrednich konsekwencji i nie robiąc sobie potężnych
wrogów. Jak pisze jednak Overbeek: "Polskie media charakteryzują się
niezwykłą zdolnością do unikania trudnych pytań: Ile jest ofiar? Ilu sprawców?
Czy istnieje kultura milczenia? Czy politycy milczą z lęku przed Kościołem? Czy
organy państwowe - policja, prokuratura, sądy - dają Kościołowi taryfę ulgową?
Czy ukrywanie sprawców to planowana polityka Kościoła, czy improwizacja z
przypadku na przypadek? Czy za komuny władze zamykały oczy na przestępstwa
seksualne księży, żeby mieć na nich "haka"? Jaką instytucjonalną
ścieżkę można wybrać, aby znaleźć odpowiedź na te pytania i wyjaśnić sprawę raz
na zawsze?" W Polsce dziennikarze "polują" na pojedynczych
pedofilów zamiast zastanawiać się w czym tak naprawdę tkwi problem i jak go
rozwiązać.
"Dziwię się, kiedy obserwuję autocenzurę i służalczość polskich
mediów wobec Kościoła." - komentuje Overbeek i bez wątpienia nie jest on
jedynym zagranicznym dziennikarzem, który ma podobne zdanie o polskich
kolegach.
Prokuratura bardzo
łaskawa
Jak pisze autor - na
usprawiedliwienie polskich mediów można dodać jedno: "Doświadczenia innych
krajów wskazują, że nie tylko media odegrały kluczową rolę w przerwaniu milczenia.
Potrzebna była również adekwatna reakcja instytucji państwowych. Wyjaśnienie
sprawy wymaga zaangażowania się instytucji, niezależnych od Kościoła, ale
mających nieskrępowany dostęp do kościelnych archiwów. Krótko mówiąc, wobec
braku reakcji instytucjonalnej nawet media są bezsilne.”
Zdaniem holenderskiego
dziennikarza wprawdzie tych 27 przypadków księży skazanych pokazuje że w Polsce
można ścigać duchownych przestępców, ale nie zmienia to faktu, że prokuratura
nierzadko jak najszybciej umarza sprawy przeciw księżom i że sądy bywają
niezwykle łaskawe wobec przestępców w sutannach.
Choć Art. 200. § 1.
polskiego Kodeksu Karnego mówi: „Kto obcuje płciowo z małoletnim poniżej lat 15
lub dopuszcza się wobec takiej osoby innej czynności seksualnej lub doprowadza
ją do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania, podlega karze
pozbawienia wolności od lat 2 do 12.” - wyroki wymierzane księżom trzymają się
najczęściej tej dolnej granicy.
Polska milczy
Overbeek pisze: "W
Polsce nie słychać dyskusji o tym, jak Kościół postępuje lub powinien
postępować w sprawie molestowania nieletnich przez kler. Prawie nikt nie domaga
się jawności, tak jak na Zachodzie. Nie oznacza to jednak, że polski Kościół
nie odczuwa presji wydarzeń z zagranicy, przede wszystkim ze strony Watykanu.
Media można oskarżać, zastraszyć lub ignorować. Z Watykanem trzeba się liczyć.
W lutym 2012 r. polscy delegaci na konferencji poświęconej molestowaniu
seksualnemu w Watykanie usłyszeli, że "śmiertelna kultura milczenia lub
"omerta" jest błędem i niesprawiedliwością. Rzym domagał się
opracowania wytycznych dla biskupów w poszczególnych krajach, dotyczących
postępowania z przypadkami pedofilii wśród duchownych. Dlatego też w marcu 2012
r. polscy biskupi zebrali się, aby takie wytyczne stworzyć, a następnie wysłać
do Rzymu, aby Watykan je zatwierdził."
Hierarchia kościelna
jednak od razu zastrzegł się, że nie może być mowy o jakichkolwiek
odszkodowaniach pieniężnych dla ofiar, bo prawo polskie przewiduje, że roszczeń
należy dochodzić tylko od winowajców. Jak wiadomo polscy księża są biedni… Na
tym sprawę skandalu pedofilii w polskim Kościele zakończono.
W kraju Jana Pawła II
Kościół cieszy się ogromnym autorytetem. Nikt więc nie protestuje, nie zabiera
głosu, ponieważ wszyscy boją się narazić.
„Te lęki utrzymują
błędne koło w ruchu: media mało robią, bo ofiary milczą. Ofiary milczą, bo nie
ma co liczyć na reakcje instytucjonalne. Instytucje - kościelne i państwowe -
nie działają, póki nie odczuwają presji ze strony mediów. A media mało robią póki
ofiary milczą.
Teczki bezpieki
Ten dość
surrealistyczny klimat strachu przypomina czasy PRL-u, gdzie księża molestujący
dzieci mieli najprawdopodobniej dużą swobodę działania. Większość historii
ofiar opowiedzianych w książce lękajcie się miały właśnie miejsce w
komunistycznej Polsce. Wszyscy wiedzieli o nadużyciach popełnianych przez
duchownych, nikt jednak nie reagował. Dla esbeków ksiądz był wymarzonym
informatorem, a jego występki obyczajowe najlepszym sposobem by go zwerbować.
Księża mający romanse z kobietami, księża homoseksualiści, a przede wszystkim
księża pedofile byli doskonałymi konfidentami.
Jak przypomina
holenderski dziennikarz – wiadomo, że księża współpracowali ze służbami
specjalnymi i wiadomo, że sprawy obyczajowe były wygodnym środkiem szantażu, co
potwierdził ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, kiedy głośno mówił o agenturze w
Kościele. Niestety polski Kościół bardziej boi się ujawnienia afer seksualnych
niż agenturalnej przeszłości swoich duchownych. To był jeden z powodów,
dla których kuria krakowska zablokowała „lustrację“?
„Możliwe, że teczki
bezpieki zaskoczą kiedyś informacjami o skali pedofilii w Kościele, tak jak
zaskoczyły tych, którzy wierzyli, że homoseksualizm wśród księży jest
marginalny.” – pisze Ekke Overbeek w książce „Lękajcie się“, która uchyliła
wreszcie wieko, nie jednej, lecz wielu puszek Pandory...
Agnieszka Zakrzewicz
Witam, czy moge recenzje przetlumaczyc na czeski dl swojej strony?
OdpowiedzUsuń