- We Włoszech
ukazała się Pana księża „Franciszek wśród wilków. Tajemnica rewolucji”.
Pierwszy nakład rozszedł się błyskawicznie. O czym powiada Pan w tej książce?
- Moja książka
zaczyna się tam, gdzie kończą się inne napisane do tej pory. Przez pierwszy rok
Franciszek zdobył olbrzymią popularność ze względu na swój prosty i bezpośredni sposób zwracania się do ludzi, za to, że
chce aby Kościół był jak szpital polowy na polu bitwy i że musi być biedny, za swój
otwarty stosunek do ateistów. Ten rok pontyfikatu minął pod znakiem odrodzenia
się sympatii do papiestwa.
Ale Bergoglio nie
chce być tylko sympatyczny - chce działać naprawdę i rozpoczął już proces
przemian, który można przyrównać do rewolucji. Ważne jest zrozumieć jaki jest
jego program i kto się opiera tym przemianą.
- Ale skąd taki
tytuł?
- Książka nosi
tytuł „Franciszek wśród wilków”, gdyż święty Franciszek spotkał wilka z Gubbio.
Po wysłuchaniu jego kazania, wilk lizał mu rękę i stał się potulny jak baranek.
Również Bergoglia otaczają wilki. Zarówno w Kurii, jak i w łonie Kościoła
powszechnego są siły reformatorskie, ale i siły konserwatywne, które opierają
się planowanym działaniom. Są także siły pasywne, które liczą, że ten pontyfikat
będzie trwał krótko i upłynie szybko, więc zabraknie czasu na dokonanie zmian, które
Bergoglio chce wprowadzić.
- Jakie są główne
linie rewolucji Franciszka?
- Przede
wszystkim papież chce całkowicie zburzyć charakter imperialny jaki miał do tej
pory Kościół. Od pierwszego momentu, gdy pokazał się w Loży Błogosławieństw
zaprezentował się światu jako biskup Rzymu, a nie papież–monarcha absolutny. Użył
antycznego sformułowania świętego Ignacego Antiocheńskiego Roma presiede nella carità – co oznacza,
że chce zjednoczyć Kościół, ale Rzym – a więc Watykan nie ma być centrum władzy
i biurokracji, lecz dobroczynnej łaski. Fakt, że zrezygnował z czerwonych butów i wszystkich innych symboli
imperialnych jak złoty krzyż i mucet oblamowany gronostajem, nie wynikał z jego
skromnego charakteru – to precyzyjny znak religijno-polityczny. Pontyfikat
papieski na przestrzeni wieków był kontynuacją imperium rzymskiego. Papież to
nie jest nazwa wymyślony przez chrześcijan – Pontifex Maximus (łac. najwyższy kapłan;
dosłownie: najwyższy budowniczy mostów) – był najwyższym kapłanem w
hierarchii w starożytnym Rzymie. Ten absolutyzm wzrastał przez wieki aż do uchwalenia dogmatu o nieomylności
papieskiej w 1870 roku na soborze watykańskim I. Franciszek chce, aby Kościół
opierał się na partycypacji. Mówi często o tym, że Kościół rzymskokatolicki
musi się nauczyć od Kościołów wschodnich umiejętności decydowania poprzez
synody. Nowy papież chce wprowadzić kolegialność, którą uchwalił sobór
watykański II. Pierwszym krokiem do tego było powołanie międzynarodowego konsylium
kardynałów reprezentujących różne tendencje.
- Wydaje się, że
Bergoglio chce naprawdę przeprowadzić reformę finansów watykańskich, którą
rozpoczął Ratzinger.
To prawda. Papież
chce zaprowadzić rygor i porządek w finansach watykańskich. Popiera działania szefa IOR - Ernsta Freiherra von
Freyberga, który rozpoczął „czyszczenie” i odtajnianie kont banku. Bergoglio
chce zmienić całkowicie charakter Instytutu Dzieł Religijnych – aby nie był to
jedynie bank, w którym deponuje się pieniądze dla zysku, ale aby spełniał wreszcie swoje cele statutowe
- działanie charytatywne. Franciszek powołał specjalną komisję kontrolującą
pranie brudnych pieniędzy w Watykanie. Stworzył rodzaj ministerstwa gospodarki
mający na celu kontrolowanie przetargów i wykorzystywanie pieniędzy. Papież
naciska również na to, aby wyeliminować korupcję w zakonach i zgromadzeniach
religijnych poza Watykanem, bo ostatnie
lata pokazały, że były one bohaterami olbrzymich skandali finansowych.
Franciszek chce w końcu, aby Kościół naprawdę służył biednym – więc aby budynki
kościelne nie były przemieniane w luksusowe hotele, lecz aby - jak w dawnych
czasach - były hospicjami dla bezdomnych
i imigrantów.
Zwłaszcza ta jego
idea nie cieszy się popularnością wśród duchownych w Rzymie, gdzie w budynkach
kościelnych powstało wiele luksusowych hoteli czy klinik, które były nawet
odsprzedawane mafii. Całkowita przejrzystość finansowa Kościoła to jest drugi
element rewolucji Franciszka.
- Jakie inne
pomysły Franciszka nie podobają się hierarchom kościelnym?
- Trzecim, ważnym
elementem franciszkańskiej rewolucji jest otwarcie się Kościoła na kobiety poprzez
włączenie ich w proces decyzyjny na najwyższych szczeblach. Inni papieże mówili
dużo o roli kobiet w Kościele, ale do tego się to ograniczało. Franciszek chce
pójść dalej – chce wprowadzić kobiety w miejsca, gdzie się decyduje i sprawuje
władzę. W przyszłości, po reformie Kurii Rzymskiej w niektórych dykasteriach
powinny pojawić się kobiety, a nawet stanąć na ich czele. Oczywiście Bergoglio
nie ma zamiaru zmieniać doktryny poprzez wprowadzenie kapłaństwa kobiet.
- Papież naprawdę
myśli o tym by zmienić stosunek Kościoła do rozwodów, konkubinatów,
homoseksualizmu i aborcji?
- Ostatnim
elementem rewolucji jest właśnie podejście do kwestii moralnych: aborcja,
homoseksualizm, związki partnerskie, rozwody, idt. Papież oczywiści nie będzie
zmieniać doktryny, chce jednak zmienić opresyjne nastawienie Kościoła do tych
spray. Bergoglio postawił kilka pytań i kwestii, które nie mogą pozostać bez
odpowiedzi: jeżeli jakiś rozwodnik stworzył nową rodzinę i żyje po chrześcijańsku
co z nim zrobić? Kim ja jestem, by osądzać homoseksualistów szukających Boga?
Czy kobieta, która musiała usunąć ciąże jest już na zawsze potępiona? Czy osoby
żyjące bez ślubu należy skazywać na piekło? Papież chce aby to synod biskupów
odpowiedział na te pytania i wziął na siebie odpowiedzialność za zmiany lub ich
brak.
- Franciszek
powiedział, że w kwestii pedofilii Kościół zrobił już wystarczająco. Papież
powołał nawet specjalną komisję ds. Ochrony nieletnich. To prawda, że problem
pedofilii został już rozwiązany?
- Niestety
zdanie: „Kościół jest instytucją, która zrobiła najwięcej na świecie na polu
walki z pedofilią” staje się mitologią. Oczywiście zarówno Benedykt XVI jak i
Franciszek zaostrzyli prawo kanoniczne, wprowadzając również przestępstwo
porno-pedofilii. Niektóre, nieliczne episkopaty stworzyły system przewidujący
ściganie przestępstwa pedofilii, zgłaszanie go do władz świeckich, pomoc
ofiarom i finansowe zadośćuczynienie. Inne episkopaty – jak na przykład ten
włoski – nie zrobiły absolutnie nic. We Włoszech wciąż nie ma nawet maila lub
telefonu, pod który można kierować skargi na księży. W Rzymie mamy głośny
przypadek, w którym biskup Reale nie zareagował nigdy na powtarzające się
skargi na księdza Ruggero Conti. Ksiądz ten został skazany już przez sąd
drugiej instancji i do tej pory Kościół w stosunku do niego nie podjął żadnych
działań dyscyplinarnych ani nie otworzył procesu kanonicznego.
- Papież
Franciszek rozumie dramat pedofilii w Kościelnej i jego konsekwencje?
- Myślę, że
Franciszek zdał sobie sprawę z tego, że istnieją dziury w całym systemie i
dlatego powołał Komisję ochrony nieletnich, w której po raz pierwszy są
kobiety, osoby świeckie i duchowni, a przede wszystkim jest także jedna ofiara
– Mary Collins z Irlandii. Również była ambasador Hanna Suchocka weszła w jej
skład. Wszyscy mają nadzieję, że to właśnie kobiety przyczynią się do tego, aby
zostały wystosowane dyrektywy, które zobowiążą wszystkich biskupów do działań.
Mary Collins powiedziała już ważną rzecz – problem pedofilii nie zostanie
rozwiązany dotąd, aż nie zostanie wprowadzony obowiązek składania donosu przez
biskupa do świeckich organów ścigania. Są kraje, w których to już obowiązuje –
w innych nie. Nie powinno się jednak czekać na to, aby to system świecki
zobowiązał Kościół do denuncjowania nadużyć na nieletnich. Kościół powinien sam
się na to zdecydować.
- Jednak abp.
Wesołowski do tej pory nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Wiemy co się
dzieje w jego sprawie?
- Niestety jest to
niepokojące, że do tej pory Watykan nie ujawnił niczego, co dotyczy abp.
Wesołowskiego i że nie jest on sądzony ani przez trybunał dominikański, ani
polski. To pierwsza rysa na tym pontyfikacie. Wiemy jednak o tym, że wewnątrz
Kościoła jest nadal silny opór przed tym, aby rozliczać hierarchów.
- Kim są wilki,
które czyhają na Franciszka?
- Wilków jest
kilka rodzajów. To ci duchowni, którzy wywołują skandale. We Włoszech mieliśmy
ostatnio głośną sprawę prałata Nunzio Scarano, księgowego APSA – centralnego
banku zarządzającego majątkiem Stolicy Apostolskiej, który zastał aresztowany
za nielegalny przemyt 20 mln euro ze Szwajcarii i miał 10 kont w banku IOR,
poprzez które były prowadzone różne, niejasne operacje finansowe. Niestety we
Włoszech jest wiele afer, w które są zamieszani dygnitarze watykańscy czy
kościelni, szemrani biznesmeni i przede wszystkim także byli agencji służb
specjalnych. Mamy więc do czynienia z prawdziwym bagnem, na którym grasują wilkołaki.
Wilkami są
również ci, którzy za plecami Bergoglia – bo nikt nie ma odwagi mówić tego
głośno - oskarżają go o to, że poprzez głoszenie ideologii franciszkańskiej tak
naprawdę osłabia i niszczy Kościół. Tych wilków jest pełno nie tylko w Kurii
Rzymskiej, ale i w Konferencjach Episkopatów czy diecezjach całego świata.
- Kto w Kurii i w
Kościele powszechnym próbuje przeszkodzić papieżowi w jego reformach lub je
opóźniać?
- W Kurii na
pewno jest wielu konserwatorów. Kard. Gerhard Ludwig Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, który otwarcie potępił
ideę papieża, aby do komunii dopuścić rozwodników, którzy weszli powtórnie w związek małżeński. Kard. Mauro Piacenza nieugięty przeciwnik homoseksualizmu i związków
partnerskich. Kard. Razmond Leo Burke, który ostatnio uczestniczył w marszu
„Pro Life” i jest nieustępliwy w kwestii aborcji.
Jest jeszcze inny
rodzaj wilków – to osoby pasywne, które nie robią nic, aby pomóc Franciszkowi.
Na przykład w Konferencji Episkopatu Włoch nikt nie ruszy palcem, aby wcielić w
życie słowa papieża i pozwolić by również kobiety mogły uczestniczyć w pracach
różnych komisji. Przede wszystkim jest też wielka inercja katolickich ruchów i
organizacji świeckich, które są prawie zdezorientowane. Podczas gdy Wojtyła w
swojej wizji ewangelizacji świata, będącej w rzeczywistości zderzeniem z
modernizmem, posługiwał się sprawnie Opus Dei, Legionem Chrystusa, Komunią i
Wyzwoleniem, Focolarinami, dziś żadna z tych organizacji nie chce stanąć
otwarcie przy boku Bergogalia, aby szerzyć jego rewolucyjne ideały.
- Poprzednim pontyfikatem wstrząsnął skandal
Vatileaks, którego konsekwencją była dymisja papieża Benedykta XVI. Czy Vatileaks
już się skończył?
- My nie znamy
jeszcze całej prawdy o skandalu Vatileaks. Nikt nie wierzy - ani za Spiżową
Bramą, ani poza nią - że jedynym winnym całej sprawy był papieski kamerdyner. Odważna
decyzja Benedykta XVI o dymisji położyła kres walce klanów kardynalskich w
Watykanie. Ratzinger zrobił czystkę poprzez swoją dymisję i chciał to zrobić.
Dziś żaden z klanów nie ma wpływu na władzę w Watykanie. Jeżeli ktoś chce
działać przeciwko Franciszkowi może tylko próbować sabotować po cichu politykę
nowego papieża lub jak niektórzy – mieć nadzieję, że ten pontyfikat szybko
przeminie i wróci się do starych obyczajów.
- Papież
Franciszek jest bardzo kochany przez lewicę, która jego politykę wywodzi z
teologii wyzwolenia. Jakie są korzenie rewolucji Franciszka?
- Moim zdaniem
jest to nieporozumienie. Teologia wyzwolenia posługiwała się kategoriami
marksistowskimi, a wszystko to, co było związane z epoką marksizmu już się
definitywnie skończyło. Bergoglio nigdy nie popierał teologii wyzwolenia – pod
tym względem bardzo zgadzał się z Wojtyłą, który wraz z kard. Ratzingerem
stłumił ją całkowicie.
Dziś mówi się o
„teologii ludu” Bergoglia. Nowy papież wie dobrze, że na świecie panuje i jest
wszechobecna neoliberalna filozofia rynkowa, której jedynym celem jest zysk. Ta
sytuacja prowadzi do tego, że bogaci coraz bardziej się bogacą, biedni
biednieją tworząc wielką masą spychaną na margines. Mamy do czynienia też z
nowym fenomenem – znikanie klasy średniej. To dzieje się już nie tylko w
trzecim świecie, ale także w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Papież to
wszystko dostrzega mówiąc o „nowych formach niewolnictwa”. Bergoglio mówi nie
tylko o niewolnictwie seksualnym jakim jest przymusowa prostytucja czy o pracy
niewolniczej imigrantów – odnosi się także do osób pracujących na umowy
śmieciowe, których rzesza wciąż rośnie. Miliony młodych ludzi w Europie żyje
dziś w sytuacji, która nie pozwala im nawet na założenie rodziny. Bergoglio z
tego powodu jest oskarżany o to, że jest marksistą. On odpowiada – „Nie jestem
marksistą i nigdy nim nie byłem. Głoszę tylko Ewangelię”.
- Użył Pan
określenia: „ma się nadzieję, że ten papież szybko przeminie”. Czy te wilki,
wśród których Bergoglio głosi swoje kazania są tak groźne i naprawdę czyhają na
jego życie?
- Rzymianie
wierzą bardzo we własne przeczucia i są bardzo szczególni – przede wszystkim od
wieków są antyklerykalni ale kochają papieży. Są też bardzo podejrzliwi. Już
następnego dnia po wyborze Bergoglia na papieża spotkałem blisko dziesięć osób,
które mi powiedziały: „Miejmy nadzieję, że przetrwa i nie skończy jak Jan Paweł
I”. Od samego początku wszyscy czuli, że ten papież niesie ze sobą powiew
rewolucyjnej nowości, która musi natrafić na twardą opozycję. Ostrzeżenie prokuratora
Reggio Calabrii - Nicola Gratteriego, które obiegło świat, nie jest bezpodstawne: "Kto do tej pory
żerował na władzy i bogactwie pochodzącym bezpośrednio z Kościoła jest nerwowy
i zaniepokojony. Papież Bergoglio rozbiera ośrodki władzy ekonomicznej w
Watykanie. Gdyby bossowie mafijni mogliby mu podłożyć nogę, nie zawahaliby
się."
Coraz bardziej
ewidentny jest jednak fakt,
że w Watykanie duża grupa hierarchów liczy na to, że pontyfikat Bergoglia
będzie trwał stosunkowo krótko – gdyż poda się on do dymisji jak Benedykt XVI,
aby stało się obyczajem to, że papież w pewnym wieku odchodzi. W stanie
całkowitej inercji chcą więc go przeczekać, licząc na to, że szybko przeminie i
nie zdoła zrealizować tego wszystkiego co zamierza.
- Możemy być
pewni, że Bergoglio rzeczywiście chce dokonać rewolucji? Czy może papież
jezuita jest świetnym pijarowcem, który chce poprawić notowania Kościoła?
- Bergoglio
oczywiście jest świetnym pijarowcem bo zna się na przekazie, potrafi się
komunikować ze wszystkimi. Moim zdaniem on jednak chce naprawdę dokonać
rewolucji i właśnie temu poświęciłem moją książkę. Rewolucji rozumianej jako
proces przemian. Niestety nie wiemy jak ona się zakończy. Czy Franciszkowi –
tak jak Rooseveltowi uda się stworzyć „Nowy ład”, czy tak jak Gorbaczow zacznie
swoją pieriestrojkę, która jednak nie potrwa długo. Tego dziś nie wiemy –
pokaże to przyszłość.
Rozmawiała Agnieszka
Zakrzewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.