Miodowy rok pontyfikatu papieża Franciszka chyba się skończył. Za Spiżową
Bramą znowu latają czarne kruki, które kraczą do ucha dziennikarzom za murami.
Wiadomo, że coraz większej grupie dostojników watykańskich nie podoba się
polityka i styl Bergoglia, który chce aby Watykan przestał być monarchią
absolutną i przypominał szpital polowy w batalii o wiarę. Niektórzy
kardynałowie postanowili siłą inercji hamować zapał szefa, a w ciszy i za jego
plecami robić swoje. Wielu liczy na to, że pontyfikat Argentyńczyka potrwa
krótko i szybko przeminie.
Apartament kardynała Bertonego
Podczas gdy świat był zajęty podwójną kanonizacją Jana Pawła II i Jana XXIII, w Watykanie zajmowano się innymi, nie mniej ważnymi sprawami. Watykańskie
kruki doniosły włoskim dziennikarzom, że były sekretarz stanu kardynał Tarcisio
Bertone przeprowadzi się w krótce do wspaniałego 700 m2 apartamentu z tarasem,
na ostatnim piętrze Pałacu San Carlo. Będzie miał więc lokum 10 razy większe
niż skromne dwupokojowe mieszkanie papieża Franciszka w Domu Świętej Marty.
Także nowy sekretarz stanu Pietro Parolin, który wziął przykład z Bergoglia, by
dać go innym duchownym, mieszka w małym
apartamencie o powierzchni 70 metrów kwadratowych, w hotelu przeznaczonym
na rezydencje dla kardynałów podczas konklawe. Wszyscy trzej będą sąsiadami –
bo Pałac San Carlo praktycznie przylega do Domu Świętej Marty, tuż na tyłach
Bazyliki Świętego Piotra, po lewej stronie stojąc twarzą do fasady. Bertone w
swojej rezydencji nie będzie mieszkał sam, lecz z trzema siostrami zakonnymi,
które od dawna są u niego na posłudze.
Jak kruki doniosły włoskiemu dziennikowi „La Repubblica”, papieża
Franciszka zdenerwował wystawny styl kardynała z szeregów Towarzystwa św.
Franciszka Salezego i dał temu wyraz zarówno na Twitterze jak i podczas homilii
w Wielki Czwartek mówiąc o wystawnie żyjących księżach, którzy zapominają o
wymogu ubóstwa.
Po złożeniu dymisji na jesieni ubiegłego roku kard. Bertone musiał
opuścić swój dotychczasowy apartament w Pałacu Apostolskim.
Obecnie jest kamerlingiem Kościoła. Zostało mu więc przyznane nowe lokum, ale
nikt chyba nie wiedział, że nowa rezydencja powstanie z połączenia dwóch
apartamentów po zamarłych: byłym szefie Żandarmerii watykańskiej Camillo
Cibinie oraz prałacie Bruno Bertagna i że dlatego od czterech miesięcy trwają
tam prace remontowe.
Bertone nie widzi w tym
nic złego
Kardynał salezjanin, który przez lata swojej
kariery na szczycie hierarchii watykańskiej dał się poznać jako osoba o wielkim
ego, którego lepiej nie urażać, poczuł się dotknięty krytyką mediów. Wziął więc
pióro do ręki i napisał list otwarty do tygodników diecezjalnych w Vercelli i
Genui, gdzie był arcybiskupem.
"W
ostatnich dniach, niektóre media pisały złośliwie o mieszkaniu, które zajmę w Watykanie, i aby wywołać większy lincz medialny w stosunku do mojej osoby „informator”
podwoił metraż apartamentu. Mówiło się też, że Papież jest na mnie wściekły za obnoszenie się z bogactwem. Aby je pokazać skonfrontowano nawet przestrzeń
"mojego" mieszkania z domniemaną ciasnotą apartamentu Papieża. Jestem wdzięczny i poruszony
czułym telefonem jaki otrzymałem od Ojca Świętego Franciszka, w dniu 23
kwietnia br., bo chciał on wyrazić mi swoją sympatię i swoje ubolewanie nad
atakami na moją osobę w związku z nowym lokum,
o którego przydzieleniu mi Papież był poinformowany od samego początku. Mieszkanie jest przestronne, jak
to zwykle bywa w Watykanie, i zostało odnowione (na mój własny koszt), i w przyszłości będzie mogło być
przeznaczone dla kogoś innego." – fragment listu Bertonego przedrukowały włoskie gazety, w tym „La Repubblica”.
Jak napisał Marco Ansaldo – jeden z pierwszych watykanistów, któremu o przepychu byłego
sekretarza stanu doniosły kruki – Bertone na tłumaczenie się wybrał właśnie
dzień kanonizacji dwóch papieży, aby nie wzbudzać zbyt dużej polemiki. Choć
były sekretarz stanu twierdzi, że jego nowe lokum ma zaledwie 350 metrów
kwadratowych – to z planimetrii watykańskiej wynikałoby, że te dwa apartamenty
połączone razem dawałyby jednak właśnie powierzchnię, o której krakały
watykańskie kruki. Ponadto rozmowa telefoniczna z Franciszkiem, o której
napisał kardynał salezjanin miała miejsce 23 kwietnia, dzień przed tym jak
Bergoglio wypuścił tweet: „Skromny styl życia nam służy i pozwala dzielić się z
potrzebującymi”, który włoska agencja Ansa uznała za oznaki papieskiej
wściekłości.
„Poza tym - co oznaczają słowa Bertonego: „skonfrontowano nawet przestrzeń
"mojego" mieszkania z domniemaną ciasnotą apartamentu Papieża”? To, że Franciszek nie
mieszka na 70 metrach kwadratowych? Dlaczego ciasnota jest
domniemana? Czy to oby nie jest zatruta strzała w kierunku Papieża?” –
zastanawiał się Ansaldo w swoim artykule opublikowanym 29 kwietnia br.
Nawet jeśli okaże się, że były sekretarz stanu będzie teraz mieszkał w apartamencie z
tarasem mniejszym tylko 5, a nie 10 razy od tego, w którym mieszka papież – to
ile kosztuje remont takiego wystawnego, ostatniego piętra renesansowego pałacu,
za który Bertone płaci z własnej kieszeni? Dziesiątki tysięcy euro, jeśli nie
setki… Do końca nie wiadomo ile wynosi
tzw. „talerz kardynalski” – czyli pensja purpurata. Jedne źródła podają, że to 150 tys. euro rocznie – inne,
że od 3 do 6 tys. euro miesięcznie.
Nie wiemy jeszcze całej
prawdy o Vatileaks
Jak napisał inny włoski dziennikarz Antonio Grana z „Il Fatto Quotidiano” – w
Watykanie list Bertonego wzbudził wielką dezaprobatę i został uznany za próbę
pierwszego sabotażu ciężkiej pracy, jaką próbuje wykonać Bergoglio by
zreformować Kurię Rzymską, a nawet jako atak na Franciszka. To właśnie ten
dziennik włoski jako pierwszy na początku 2012 roku przedrukował dokumenty
dotyczące konfliktu pomiędzy kardynałem Bertonem a arcybiskupem Carlem Marią Viganò, byłym sekretarzem Gubernatoratu Państwa Watykańskiego –
od których zaczęła się afera znana jako Vatileaks, zakończona dymisją Benedykta
XVI.
Jak donosi „Il Fatto Quotidiano” – nie jest już tajemnicą, że obecność kamerlinga
Bertonego jest „tolerowana” na wielkich uroczystościach liturgicznych na Placu Świętego Piotra
lub w Bazylice Watykańskiej pod przewodnictwem Franciszka. To, że nowego
papieża a starego sekretarza stanu nie łączy sympatia,
dało się zrozumieć w grudniu ubiegłego roku, gdy Bergoglio odwiedził Szpital
Dziecięcy "Bambin Gesu" w Rzymie, należący do Stolicy Apostolskiej.
Na uroczystość przyszedł także kardynał salezjanin, aby
u boku swojego następcy Pietro Parolina powitać Franciszka. Papież był jednak
tak chłodny, że stary sekretarz odwrócił się na pięcie i wyszedł w połowie
uroczystości. Widocznie Bergoglio ma ważkie powody by w Watykanie kogoś nie
lubić, gdyż jako jedyny przeczytał sekretny raport trzech kardynałów (Juliána
Herranza, Josefa Tomko, Salvatora De Giorgi), który kazał przygotować Ratzinger
przed podjęciem decyzji o dymisji.
W okresie pontyfikatu Benedykta XVI - który
poświęcał się przede wszystkim studiom teologicznym - to sekretarz stanu Tarcisio Bertone sprawował realną władzę.
Decydował o nominacjach kardynałów i biskupów oraz obsadzał kluczowe miejsca
swoimi zaufanymi ludźmi. Joseph Ratzinger był do niego bardzo przywiązany. To
Bertone był jego najbliższym współpracownikiem jako sekretarz Kongregacji Nauki
Wiary w latach 1995–2002. To dzięki niemu poprzedni papież intelektualista mógł pisać spokojnie swoje
książki, nie interesując się przyziemnymi sprawami związanymi ze sprawowaniem władzy. 28 lutego 2013 roku skończył się nie
tylko pontyfikat Benedykta XVI, ale przede wszystkim watykańskie rządy
kardynała Tarcisio Bertonego.
Salezjańskie rządy –
finanse i szpitale
Kłopoty w Watykanie zaczęły się gdy Benedykt postanowił zrobić porządek w
finansach Stolicy Apostolskiej i powołał Urząd Informacji Finansowej (30
grudnia 2010 r.), który miał podlegać tylko papieżowi i tylko jemu zdawać
relacje z dokonywanych kontroli. Kardynał Bertone zrobił wszystko, aby to on
miał wpływ na kontrolowanie tego urzędu oraz rady kardynalskiej sprawującej
nadzór nad bankiem watykańskim IOR. To były sekretarz stanu opierał się wymogom
retroaktywności informacji finansowych – jednemu z najważniejszych warunków,
który miał pozwolić wejść Stolicy Apostolskiej na tzw. „białą listę” państw
przestrzegających międzynarodowych przepisów przejrzystości finansowej. Jak
ujawniły dokumenty afery Vatileaks opublikowane w znanej
książce Gianluigiego Nuzziego - to także Bertone miał wpływ na “awans” abp Viganò na nuncjusza apostolskiego w Stanach
Zjednoczonych, po tym jak były sekretarz Gubernatoratu Państwa Watykańskiego
napisał list do papieża, adresowany też do kard. Bertonego (i opublikowany przez
włoski dziennik „Il Fatto Quotidiano”), w którym oskarżał dygnitarzy
kościelnych o malwersacje finansów i dóbr watykańskich: kradzieże w willach za
zgodą dyrektora Muzeów Watykańskich, fałszywe faktury na Uniwersytecie
Laterańskim, oszustwa finansowe w „L’Osservatore Romano”, nierozsądne
inwestycje przynoszące straty, udział niektórych kardynałów w spółkach
zewnętrznych pracujących dla Watykanu i winnych mu pieniądze, a nawet zbyt
kosztowne szopki bożonarodzeniowe.
Zanim jednak przedostatni sekretarz watykański zakończył swoje rządy –
zdążył wiele zdziałać. Jak pisze Antonio Grana – „za pontyfikatu Ratzingera
skrót SDB (Towarzystwo św. Franciszka Salezego) w Watykanie nabrał innego znaczenia: “siamo di Bertone” – czyli jesteśmy od Bertonego. Aktualny
prefekt Kongregacji
Spraw Kanonizacyjnych – kard. Angelo Amato (kardynał od 20
listopada 2010 r.) to SDB pod każdym względem. Kard. Raffaele Farina (SDB), który przyjął święcenia biskupie z
rąk Sekretarza Stanu kard. Tarcisia Bertonego i w 2007 roku zastąpił kard.
Jean-Louis Taurana na stanowiskach archiwisty i bibliotekarza Świętego Kościoła
Rzymskiego, a zarazem został podniesiony do godności arcybiskupa "ad
personam", a następnie włączony do grona kardynałów – też jest
od Bertonego. Dziś Farina – z nominacji Franciszka jest przewodniczącym grupy
pięciorga doradców, którzy będą nadzorować Instytut Dzieł Religijnych. Lojalnym SDB jest także kard. Giuseppe Versaldi mianowany w 2011 roku
przewodniczącym Prefektury Ekonomicznych Spraw Stolicy Apostolskiej -
odpowiedzialnej za zarządzanie i koordynację wszystkich spraw gospodarczych i
finansowych Watykanu oraz za dokonywanie kontroli bilansów i budżetów
poszczególnych dykasterii. Do SDB zalicza się również kard. Domenico Calcagno aktualnego przewodniczącego Administracji
Dóbr Stolicy Apostolskiej – czyli APSA, będącej centralnym bankiem Watykanu
odpowiedzialnym za zarządzanie, sprawy ekonomiczne i administrację dóbr Stolicy
Apostolskiej. Calcagno zastąpił na tym stanowisku kard. Attilio Nicorę,
który zrezygnował z kierowania APSA w 2011, aby stanąć na czele nowo powołanego AFI (Urzędu Informacji Finansowej). 30
stycznia 2014 roku Nicora poprosił papieża Franciszka o odwołanie go z tej
funkcji.
Zdaniem dziennikarza z „Il Fatto Quottidiano” – tuż przed dymisją,
Bertonowi udało się przekonać Ratzingera, aby zatwierdził przedłużenie składu
komisji kardynalskiej nadzorującej IOR na następne 5 lat, związując tym ręce swojego następcy.
W tej sytuacji, gdy na kluczowych stanowiskach dotyczących finansów i gospodarki
Watykanu nadal znajdują się ludzie od Bertonego, którzy jemu zawdzięczają
kariery i purpurę – trudno się dziwić, że Franciszkowi nie będzie łatwo poradzić
sobie z tym całym „labiryntem watykańskim”. Klan Bertonego jest nadal mocny.
Kardynał salezjanin oprócz kontrolowania watykańskiej kasy miał również pasję
do prób kontrolowania katolickich klinik prywatnych, przynoszących spore
dochody jak mediolański szpital San Raffaele założony przez Luigiego Verzè (zamieszanego
w afery korupcyjne), czy szpital ojca Pio w San Giovanni Rotondo.
Watykańskie wygody
Tarcisio Bertone został kardynałem w 2003 roku, gdy Jan Paweł II był już
coraz bardziej chory, aby zdążyć na konklawe, które wybrało Benedykta XVI.
Gdy jako wieloletni współpracownik
Ratzingera w 2006 r. został sekretarzem stanu
Stolicy Apostolskiej, wiedział dobrze, że jego przełożony posuwa się w latach i
że musi sobie zapewnić wpływy w Watykanie, gdy ten przestanie być papieżem.
Robił więc wszystko by ograniczać rolę kard. Camillo Ruiniego, który
wielokrotnie zwracał się do Benedykta XVI, aby wysłał Bertonego na zasłużoną emeryturę po
ukończeniu 75 roku życia – zgodnie ze zwyczajem wprowadzonym przez Pawła VI,
który obowiązuje biskupów, arcybiskupów i kardynałów – ale nie dotyczy papieża.
Benedykt XVI pozostawił go
jednak na swoim miejscu, gdyż Bertone był zawsze jego prawą ręką.
Kiedy kardynał salezjanin odszedł wreszcie wraz z nastaniem
Franciszka – nie wycofał się z życia publicznego tak jak Ratzinger. Wręcz przeciwnie
– 80-letni Bertone (starszy od Bergoglia o dwa lata) zaczął uczestniczyć w
konferencjach, prezentacjach książek, pojawiać się na uroczystościach, udzielać
wywiadów wzywając do siebie dziennikarzy i przede wszystkim przygotowywać dla
siebie mieszkanie godne jego statusu i potrzebne do relacji publicznych na
odpowiednim poziomie. Ma zamiar nawet napisać dwie książki: o wierze i sporcie, widząc, że jest kibicem Juventusu oraz wspomnienia, które pokażą aferę Vatileaks z innej strony.
Kamerling Świętego Kościoła
Rzymskiego nie jest jedynym, który rezyduje na
powierzchni kilkuset metrów kwadratowych w którymś z przepięknych pałaców
watykańskich. Tygodnik „Panorama” zrobił zestawienie. Australijski kard. George Pell, który w lutym 2014 został pierwszym prefektem nowo powołanego
Sekretariatu ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej – mieszka w rezydencji w Ogrodach Watykańskich o powierzchni 300 m2. Kard. Gerhard Ludwig Müller prefekt
Kongregacji Nauki Wiary od 2012 (uznawany za jednego z najbardziej zatwardziałych
konserwatorów przeciwnych nowej polityce
Franciszka), ma mieszkanie wielkości 400 m2 z olbrzymią biblioteką. Kard. Camillo Ruini, wieloletni sekretarz generalny Konferencji Episkopatu
Włoch i emerytowany wikariusz generalny Rzymu – przy tym jeden z najbardziej
zaciekłych wrogów Bertonego – ma widokową rezydencję wielkości 500 m2
(widocznie kard. Bertone nie chce być gorszy). Wysoki urzędnik Kurii Rzymskiej kard. José Saraiva Martins również żyje na 500
m2 w dwupoziomowym apartamencie z widokiem na Bazylikę św. Piotra. Kard. Fernando Filoni, prefekt Kongregacji
ds. Ewangelizacji Narodów, mieszka poza Watykanem na
wzgórzu Janiculum na 400 m2. Argentyński kardynał Leonardo
Sandri,
prefekt Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich, też mieszka poza Watykanem w penthausie o powierzchni 500 m2 z widokiem
na Bazylikę i Plac. Już wspomniany wyżej SDB – kard. Giuseppe
Versaldi
przewodniczący Prefektury Ekonomicznych Spraw Stolicy Apostolskiej, żyje stosunkowo skromnie bo zaledwie na 250 m2. Kard. Angelo Comastri archiprezbiter Bazyliki Watykańskiej i przewodniczący
Fabryki Świętego Piotra oraz wikariusz generalny Państwa Watykańskiego, ma
apartament wielkości 300 m2. Francuski kard. Paul Joseph Jean Poupard
przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury oraz przewodniczący Papieskiej
Komisji ds. Dialogu Międzyreligijnego, mieszka
niedaleko mnie na Zatybrzu w widokowym apartamencie o powierzchni 400 m2 z
prywatną kaplicą. Emerytowany przewodniczący Papieskiej Akademii Życia, kard. Elio Sgreccia – watykański specjalista w zakresie bioetyki oraz zagadnień
związanych z nauczaniem Kościoła w dziedzinie życia rodzinnego – mieszka skromniej na 200 m2, ale za to z widokiem na kopułę
San Pietro. Podobny metraż ma watykański dyplomata kard. Achille Silvestrini.
Tak więc apartament kard. Tarcisia Bertone, do którego się już wkrótce
wprowadzi, nie odbiega od watykańskich norm przepychu i luksusu. To nowy papież
Franciszek i jego sekretarz Parolin odstają od normy żyjąc w „domniemanej
ciasnocie”.
Franciszek wśród wilków
Co prawda za Spiżową Bramą jak do tej pory nikt
nie ma odwagi sprzeciwić się Franciszkowi otwarcie lub pokazać, że coś mu się nie podoba, ale wiadomo, iż rośnie milcząca
opozycja przeciwko jego nowej polityce i franciszkańskiemu stylowi. Kardynałowie nie chcą słuchać kazań o wystawnie żyjących księżach, którzy zapominają o wymogu ubóstwa i nie
mają zamiaru być biedni. Chodzą plotki, że wielu z nich przed Bergogliem udaje skromnych nawet w ubiorze, a jak papież się tylko odwróci – zakłada złote krzyże, drogie
ubrania i wsiada do swoich
luksusowych limuzyn.
Niektórzy już oskarżają Franciszka za jego plecami, że osłabia Kościół
chcąc go doprowadzić do ubóstwa.
Watykanista Marco Politi, który wydał właśnie nową książkę „Franciszek wśród wilków” mówi: „Coraz
bardziej ewidentny jest fakt, że w Watykanie duża grupa hierarchów liczy na to,
że pontyfikat Bergoglia będzie trwał stosunkowo krótko – gdyż poda się on do
dymisji jak Benedykt, aby stało się obyczajem to, że papież w pewnym wieku
odchodzi. W stanie całkowitej inercji chcą więc go przeczekać, licząc na to, że
szybko przeminie i nie zdoła zrealizować tego wszystkiego co zamierza, a potem
wszystko wróci do
normy.”
Ile więc lat wytrzyma (dziś 78-letni) Bergoglio na
70 metrach kwadratowych w Domu Świętej Marty, osamotniony w swojej franciszkańskiej rewolucji i z kardynałem Bertonem mieszkającym w dziesięciokrotnie większym, luksusowym penthousie, tuż obok?
Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu
Tak wygląda sypialnia papieża. Foto: La Repubblica |
Tekst został napisany dla miesięcznika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.