Papież Franciszek powołał 26 czerwca br., specjalną
komisję, która ma zbadać działalność banku IOR, by "zapewnić lepsze
zharmonizowanie jego działań z misją Kościoła". Będzie miała ona wgląd we
wszystkie dokumenty i dane, i złoży raport końcowy papieżowi. W jej skład
wchodzi czterech prałatów (Juan Ignacio Arrieta Ochoa de Chinchetru, Peter
Bryan Wells, kard. Raffaele Farina i kard. Jean-Louis Pierre Tauran - wchodzący
już w skład komisji kardynalskiej kontrolującej IOR, kierowanej przez Tarcisia
Bertone, sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej) i amerykańska prawniczka z
Harvardu profesor Mary Ann Glendon.
Od maja br., IOR rozpoczął wprowadzanie polityki
jawności. Nowy prezes banku Ernst von Freyberg, mianowany przez komisję
kardynalską Bertonego w połowie lutego, po abdykacji Benedykta XVI ale jeszcze
przed wyborem nowego papieża, zapowiedział, że do końca roku Instytut Dzieł
Religijnych otworzy swoją stronę internetową, na której po raz pierwszy będzie
publikował dokumenty dotyczące swojej działalności oraz sprawozdania finansowe.
Bank kierowany przez von Freyberga zapewnił sobie również doradztwo prestiżowej
międzynarodowej instytucji certyfikującej Promontory Financial Group. Elizabeth
McCaul i Raffaele Cosimo, szefowie Promontory, będą pełnić funkcję Senior Advisors
nadzorujących funkcjonowanie Instytutu. Ponadto włoski bankier Antonio
Montaresi, z dużym bagażem profesjonalnym i doświadczeniem w USA, został
powołany jako Chief Risk Officer, którego rola polega na nadzorowaniu
przestrzegania międzynarodowych norm zapobiegających praniu brudnych pieniędzy.
Jak ujawnił Ernst Von Freyberg w wywiadzie udzielonym wcześniej
"l'Osservatore Romano", w tym roku w IOR wykryto siedem podejrzanych
transakcji. Jego zdaniem wykrycie tych nieprawidłowości to "dobra
wiadomość", bo świadczy o tym, że niedawno wprowadzony system nadzoru nad
bankiem zaczął działać ze skutkiem.
W drugiej połowie czerwca Franciszek wyznaczył na swego
delegata ds. IOR, księdza Battistę Riccę, dyrektora Domu Świętej Marty. Tak
delikatną funkcję powierzył jednemu z najbardziej bliskich sobie ludzi, z
którym ma kontakt na co dzień - co świadczy o ograniczonym zaufaniu papieża do
tych, którzy bank watykański nadzorowali do tej pory i że chce on dowiadywać
się o wszystkim bezpośrednio, a nie z drugiej ręki.
Proces kierowania banku watykańskiego na drogę
przejrzystości zapoczątkowany aktualnie przez Franciszka powinien przynieść
konkretne rezultaty do końca tego roku.
Także reforma watykańskiego kodeksu karnego, jaką papież
już wprowadził, zaostrzająca kary za pedofilię i znosząca dożywotnie więzienie,
skłania do surowszego przestrzegania norm dotyczących przestępstw finansowych
oraz przewiduje współpracę z cywilnymi organami i prokuraturą innych państw.
Normy te wejdą w życie od września i w przyszłości pomogą Stolicy
Apostolskiej karać skuteczniej osoby przynoszące jej szkody, jak prałat Nuzio
Scarano czy jemu podobni.
Historia ciągle się powtarza
Nowe, zdecydowane i nieoczekiwane działania papieża
Franciszka są śledzone z dużą uwagą. Niektórzy z niepokojem mówią, że jedynym,
który jak do tej pory chciał zreformować IOR był Jan Paweł I, którego
Opatrzność wezwała do siebie już po 33 dniach pontyfikatu. Być może stało się
to z powodu ostrego konfliktu w jaki wszedł z abp. Paulem Marcinkusem jeszcze
jako patriarcha Wenecji. Marcinkus - ówczesny szef Instytutu Dzieł Religijnych,
nominowany na to stanowisko przez Pawła VI w 1971 roku, bez zgody kard. Albino
Lucianiego sprzedał Wenecki Bank Katolicki Roberto Calviemu. Przyszły papież
jako pierwszy zorientował się, co dzieje się w IOR i chciał go zreformować oraz
wymienić całą kadrę Instytutu. Niestety nie zdążył.
Jan Paweł II odziedziczył Marcinkusa po swoim
poprzedniku. Czy rzeczywiście kiedykolwiek chciał go zastąpić, czy raczej od
samego początku połączyły ich wspólne wschodnioeuropejskie korzenie - pozostaje
w sferze domysłów. Karol Wojtyła bez wątpienia był mu do końca wdzięczny za to,
że znalazł pieniądze na walkę z komunizmem i finansowanie Solidarności.
Wdzięczny do tego stopnia, że kiedy w 1987 roku prokuratura włoska wydała nakaz
aresztowania na amerykańskiego arcybiskupa i jego najbliższych współpracowników
(dyrektora generalnego Luigiego Menniniego i głównego księgowego Pellegrina De
Strobel) za bankructwo Banco Ambrosiano zakończone śmiercią Roberta Calviego -
Watykan powołując się na Pakty Laterańskie nie dopuścił do zatrzymania i
przesłuchań. Nigdy też nie odpowiedział na rekwizycje sądowe dotyczące sprawy
Calviego.
Historia przestępczych relacji pomiędzy Michele Sindoną,
Roberto Calvim i abp. Paulem Marcinkusem jest już dobrze znana i
udokumentowana. Tych, którzy chcą pogłębić swoją wiedzę na ten temat odsyłam do
mojej najnowszej książki "Watykański labirynt" (Czarna Owca,
Warszawa, czerwiec 2013). Dziś już wiadomo, że w przeszłości w IOR były prane
brudne pieniądze pochodzące od mafii i najprawdopodobniej z przemytu
narkotyków. Zeznali to świadkowie koronni. Potwierdza to również wyrok sądu
włoskiego w sprawie zabójstwa Calviego wydany 7 maja 2010 roku: "Cosa
nostra w różnych formach wykorzystywała Banco Ambrosiano i IOR jako środek
masowych operacji prania pieniędzy".
W 1989 roku również Jan Paweł II zreformował IOR. Prezes
abp Paul Marcinkus został zastąpiony przez Angelo Caloia. Święta trójca, która
przez lata zarządzała bankiem watykańskim musiała go w końcu opuścić dla dobra
Watykanu. Jednak pozostał na swoim miejscu prałat Renato De Bonis, prawa ręka
Marcinkusa. To on towarzyszył mu do Genewy by podpisać czek w wysokości 242
milionów dolarów dla kredytorów niewypłacalnego banku Calviego - pieniądze zaoferowane
dobrowolnie przez Watykan, aby zamknąć sprawę ewentualnych przyszłych roszczeń.
Choć okres prezesury Angelo Caloia (od 1989 do 2009 roku)
jest oficjalnie uważany za pozytywny moment reformy Instytutu Dzieł
Religijnych, dziś już wiemy, że w dalszym ciągu w banku watykańskim
funkcjonował "IOR paralelny" kierowany przez De Bonisa. Funkcjonowały
konta założone na fundacje i organizacje charytatywne, które w rzeczywistości
nie istniały, a przez które przechodziły ogromne sumy pieniędzy, a wśród nich także
wielka łapówka dla włoskich polityków za to, że zgodzili się na rozdzielenie
przedsiębiorstw ENI i Montedison.
Wszystko to wiemy dzięki dokumentom z prywatnego archiwum
księdza Renata Dardozziego - wieloletniego doradcy watykańskiego Sekretariatu
Stanu, który postanowił ujawnić je po swojej śmierci. Dokumenty zostały
opublikowane w książce Gianluigiego Nuzziego "Vaticano S.p.A". Jeden z nich zaświadcza o tym, że
prezes Angelo Caloia informował papieża Jana Pawła II o nielegalnej
działalności "IOR paralelnego" w 2003 roku, zwracając się listownie
do abp. Stanisława Dziwisza. Nie przyniosło to rezultatów.
W 2009 roku z woli Benedykta XVI prezes Caloia został
zastąpiony przez Ettora Gotti Tedeschiego. Zaledwie rok później rozpoczęło się
dochodzenie prokuratury rzymskiej w sprawie nielegalnych transferów do Jp
Morgan. Joseph Ratzinger został zmuszony do rozpoczęcia reformy banku
watykańskiego, przerwanej później przez wybuch afery Vatlieaks ujawniającej
korupcję i złe zarządzanie majątkiem Watykanu oraz przez swoją dymisję. Przed
przejściem na emeryturę w lutym 2013 roku Benedykt XVI zaakceptował kandydaturę
przedstawioną przez kardynała Bertonego kolejnego, nowego prezesa IOR Ernsta
von Freyberga. Wzbudziło to wtedy wiele kontrowersji, gdyż nie dawało wolnego
wyboru jego następcy.
Dziś, zaledwie po pół roku od tej nominacji dowiadujemy
się o nowych przestępstwach finansowych popełnionych przez byłego księgowego
watykańskiej administracji finansowej - prałata Nunzio Scarano oraz o dymisji
dyrektora i wicedyrektora banku watykańskiego IOR - Paolo Ciprianiego i Massimo
Tulli, którzy w obawie przed nakazem aresztowania, zdecydowali się zaoszczędzić
kolejnej kompromitacji Watykanowi i papieżowi Franciszkowi.
Zamknąć IOR
Papież Franciszek od początku swojego pontyfikatu
wielokrotnie powracał do tematu pieniędzy i ostrzegał księży, biskupów, i
kardynałów, że powinni trzymać się z daleka od bogactwa oraz luksusów, bo to
narzędzie korupcji moralnej i duchowej. Zaraz po konklawe, gdy zasiadł na
Tronie Piotrowym Bergoglio zwrócił się do dziennikarzy, tłumacząc wybór swojego
imienia: "Jak ja bym chciał Kościoła biednego, Kościoła dla
biednych". Podczas mszy w Domu Świętej Marty, 24 kwietnia br., Franciszek
powiedział "IOR jest potrzebny do pewnego stopnia".
To opinia, którą podziela wielu duchownych i coraz
głośniej się ją wypowiada: jedyna możliwa reforma banku watykańskiego to
zamknąć Instytut Dzieł Religijnych, który stał się niechlubną kartą historii
Kościoła i otworzyć nowy bank etyczny, zajmujący się działalnością charytatywną,
a nie spekulacjami i praniem brudnych pieniędzy.
Nie jest to jednak takie proste. Aby zreformować Kościół,
Franciszek będzie potrzebował dużo czasu. O aferach w banku watykańskim usłyszymy
więc jeszcze nie raz...
Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.