Fragment obszernego wywiadu jaki Carlo Calvi - syn "bankiera Boga" udzielił Agnieszce Zakrzewicz do jej książki "Watykański labirynt". Calvi opowiada o zabójstwie swojego ojca, które do dziś nie zostało wyjaśnione oraz o jego relacjach z bankiem watykańskim, szantażach politycznych i praniu brudnych pieniędzy.
- Pana ojciec zginął śmiercią tragiczną
17 czerwca 1982 roku w Londynie. Dlaczego po ucieczce z Włoch udał się właśnie
tam?
- Mojemu ojcu odebrano paszport zimą 1981
roku. Możliwość wyjazdów była jednak dla niego bardzo ważna, ponieważ chciał
osobiście dać gwarancje bankom zagranicznym będącym partnerami Ambrosiano.
Zbliżał się termin płatności w Banco Ambrosiano Holdings w Luksemburgu. Bruno
Tassan Din, ówczesny administrator grupy wydawniczej Rizzoli, uruchomił pewne
kapitały znajdujące się w dyspozycji Rothschild Bank w Zurychu, które miały posłużyć
do rekapitalizacji wydawnictwa, i przesunął je zgodnie ze wskazaniami Umberta
Ortolaniego. Banca d’Italia domagał się wtedy rozdzielenia partycypacji
niebankowych i powrotu kapitałów zainwestowanych poza granicami kraju.
Już od kilku lat wokół mojego ojca krążyli
podejrzani osobnicy, którzy byli łącznikami pomiędzy polityką a przestępczością
i kontrolowali jego ruchy. Wykorzystał ich, aby nielegalnie opuścić Włochy, bo
zamierzał udać się do Zurychu, jednak ci, którzy mu towarzyszyli, wybrali jako cel
podróży Londyn, gdyż tam mieli kontakty z przestępczością zorganizowaną
pochodzenia włoskiego. Posłużyli się zawiadomieniem o zniknięciu, złożonym na
policji przez adwokatów mojego ojca, aby go przekonać, że nie może przekroczyć
granicy szwajcarskiej ze względu na ryzyko zatrzymania, lecz powinien się udać
prywatnym samolotem do Londynu.
Ojciec miał zamiar wrócić do Włoch, aby
zeznawać w procesie apelacyjnym dotyczącym przestępstw walutowych, w którym był
oskarżony, a który miał się niebawem rozpocząć. W pierwszej instancji sąd nie
przyjął częściowych odpowiedzi, jakie otrzymał za pomocą rekwizycji
międzynarodowej z Banca del Gottardo w Lugano. Aby się obronić, ojciec
miał ujawnić sekretną sieć powiązań między spółkami wykorzystywanymi przez
Banco Ambrosiano i bank watykański IOR.
- Może Pan przypomnieć w skrócie
historię procesów w sprawie śmierci Roberta Calviego?
- Do procesu rzymskiego doszło po
pokonaniu innych fundamentalnych etapów. Pierwszym z nich był wyrok Drugiego
Trybunału w Londynie, który w 1983 roku wydał „werdykt otwarty”. Następnie, w
1989 roku, wyrok w procesie cywilnym przeciwko spółce ubezpieczeniowej
Assicurazioni Generali, który uznawał – po przeprowadzeniu bardzo
skomplikowanego eksperymentu sądowego – że było to zabójstwo, a nie samobójstwo.
Później, pod koniec 1991 roku, świadkowie koronni przebywający w Nowym Jorku –
byli bossowie cosa nostry dużego kalibru: Francesco Marino Mannoia i Tommaso
Buscetta – wskazali mafiosa Francesca Di Carlo jako odpowiedzialnego za
morderstwo. On sam stał się potem świadkiem koronnym. To oskarżenie
doprowadziło do otwarcia śledztwa w Rzymie w sprawie zabójstwa Roberta
Calviego. W tym samym okresie sędzia śledczy Mario Almerighi otworzył też
dochodzenie w sprawie paserstwa teczki z dokumentami należącej do mojego
ojca. Wynikiem tego śledztwa był długoletni proces sądowy. Ten sam sędzia
Almerighi postawił przed sądem także Flavia Carboniego i innych oskarżonych. To
postępowanie rozpoczęło się pod koniec 2005 roku i trwało dwa lata. W 2010 roku
rozpoczął się proces apelacyjny, a w 2011 zapadł wyrok Sądu Kasacyjnego. Wyrok
ten bez cienia wątpliwości orzeka o zabójstwie mojego ojca. Do tych samych
konkluzji doszła w minionych latach policja brytyjska.
- Boss cosy nostry Pippo Calò – uważany
za kasjera sycylijskiej mafii, biznesmen Flavio Carboni – uwikłany w wiele
afer, Ernesto Diotallevi – podejrzewany o powiązania z bandą z Magliany, oraz
były przemytnik Silvano Vittor, który towarzyszył pana ojcu w ucieczce z Włoch
do Londynu – osoby te były oskarżone w trzystopniowym procesie i zostały w
końcu uniewinnione z powodu braku wystarczających dowodów. Jakie są Pana
refleksje w związkuz wynikiem procesu?
- Proces był przykładem uprzywilejowania
ilości nad jakością. Brało w nim udział wielu byłych mafiosów cosa nostry i
kamorry, którzy zeznawali bardzo ogólnikowo rzeczy zasłyszane od innych,
najczęściej już nieżyjących osób. Wydaje mi się, że w przypadku mafijnych
świadków koronnych wybór powinien być bardziej selektywny. Żeby uprzywilejować
pranie brudnych pieniędzy mafii jako powód zabójstwa, chciano odizolować mafię
od polityki. Mafia natomiast jest częścią układów z władzą, z których czerpie
przywileje i okazję do prania brudnych kapitałów. Niewielu świadków mówiło o
mechanizmach funkcjonowania kont w banku watykańskim IOR, a tylko bardziej
ogólnie o działaniach likwidacyjnych i dochodzeniach mających miejsce na
przestrzeni trzydziestu lat.
Pieniądze zdeponowane w Szwajcarii przez
Carboniego i Diotalleviego, pochodzące z Banco Ambrosiano w Nassau i Managui, w
dalszym ciągu stanowią motywację do popełnienia zbrodni, przynajmniej w
przypadku tych dwóch ludzi, którzy starali się zapewnić sobie ich posiadanie.
- Jak zsyntetyzowałby Pan związki
pomiędzy polityką, finansjerą, masonerią i mafią?
- Przestępczość zorganizowana jest
gwarantem tajnego paktu między interesami ekonomicznymi a polityką i czerpie z
tego korzyści poprzez możliwość prania brudnych pieniędzy. Pełni również
funkcję cichego pośrednika, który ma zapewnić realizację działań natury
przestępczej, jakich nie mogą dokonywać osobiście ani politycy, ani biznesmeni.
Politycy, jeśli chodzi o finansowanie ich działalności, są ograniczani poprzez
narzucone im zasady systemu demokratycznego. Muszą ten problem jakoś rozwiązać.
Załatwiają to za nich „tajne grupy trzymające władzę”, które całkowicie
wynaturzają demokrację. Czymś takim była właśnie loża masońska Propaganda 2.
Wzrost znaczenia tego typu holdingów władzy dostrzegamy dziś niemal wszędzie.
- Pański ojciec zrobił bardzo wiele dla
Watykanu, gdy jednak znalazł się w kłopotach, Watykan nie zrobił dla niego nic.
Jak z czysto ludzkiego i moralnego punktu widzenia ocenia Pan tę tragiczną
historię, która dotknęła Pana bezpośrednio?
- Watykan ponosi moralną i prawną
odpowiedzialność za to, co się stało. Świadczą o tym nieformalne relacje, jakie
łączyły IOR i Ambrosiano. Komisja mieszana, powołana przez włoski Parlament do
zbadania sprawy bankructwa Banco Ambrosiano, uwidoczniła ich podejrzaną naturę.
Trudno czasami zrozumieć, czy działania były prowadzone we własnym imieniu, czy
w interesie innych, a to miało konsekwencje w stosunku do podmiotów trzecich.
Partnerami mojego ojca były banki zagraniczne, które udzielały pożyczek Banco
Ambrosiano Holding w Luksemburgu. W żadnym wypadku banki te nie mogły się dowiedzieć
o relacjach, jakie łączyły Ambrosiano z Watykanem. Stąd w 1977 roku wziął się
pierwszy kryzys z audytorami bankowymi w Nassau, którzy chcieli ujawnić
wszystko w sprawozdaniu finansowym, co spowodowałoby całkowite zamknięcie się
ze strony banków zagranicznych. Za wszystko to, co się stało pod względem
finansowym, całkowitą odpowiedzialność ponosi Watykan.
- Od zabójstwa Pana ojca minęło
trzydzieści jeden lat. Czy obawia się Pan, że upływ czasu zatrze ślady i uniemożliwi
dotarcie do prawdy?
- Nie martwi mnie upływ czasu. Afera wokół
Ambrosiano spowodowała, że ten bank znalazł swoje miejsce w historii zmagań o
przejrzystość i regulację bankowości, ze względu na swe emblematyczne
znaczenie. Systemy prawne krajów zaangażowanych w tę historię nie są doskonałe.
Ci jednak, którzy śledzą z uwagą wydarzenia mające związek ze sprawą Roberta
Calviego, widzą, że stwarzają one nowe okazje pozwalające dotrzeć do prawdy.
Policja angielska była bardzo zadowolona,
gdy w 2002 roku pozbyła się sprawy.
Niestety, w dalszym ciągu instytucje
powołane do kontrolowania systemu polityczno-finansowego nie są w stanie tego
robić, gdyż system ów wciąż ma tendencję do wymykania się spod demokratycznej
kontroli. Ostatnie afery świadczą o tym najlepiej. Dodajmy do tego jeszcze
całkowitą nieudolność Watykanu pod względem prowadzenia PR-u, co mogliśmy
zauważyć wszyscy. Myślę, że cała prawda o śmierci mojego ojca wyjdzie kiedyś na
jaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.