Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

sobota, 3 października 2015

151. Oświadczenie ks. Krzysztofa Charamsy

Treść oświadczenia przesłanego redakcji "Gazety Wyborczej", które ks. Krzysztof Charamsa ma wygłosić w sobotę 3 października w Watykanie.

Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
 
Nazywam się Krzysztof Charamsa. Jeszcze teraz ksiądz prałat Krzysztof Charamsa.

Od paru lat jestem drugim sekretarzem Międzynarodowej Komisji Teologicznej, a od ponad 12 lat urzędnikiem Kongregacji Nauki Wiary, byłego Świętego Oficjum, Świętej Inkwizycji.

Jestem wykładowcą Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego i Papieskiego Ateneum Regina Apostolorum w Rzymie.

Jestem księdzem od ponad 18 lat.

Jestem człowiekiem, mężczyzną, dziś mogę dodać - jestem wolnym człowiekiem.

***

Radością tej wolności chciałbym się podzielić z innymi. To prosta, zwykła radość wyzwolenia.

Po długiej refleksji, po wielu walkach wewnętrznych i modlitwie, po wielu cierpieniach, po licznych rozmowach z kapłanami homoseksualistami i nie tylko, i w końcu po znalezieniu osoby, którą kocham, rosnąc każdego dnia w relacji miłości, podjąłem decyzję o publicznym ogłoszeniu mojej naturalnej orientacji osoby homoseksualnej, dumnej i szczęśliwej z bycia tym, kim jest.

Dziękuję za dobre rzeczy, jakie otrzymałem od mojego Kościoła, ale i wyzwalam się od Kościoła zaślepionego, opresyjnego i prześladującego ludzi, którzy mają odwagę albo tylko pragnienie, by być sobą. Wyzwalam się od Kościoła na oślep homofobicznego, przerażonego faktem, że wśród jego najlepszych funkcjonariuszy są geje. Kościoła, który nienawidzi osób homoseksualnych, lesbijek, transseksualistów, osób biseksualnych, i tak podsycając nienawiść do tych mniejszości, pozwala sobie na nienawiść do ludzkości, do człowieka, bezwstydnie prezentując siebie jako "eksperta od tego, co ludzkie".

Dziękuję Bogu za odwagę wyzwolenia się od parszywego koszmaru, za odwagę ucieczki z klatki nieracjonalności, z totalitarnego systemu kontroli sumień i sypialni.

Pracując w Kongregacji Nauki Wiary, dawnej inkwizycji, wierzyłem w moje ideały wiary. Ale z czasem odkrywałem jej sprzeczności, niesprawiedliwości i niekompetencję, krzywdzące milczenia, decyzje wyłącznie polityczne.

Ale przede wszystkim odkrywałem wszechobecną i ślepą homofobię, obsesję na punkcie osób homoseksualnych, podobną do obsesji w przeszłości na punkcie Żydów (w Polsce wciąż jeszcze żywa).

Chciałbym dzielić się doświadczeniem ciemiężycielskiego Świętego Oficjum, nienawiści i homofobii tego "świętego" urzędu, jego niewybrednego deprecjonowania osób homoseksualnych, pełnego wzgardy, pogardy, ciemnoty. Chciałbym dzielić się doświadczeniem zaślepionych i pełnych nienawiści ludzi Świętego Oficjum walczących z papieżem Franciszkiem, który pozwolił sobie tylko racjonalnie zastanowić się nad skandalem kościelnego dyskryminowania osób rozwiedzionych i żyjących w nowych związkach małżeńskich. Ale to wszystko jeszcze nie dziś.

***

Dziś chciałbym tylko podzielić się radością wolności, wyzwolenia, głębokim szczęściem, jakie płynie z możliwości - bez niekończącego się strachu, bez paraliżujących kompleksów, nie poddając się obłędnemu faryzeizmowi Kościoła - powiedzenia publicznie: Mój Boże, jestem gejem. Jestem szczęśliwym gejem, jestem szczęśliwy i dumny, że jestem tym, kim jestem, osobą homoseksualną, i że już nie boję się tego powiedzieć otwarcie.

Dziś jestem szczęśliwy jakby po obudzeniu się po koszmarnym śnie, po nocy przeżytej w celi fundamentalistów, co nie lubią używać rozumu, lubujących się w bezmyślnym powtarzaniu swoich rygoryzmów, bo lepiej, bezpieczniej jest nie myśleć.

Ten coming out dedykuję zastępom księży homoseksualistów, których szanuję, jako ludzi i księży, a którzy z różnych powodów nie mogą dokonać wyzwolenia. Życzę im, by byli szczęśliwi, na tyle na ile to możliwe w nieludzkim, opresywnym Kościele.

Moje wyzwolenie dedykuję fantastycznym osobom LGBT, jako mój pokorny hołd dla naszej woli normalnego życia, dla odwagi tych wszystkich, co przeciwstawili się oprawcom naszej godności w różnych częściach świata, także tam, gdzie ślepa nienawiść wydaje się paradoksalnie wciąż coraz silniejsza, jak w mojej ojczyźnie.

***

Dziś muszę prosić osoby homoseksualne o przebaczenie dla mojego homofobicznego Kościoła, o przebaczenie za każdy raz, gdy współpracowałem moim cierpiącym milczeniem, gdy godność osoby ludzkiej, tylko dlatego że homoseksualna, była deptana za murami tej instytucji, którą dziś mam już za sobą, za moimi plecami.

To wyzwolenie dedykuję mojej mamie, bratu, siostrze, których kocham - powiedzmy - kocham sercem geja, który chciałby dać im wszystko, by byli szczęśliwi, ale też by mnie akceptowali.

A przede wszystkim moją radość i moją wolność dedykuję człowiekowi, którego kocham, Eduardowi, mojemu narzeczonemu, który potrafił wydobyć moją najlepszą energię i przerobić także ostatki strachu na siłę miłości.

Oświadczenie ks. Charamsa miał w sobotę przekazać dziennikarzom w Rzymie

Tekst "Gazeta Wyborcza" dostała od ks. Krzysztofa Charamsy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.