„Sprawa abp
Wesołowskiego to test dla Franciszka” – komentowali włoscy watykaniści gdy
Bergoglio wstąpił na tron papieski i rozpoczął pierwsze reformy.
Śmierć byłego
nuncjusza oskarżonego o pedofilię zamyka definitywnie proces, który mu
wytoczono w Watykanie, a tym samym kwestię zadośćuczynienia moralnego dla ofiar
oraz współodpowiedzialności domniemanych wspólników wysokiego hierarchy.
To wielka porażka
Franciszka. W Watykanie wszystko wróciło
do normy – znowu zamiata się pod dywan…
----------------------------------------------------------
Jak wynika z
informacji oficjalnych podanych przez biuro prasowe Stolicy Apostolskiej – „W
godzinach porannych (piątek 28 sierpnia 2015 r.) został znaleziony martwy w swoim miejscu
zamieszkania w Watykanie, były nuncjusz
apostolski prałat Józef Wesołowski”. Zwłoki odkryto w jego
pokoju, przed telewizorem, w domu ojców spowiedników z bazyliki watykańskiej,
gdzie przebywał w oczekiwaniu
na proces. Pierwsze badania wskazywały, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych. W
wyniku sekcji zwłok nakazanej przez watykańskiego Promotora Sprawiedliwości i przeprowadzonej niezwłocznie
(w piątek po południu) - stwierdzono, że przyczyną śmierci był atak serca.
Uroczystości
pogrzebowe Wesołowskiego zaplanowano w kaplicy Gubernatoratu Państwa
Watykańskiego w poniedziałek po południu, pod przewodnictwem papieskiego
jałmużnika abp Konrada Krajewskiego. Najprawdopodobniej we wtorek, jeżeli
zostaną załatwione wszystkie formalności, ciało zostanie przewiezione do
Polski. Nie podano miejsca pochówku.
Polski duchowny - który otrzymał święcenia
kapłańskie z rąk kard. Karola Wojtyły w 1972 r. oraz sakrę biskupią w 2000, gdy Polak był już
papieżem, a potem zrobił zawrotną karierę dyplomatyczną (był nuncjuszem
apostolskim w latach 2000–2002 w Boliwii, w 2002–2008 w Kazachstanie,
Tadżykistanie, Turkmenistanie i Uzbekistanie, w 2008–2013 na Dominikanie i
jednocześnie delegatem papieskim w Portoryko i na Haiti) - miał być najwyższym byłym dostojnikiem Kościoła sądzonym za
pedofilię i pierwszym, którego proces w tej sprawie miał toczyć się w
Watykanie.
Ciążyło nad nim
pięć oskarżeń: posiadanie pornografii dziecięcej;
akty pedofilskie także przy
współudziale swojego asystenta i kochanka, byłego diakona Francisco Javiera Occi Reyesa); paserstwo
materiałów pedopornograficznych (w tym filmy ze scenami gwałtu); wyrządzenie poważnych
szkód psychicznych i moralnych swoim ofiarom; postępowanie obrażające religię i moralność chrześcijańską
wynikające z odwiedzenia stron
pornograficznych.
Zamiast komentarza, przypomnimy tylko fakty
dotyczące tej historii:
-
Wiadomość o tym, że nuncjusz apostolski na Dominikanie abp Józef Wesołowski
został odwołany ze stanowiska w związku z oskarżeniami o pedofilię obiegła
świat w pierwszych dniach września 2013 r. Informację podał portal Vatican Insider (04.09.2013). Potwierdził
ją w końcu watykański rzecznik prasowy - ojciec Federico Lombardi, informując,
że decyzję podjął papież Franciszek 21 sierpnia 2013 r. Jak napisał wtedy Vatican Insider - "Potwierdziło się
tylko to, co było wiadomo już od dłuższego czasu: że nuncjusz papieski miał
inklinacje “non sanctas”. Od kilku miesięcy również w Rzymie krążyły plotki co
do skłonności alkoholowych prałata."
-
Już od roku dominikańska dziennikarka Nuria Piera, szefowa kanału
informacyjnego NCDN, prowadziła dochodzenie w sprawie nuncjusza, który był widywany w nadbrzeżnej dzielnicy Zona Colonial,
w pobliżu plaży Montesinos, miejsca uznawanego za punkt spotkań prostytuujących
się nieletnich i ich klientów. Materiał pokazujący Wesołowskiego w stroju
sportowym oraz zeznania jego ofiar (Wesołowski wykorzystywał seksualnie także
chłopca cierpiącego na epilepsję w zamian za lekarstwa), zostały wyemitowane
przez telewizję NCDC zaraz po odwołaniu dyplomaty papieskiego. Na początku nikt
nie wierzył… Episkopat Dominikany złożył jednak oficjalne oświadczenie oraz
przeprosiny dla ofiar, a prokuratura dominikańska rozpoczęła śledztwo i
próbowała starać się o ekstradycję.
-
Jak ustaliła prasa dominikańska w lipcu 2013 r, arcybiskup Santo Domingo,
kard. Nicolás de Jesús López Rodríguez, wysłał do Stolicy Apostolskiej
dokumentację z konkretnymi oskarżeniami. Zawierała ona m.in. list diakona Francisco Javiera Occi Reyesa, aresztowanego
przez dominikańską policję 2 lipca 2013 r. Reyes był kochankiem i wspólnikiem
Wesołowskiego, który wysyłał go, aby „łowił” dla niego młodych i biednych
chłopców. Sekretariat Stanu dopiero wtedy zajął się
sprawą, poinformował papieża, a ten zdecydował o odwołaniu, stosując
promulgowane przez siebie normy w Motu Proprio dotyczące papieskiej dyplomacji.
Istnieją jednak przypuszczenia, że już Benedykt XVI był informowany o
skłonnościach "non sanctas" swojego ambasadora. Mimo tego Wesołowski
opuścił Dominikanę z honorami przysługującymi nuncjuszowi - na lotnisku
oczekiwał w salonie VIP-ów, odleciał w pierwszej klasie. Kościół dominikański
(który starał się o jego odwołanie) i Watykan, wiedząc dobrze, że duchowny jest
pedofilem, pozwolił mu opuścić terytorium kraju, w którym dopuścił się
przestępstw na nieletnich.
-
Po wyjeździe nuncjusza z Dominikany, Kanał 37 telewizji NCDN wyemitował
reportaż dziennikarza Tony Pichardo, zatytułowany: “Poder y abuso tras la
sotana” (Władza i nadużycia w sutannie), w którym były wójt Juncalito - Pedro
Espinal, opowiedział o tym, jak wraz z ojcem Wojciechem Gilem i 15 chłopcami
udali się do willi nuncjatury niedaleko Juan Dolio w San Pedro de Macorís (Boca
Chica), w odwiedziny do abp. Wesołowskiego. Na Dominikanie w sposób naturalny łączono
sprawę dwóch polskich duchownych oskarżonych o pedofilię i posiadanie
materiałów pedopornograficznych. W Polsce byłemu michalicie stawiano zarzuty z
art. 202 § 4a kk. Nie było jednak nigdy żadnej możliwości prawnej zbadania
materiałów pedopornograficznych w posiadaniu Wesołowskiego. Polscy śledczy nie
otrzymali dominikańskich dokumentów, które wysłano do Stolicy Apostolskiej, a
która z kolei odmówiła przesłania ich do Polski. W grudniu 2014 r., z powodu
braku pomocy prawnej z Watykanu, Prokuratura Okręgowa w Warszawie zawiesiła
swoje śledztwo ws. Wesołowskiego.
-
Reakcja papieża Franciszka nie była aż tak błyskawiczna... Od odwołania
Wesołowskiego z Dominikany (21 sierpnia 2013 r.) do jego aresztowania w
Watykanie, we wrześniu 2014 r., upłynął ponad rok.
Aby coś drgnęło potrzebne
były presje na specjalnej konferencji Komitetu ONZ ds. Praw Dziecka, gdzie był
przesłuchiwany papieski przedstawiciel.
Stolica Apostolska
rozpoczęła proces kanoniczny pierwszego stopnia przeciwko swojemu wysokiemu
dostojnikowi, który doprowadził do orzeczenia o wydaleniu go ze stanu
duchownego (27 czerwca 2014 r.). Wesołowski odwołał się w ostatnim momencie. W
międzyczasie spacerował spokojnie ulicami Rzymu i mieszkał w tym samym hotelu
dla hierarchów kościelnych, w którym zatrzymywał się Bergoglio, jeszcze jako
kardynał. Jeździł nawet do Szwajcarii. Dopiero kiedy biskup pomocniczy
Dominikany Victor Masalles spotkał go w Wiecznym Mieście i napisał o tym na
Twitterze, pytając jak to możliwe? - papież zdecydował o przeniesieniu go do
Opactwa Św. Pawła poza Murami - obszar ekstraterytorialny Watykanu. Były
nuncjusz był kontrolowany, ale mógł spokojnie wychodzić. Gdyby jednak Interpol
wydał list gończy - policja nie mogłaby go aresztować.
-
Po aresztowaniu (23 września 2014 r.), włoski dziennik Corriere della Sera jako pierwszy podał, że w komputerze nuncjatury
należącym do Stolicy Apostolskiej znajdowało się ponad 130 tys. filmów wideo i
86 tys. fotografii o charakterze pedopornograficznym - "archiwum grozy"
podzielone na cztery kategorie. Oprócz materiałów z nieletnimi chłopcami
(których lubił nuncjusz), była również pedopornografia dziewczęca. Ślady po 45
tys. innych usuniętych dokumentach znajdowały się w jego osobistym komputerze.
Papieski ambasador miał olbrzymie zdolności informatyczne jak na duchownego.
Zaistniało niebezpodstawne podejrzenie, że należał do sieci pedofilskiej i miał
wspólników. Włoska prasa informowała również, że dochodzenie w sprawie
nuncjusza dotyczyć będzie jego podróży służbowych (min. do Frankfurtu w latach
2011-2013 oraz do Afryki, Indii, Kostaryki, Japonii, Szwajcarii i Danii).
Wesołowski odwiedzał portale pedopornograficzne, które organizowały spotkania z
nieletnimi za granicą. Ktoś o tym wszystkim wiedział i ktoś mu w tym pomagał.
Ktoś go również chtonił…
-
Były nuncjusz papieski w dzień swojego aresztowania pojawił się w Watykanie
z dokumentacją lekarską w ręku, dzięki czemu - nie został osadzony w celi, gdzie
przebywał Paolo Gabriele, bohater skandalu Vatileaks, lecz - zastosowano wobec
niego areszt domowy. Na proces przed trybunałem watykańskim oczekiwał więc w
domu ojców spowiedników z Bazyliki Św. Piotra, wśród których jest siedmiu
Polaków. Na podstawie niedyskrecji krążących później można przypuszczać, że na
decyzję Franciszka o aresztowaniu obywatela Watykanu, miał wpływ fakt, że
Wesołowski również podczas pobytu w Rzymie (w rezydencji, a później w
papieskiej bazylice), zajmował się nadal „kolekcjonowaniem” pedopornografii i
być może jej paserstwem.
-
Jak donosiła włoska prasa już 24 października 2014 r., Wesołowskiego
widziano jak spokojnie przechadzał się po terenie Watykanu. Spotkało go wiele
osób i nie ukrywało zdumienia. Watykańskie biuro prasowe nie wydało żadnego
oświadczenia w tej sprawie – władze Stolicy Apostolskiej nie sprecyzowały, czy
odwołano areszt domowy, czy upłynął jego termin lub inne wyroki albo rozporządzenia
wpłynęły na złagodzenie aresztu.
-
Proces Wesołowskiego miał się rozpocząć już w grudniu ub.r. – ale ze
względu na konieczność uzupełnienia materiału dowodowego, termin opóźniał się.
W końcu pierwsza rozprawa została wyznaczona na 11 lipca 2015 r., przy udziale
4 sędziów, dwóch prokuratorów, obrońcy i 10 wybranych dziennikarzy. Trwała 6
minut. Oskarżony był nieobecny, bo jak
przekazano w ostatniej chwili, trafił do szpitala na oddział intensywnej
terapii. Proces odroczono bezterminowo po odczytaniu aktu oskarżenia. Już wtedy
wielu obserwatorów watykańskich zaczęło powątpiewać czy kiedykolwiek do
niego dojdzie…
-
Jak ustalił włoski dziennik Il Fatto
Quotidiano – Wesołowski w piątek po południu (10 lipca 2015 r.), został przewieziony
do szpitala Policlinico Gemelli. Był w stanie konfuzji na skutek zażycia leków
i alkoholu, a w rezultacie zdiagnozowano mu banalny spadek ciśnienia. W
pierwszym momencie spekulowano o próbie samobójczej – lekarze wykluczyli ją
jednak. Wesołowski nie był nigdy na oddziale intensywnej terapii! – jak podał
Watykan – nie był poddawany reanimacji, nie dano mu też nigdy tzw. „czerwonego
kodu” na pogotowiu (pacjent wymagający pierwszeństwa). Po zaledwie trzech
dniach pobytu w szpitalu, wrócił do miejsca swojej rezydencji w Watykanie.
Papież Franciszek, który wtedy znajdował się na pielgrzymce w Ameryce
Południowej, po powrocie był tym wszystkim bardzo zirytowany.
-
Obrońca Wesołowskiego – Antonello Blasi był zaskoczony jego zgonem. Mówił,
że spotkał go kilka dni wcześniej, w dobrej formie i gotowego do współpracy z
watykańskim wymiarem sprawiedliwości.
-
Śmierć z przyczyn naturalnych byłego
wysokiego dostojnika papieskiego zamyka definitywnie sprawę. Dochodzenia
prowadzone w Watykanie i w Polsce zostaną umorzone.
Tak wyglądają fakty. Wszelkie
spekulacje na temat przyczyn śmierci Józefa Wesołowskiego nie mają dziś sensu.
Może za jakiś czas – nowe niedyskrecje, informacje, poszlaki, a może i nawet nowe
fakty pozwolą rzucić więcej światła na to, co w nocy z 27 na 28 sierpnia 2015
r., stało się w Watykanie, w pokoju nr 5 Kolegium Penitencjarzy, usytuowanego
naprzeciw Domu Św. Marty, gdzie mieszka papież Franciszek.
Nie ma natomiast wątpliwości, że ta
śmierć rzuca nowy cień na Watykan, przypominając
najgorsze wydarzenia z najnowszej
historii najmniejszego państwa
na świecie: potrójne zabójstwo-samobójstwo mające
miejsce 4 maja 1998 r., w którym zginęli: ówczesny dowódca Gwardii Szwajcarskiej Alois Estermann, jego żona Gladys Meza Romero
i młody strażnik Cedric
Tornay (druga autopsja wykonana w Lozannie była
sprzeczna z tą przeprowadzoną w Watykania i mówiła o zabójstwie Tornaya a nie o
jego samobójstwie); tajemnicze zaginięcie Emanueli Orlandi w dniu 22 czerwca 1983 r. –
13-letniej obywatelki watykańskiej, która wyszła z domu w Watykanie i do
tej pory nie odnaleziono jej żadnego śladu; śmierć papieża Jana Pawła I, który
umarł na atak serca w nocy 28 września 1978 r., zaledwie po 33 dniach swojego
pontyfikatu (sprawa, która na przestrzeni lat wywołała wiele spekulacji).
Być może nigdy nie dowiemy się prawdy o
domniemanych wspólnikach Wesołowskiego i siatce pedofilów, z którą
współdziałał. Duchowny pełniący funkcję ambasadora papieskiego w wielu krajach
wyrządził krzywdę najprawdopodobniej dziesiątkom dzieci, gdyż był „drapieżnym
pedofilem seryjnym”. Jedno jest tylko pewne – niesprawiedliwości stało się
zadość…
Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.