Publikacja przez Watykan
"Instrumentum laboris"- dokumentu służącego za drogowskaz podczas zbliżającego się synodu zwyczajnego poświęconego rodzinie - zbiega się z przygotowaniami przez rząd Matteo
Renziego nowej ustawy mającej zalegalizować we Włoszech związki partnerskie,
także homoseksualne i pozwalającej aby pary jednopłciowe adoptowały dzieci (tzw.
„DDL Cirinnà”). Renzi chce z ustawą zdążyć jeszcze przed wakacjami – a na pewno
przed synodem (4-25 października 2015 r.).
W sobotę 20 czerwca w Rzymie odbył się Family Day pod hasłem „Brońmy naszych dzieci!” przeciwko legalizacji
związków homoseksualnych i postępującej kolonizacji ideologii gender. Był
odpowiedzią na Gay Pride, w którym wziął udział prezydent miasta Rzymu –
Ignazio Marino, udzielający już od kilku miesięcy ślubów parom homoseksualnym.
Manifestacja, w której według organizatorów uczestniczyło kilkaset tysięcy
rodzin heteroseksualnych z dziećmi, przybyłych do stolicy głównie z prowincji,
gościła ciekawe osobistości z galaktyki katolików radykalnych i nie tylko.
Z podium przemawiał mułła z meczetu w Centocelle, który nawoływał aby katolicy i muzułmanie jednoczyli się przeciwko ideologii gender, która zabija. Był również Kiko Arguello, włoski lider Drogi Neokatechumenalnej, fundacji dóbr duchowych, której o dziwo statutowym celem jest promowanie odnowy życia parafialnego w duchu soboru watykańskiego II. Arguello śpiewał i przemawiał poruszając różne tematy – mówił, że UE zwalcza Ewangelię, że to zgroza iż 38 proc. Włochów nie chrzci dzieci oraz że zabójstwa kobiet są z ich winy, bo nie kochają i nie słuchają mężów. Zaatakował również generalnego sekretarza Episkopatu Włoch – bp. Mariano Crociata: „Zdaje się, że sekretarz mówi co innego, ale papież jest z nami”.
Choć podczas Family Day transmitowano na Placu św. Jana fragmenty przemówień Franciszka – tym razem włoski episkopat trzymał się raczej z daleka od manifestacji, którą włoscy wierni zorganizowali spontanicznie.
Z podium przemawiał mułła z meczetu w Centocelle, który nawoływał aby katolicy i muzułmanie jednoczyli się przeciwko ideologii gender, która zabija. Był również Kiko Arguello, włoski lider Drogi Neokatechumenalnej, fundacji dóbr duchowych, której o dziwo statutowym celem jest promowanie odnowy życia parafialnego w duchu soboru watykańskiego II. Arguello śpiewał i przemawiał poruszając różne tematy – mówił, że UE zwalcza Ewangelię, że to zgroza iż 38 proc. Włochów nie chrzci dzieci oraz że zabójstwa kobiet są z ich winy, bo nie kochają i nie słuchają mężów. Zaatakował również generalnego sekretarza Episkopatu Włoch – bp. Mariano Crociata: „Zdaje się, że sekretarz mówi co innego, ale papież jest z nami”.
Choć podczas Family Day transmitowano na Placu św. Jana fragmenty przemówień Franciszka – tym razem włoski episkopat trzymał się raczej z daleka od manifestacji, którą włoscy wierni zorganizowali spontanicznie.
Również
polityka wystąpiła incognito. Pojawiło się kilku prawicowych radykałów znanych
ze swojej homofobii - jak Rocco Buttiglione i Carlo Giovanardi. Nikt jednak nie
przemawiał z trybuny i nie powiewała żadna partyjna flaga. Przedstawiciele
rządu Renziego dziwili się, że w Rzymie organizuje się jeszcze manifestacje przeciwko
prawom obywatelskim.
Tym razem
stanowisko włoskiego Kościoła, który zmienia się w mgnieniu oka, wyraził na
łamach dziennika „La Repubblica” biskup Mazara del Vallo i komisarz Episkopatu Włoch ds imigracji - Domenico
Mogavero. "Myślę, że mimo licznego udziału włoskich katolików w Family Day
nadszedł czas dla innego Kościoła, który poprowadzi dialog w kwestiach
wrażliwych – jak na przykład teorie płci, a nie będzie tylko mówił „Nie!” –
powiedział Mogavero włoskiej gazecie, podkreślając, że jego zdaniem jest
"potrzebny inny styl".
Na pytanie
dlaczego Episkopat Włoch był taki ostrożny w stosunku do manifestacji
Family Day, watykański komisarz do spraw imigracji tłumaczył: "Nikt nie neguje
roli małżeństwa i rodziny. Problem w tym, że teorii płci nie można traktować
jako pola walki religijnej, a tych którzy mają inną wizję rodziny uważać za
grzeszników godnych potępienia. Jeżeli w przyszłości Kościół zostanie uznany za
instytucję homofobiczną, będzie to dla niego bardzo negatywne. Zaledwie tydzień
temu papież powiedział, że aborcja i eutanazja to nie są katastrofy. Przed
Kościołem stoją nowe wyzwania: tragedia imigracji, wzrastające ubóstwo i
bezrobocie, głód, problemy klimatyczne planety.”
Agnieszka
Zakrzewicz z Rzymu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.