Ani po podzieleniu całej krwi Sługi Bożego Karola Wojtyły, takiej jak ta, którą kard. Dziwisz podarował w relikwiarzu Robertowi Kubicy, ani po pocięciu pozostałej po J. P. 2 garderoby i tak nie starczy relikwii dla wszystkich... Postanowiłam więc zobaczyć, jakie surogaty będą sobie mogli kupić pielgrzymi, którzy wybiorą się na beatyfikację do Watykanu. Dziś religijne gadżety zastępują bowiem relikwie.
Rzym. Idę długą ulicą Via delia Conciliazione, którą wybudował Mussolini. Ma ona symbolizować zgodę zawartą pomiędzy Watykanem a Włochami po podpisaniu paktów laterańskich w 1929 r. Po prawej i po lewej stronie pełno sklepików z pamiątkami religijnymi. Jeszcze w ubiegłym roku w okolicach Watykanu widać było bezwzględną dominację wizerunku Benedykta XVI. Teraz znowu Jan Paweł II wysuwa się na czoło handlu. Oczywiście najbardziej poprawny politycznie jest wizerunek Wojtyły i Ratzingera razem - tego, co ma być błogosławiony, i tego, który go mianuje. Wchodzę do sklepu. Praca wre - na świeżo przywiezione z Chin różańce nakleja się podobizny J. P. 2. Jest też papież na obrazkach świętych, kalendarzach, talerzach, kubkach, świeczkach, zakładkach do książek. Wszystko to wisi na stojakach, na ścianach lub stoi w rządkach na półkach. Pytam o obrazki święte z modlitwą o udzielenie łaski przez wstawiennictwo Sługi Bożego Jana Pawła II (poświęcone są najlepszym lekarstwem na raka). Jest ich bez liku, w wielu formach i kolorach, a przede wszystkim w wielu językach. Po polsku jest tylko jeden rodzaj. - Złożyliśmy już zamówienia, także na pamiątki w języku polskim. Będą dopiero w połowie kwietnia. Papież jednak nie został jeszcze błogosławionym, więc nie możemy ich oficjalnie sprzedawać. W miarę zbliżania się do Watykanu sklepy stają się bardziej wystawne, a pamiątki droższe. Są pyszności dla biednych pielgrzymów, których stać jedynie na plastikowy różaniec za 1,5 euro oraz metalowy medalik, i bogatych pielgrzymów, którzy mogą sobie pozwolić na kameę za 250 euro, na ikony w srebrze czy na mozaikę z podobizną papieża za 5000 euro. Prawdziwym szlagierem na średnią kieszeń pielgrzyma są jednak popiersia z gipsu i plastikowe figurki papieża. W starożytnym Rzymie popiersie w marmurze było jedną z najpopularniejszych form rzeźbiarskich. Popiersia mieli wszyscy imperatorzy. W domach stawiano popiersia z gliny zmarłych przodków, pod których opiekę oddawano rodzinę i dobytek. Nic więc dziwnego, że we współczesnych czasach, gdy dzięki fabryce świętych religia staje się coraz bardziej politeistyczna, wracają pogańskie obyczaje. Tak więc malutkie popiersie gipsowe Jana Pawła II spotkamy na wystawach sklepów z artykułami religijnymi obok półnagiej Wenus z Milo, Dawida, Dyskobola, pięty Michała Anioła, Koloseum, rzymskich rydwanów, a nawet popiersia Benita Mussoliniego. Figurki papieża ustawia się wśród swoich - w towarzystwie Chrystusa, Maryi, św. Ojca Pio, św. Matki Teresy, św. Franciszka. Niestety papież nie przypomina siebie. - Dlaczego ta figurka nie jest podobna do Jana Pawła II? - pytam sprzedawczynię. - Bo to papież uniwersalny - ten w czerwieni to Jan Paweł II, a ten w bieli to Benedykt XVI. Jest jeszcze druga wersja, czerwona i zielona, ale już nie pamiętam, który jest który. Jak nam się skończy asortyment Jana Pawła II, to jako jego będziemy sprzedawać Benedykta XVI. Nikt się nie zorientuje, w końcu figurki nie różnią się prawie niczym. Papież to papież - odpowiada rezolutna sprzedawczyni spod Watykanu.
Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.