Trzeba było papieża Niemca, bankiera o nazwisku “mówiącym“ Gotti Tedeschi (po włosku znaczy Niemcy), mniej katolickiego gubernatora Bankitalia, takiego jak Mario Draghi, a przede wszystkim kilka porządnych wstrząsów ze strony włoskiej policji. Pomogła bez wątpienia książka Gianluigiego Nuzzi „Vaticano S.p.a“, która w sposób systematyczny i udokumentowany wyciągnęła na światło dzienne wszystkie brudy prane w pralni pana Boga.
Wreszcie słowo stało się ciałem – Watykan nie jest już rajem fiskalnym. 30 grudnia 2010 r. powstało święte Oficjum fiskalne – AFI (Autorità di Informazione Finanziaria – Urząd Informacji Finansowej).
W związku z wejściem w życie Konwencji Monetarnej pomiędzy Państwem Watykańskim a Unią Europejską z dnia 17 grudnia 2009 (2010/C 28/05), zostały ustanowione nowe normy dotyczące zapobiegania i przeciwstawiania się praniu brudnych pieniędzy pochodzących z działalności przestępczej i terroryzmu oraz przeciwstawienia się fałszowaniu waluty. Ich zadaniem jest zapobieganie działalności nielegalnej w sferze finansowej. Zostały wydane przez papieża poprzez list apostolski w formie “motu proprio” – czyli są jego własną inicjatywą. Mają obowiązywać także Kurię Rzymską i wszystkie instytucje podlegające Watykanowi, a wśród nich osławiony bank watykański IOR o niewinnej nazwie Instytut Dzieł Religijnych.
Zadaniem Urzędu Informacji Finansowej – ciała bożego niezależnego i niepodległego, będzie kontrolowanie działalności IOR oraz wszystkich eminencji, które deponują w watykańskim banku jakieś pieniądze. Prezydent i rada nadzorcza AFI będą nominowani bezpośrednio przez papieża. Do 1 kwietnia 2011 r., Watykan ma przestać być pralnią i rajem fiskalnym. Już we wrześniu ub.r., Państwo Watykańskie poinformowało we wrześniu, że prowadzi rozmowy z Organizacją Współpracy Gospodarczej i Rozwoju z siedzibą w Paryżu na temat wpisania go na tak zwaną Białą Listę państw przestrzegających międzynarodowych przepisów dotyczących finansowej przejrzystości.
Dla Watykanu powinno to oznaczać także konieczność poddania się niektórym normom międzynarodowym, współpracę z międzynarodowymi organami ścigania oraz podpisanie niektórych umów, mających na celu współpracę sądową, w przypadku dochodzeń prowadzonych w innych krajach. Jednym słowem – jeżeli w przyszłości włoscy sędziowie będą chcieli przesłuchać lub aresztować bankierów IOR (tak jak to miało miejsce w przypadkach Paula Marcinkusa i Angela Caloia), powinno być im to umożliwione ze strony Wtykanu…
Urzędu Informacji Finansowej będzie miał prawo dokonywania inspekcji innych watykańskich instytucji. Jest to absolutna nowość w historii Watykanu, który jak do tej pory stronił zawsze od wszelkich kontroli, zwłaszcza w sferze finansowej. Raz do roku AIF będzie przekazywał raport ze swojej działalności na ręce papieża.
Tak jak kiedyś w przypadku herezji, tak i teraz w przypadku przekrętów finansowych, każdy pracownik Watykanu będzie zwolniony z sekretu profesjonalnego i w dobrej wierze będzie mógł wreszcie donosić na przełożonych oraz kolegów. Każdy podmiot – czy to osoba fizyczna, czy prawna – będzie zobowiązywany do przestrzegania wszystkich norm dotyczących otwierania kont i deponowania pieniędzy, włącznie z załączaniem danych o beneficjentach – szczegół, który tak często umykał w minionych latach przy przelewaniu grubych sum z IOR do zagranicznych banków. Pranie brudnych pieniędzy będzie karane od 4 do 12 lat więzienia. Za ciężkie wykroczenie będzie uważane pranie pieniędzy pochodzących z działalności przestępczej: korupcji, fałszowania pieniędzy, napadu, szantażu, paserstwa.
Wreszcie nie będzie też można przelewać na konta zagraniczne sumy większe niż ustalone przez przepisy międzynarodowe. Wszystkie operacje podejrzane mają być natychmiast sygnalizowane AFI.
Czyżby w Watykanie na prawdę kończył się raj fiskalny? Czyżby kończyły się epoka Marcinkusa i Caloia, którzy za pontyfikatu Pawła VI, a przede wszystkim Jana Pawła II, przeprali w zaciszu murów watykańskich niezliczoną ilość pieniędzy pochodzących z - sam Bóg tylko to wie – jak bardzo nielegalnych działań, włącznie z przemytem narkotyków, broni oraz z korupcji, paserstwa i szantażu? Historia pokaże czy Joseph Ratzinger rzeczywiście zaprowadził w Watykanie porządki w stylu niemieckim, czy to tylko kolejny makijaż elewacji, tak jak w przypadku skandlu pedofilii…
Agnieszka Zakrzewicz, z Rzymu
za późno
OdpowiedzUsuń