Agnieszka Zakrzewicz: Jak wasza rodzina odebrała ten wyrok?
Jest to nieprawda. My zwróciliśmy się do sądu, gdyż nasze dzieci uczęszczające do tej szkoły były właśnie indoktrynowane. To nieprawda, że we włoskich szkołach mogą też wisieć inne symbole religijne, że świętuje się ramadan i że są lekcje religii na których naucza się Koranu czy studiuje Torę. Włochy są krajem katolickim, w którym nadal dyskryminuje się ateistów i innowierców. Myślę teraz, że nasz adwokat powinien bardziej stawiać nacisk na te sprawy.
A.Z: Jeżeli wczytamy się w wyrok Wielkiej Izby, to wydaje się on zrównoważony. "Efektom wyeksponowania krzyża" nie należy nadawać aż tak dużej rangi, gdyż obecność ta "nie jest związana z obowiązkowym nauczaniem chrześcijaństwa". Trybunał pozostawił państwom decyzje w tej sprawie.
M.A.: Niestety coraz częściej Europejski Trybunał Praw Człowieka w strasburgu staje po stronie państw członkowskich, a nie obywateli, którzy się odwołują do tej najwyższej instancji przeciwko własnym państwom. Jeżeli taka będzie tendencja, trudno będzie dochodzić sprawiedliwości, zwłaszcza w sprawach związanych z religią. Ten wyrok byłby zrównoważony, gdyby wszystkie kraje w Europie były laickie. Teraz będziemy mieli kraje, w których do eksponowania krzyża nie będzie się przywiązywać dużej wagi – tak, jak zresztą było to przed wyrokiem – oraz kraje, w których krzyż będzie eksponowany w sposób emfatyczny. Tak będzie we Włoszech. Proszę tylko zwrócić uwagę, że wyrok nie autoryzuje zawieszania nowych krzyży lecz tylko dotyczy ewentualnego usunięcia ich.
A.Z.: Burmistrz z Ligi Północnej z sąsiedniego miasteczka Cittadella, w 2009 roku radził burmistrzowi waszego miasteczka, aby rodzinie Albertin-Lautsi odebrano rezydencję w Abano Terme i groził, że na murach u siebie zawiesi listy gończe z pana twarzą i napisem “Wanted”. Czy spotkały was jakieś nieprzyjemności również teraz, po tym wyroku?
M.A.: Na razie nie. Może nam dadzą spokój skoro przegraliśmy… Niestety w 2009 roku, gdy wygraliśmy spotkało nas wiele nieprzyjemnych rzeczy: wymalowano nam krzyże czerwoną farbą na ogrodzeniu – był to widok dość makabryczny. Otrzymaliśmy listy anonimowe i pogróżki.
A.Z.: Nie żałujecie, że zaczęliście tę sprawę?
M.A.: Teraz, po 9 latach czujemy tylko zmęczenie. Przegrana pogłębia je. Nie żałujemy jednak. Nasza sytuacja pokazuje, że ateiści są nadal dyskryminowani we Włoszech, a dyskryminacja ta wynika z indoktrynacji. Trudno zgodzić się, że krzyż jest „pasywny”. Równie dobrze można powiesić swastykę na ścianie w szkole lub młot i sierp – skoro symbole są pasywne. To jednak nie koniec “drogi krzyżowej“ – we Włoszech za miesiąc zapadnie wyrok w sprawie Luigiego Tosti – sędziego, który odmówił prowadzenia rozpraw w salach sądowych, gdzie jest zawieszony krzyż. Domagał się usunięcia go lub eksponowania menory – został zwolniony z pracy…
Rozmawiała Agnieszka Zakrzewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.