Po synodzie dotyczącym spraw rodziny, który
zakończył się 19 października br., w Rzymie, widać wyraźnie, że Kościół
współczesny podzielił się na tych, którzy - używając słów samego papieża
Franciszka - chcą zmienić kamień w chleb, aby nakarmić nim głodujących, i na
tych, którzy chcą zmienić chleb w kamień, aby rzucać nim w grzeszników.
Czy synod przyniósł konkretne zmiany i
nowości? Nic nowego w sferze antykoncepcji i in vitro. Żadnego oficjalnego
przyzwolenia na związki partnerskie – choć to one znalazły się w centrum
refleksji całego dokumentu końcowego. Żadnej dobrej nowiny dla rozwodników -
ani w formie długo oczekiwanego zezwolenia na udział w Eucharystii, ani nawet w
komunii duchowej - bo godzi to w sakrament ślubu (Co Bóg złączył, niech
człowiek nie waży się rozłączyć). Nie dla ślubów i rodzin jednopłciowych, choć
wreszcie była mowa o szacunku dla osób homoseksualnych.
Coś jednak drgnęło w Kościele. Ale co z tego
będzie - chleb, czy kamień?
Czy można spodziewać się, by Kościół zmienił
swoją tysiącletnią doktrynę w ciągu niespełna dwóch tygodni? Nie. Czy można
liczyć na to, że ją kiedykolwiek zmieni...?
"Relatio Synodi" zawierające 62
paragrafy i przegłosowane przez biskupów biorących udział w synodzie
nadzwyczajnym zwołanym w Watykanie przez Franciszka w październiku br., to
tylko dokument wstępny, który ma zostać poddany szerszej konsultacji.
Konkluzje dotyczące tematów ujętych w
"Relatio Synodi" zostaną przyjęte dopiero na synodzie zwyczajnym,
którego datę papież wyznaczył na 4-25 października 2015 r. Ostatnie słowo w
kwestii zmian doktrynalnych będzie należeć jednak do Bergoglia, zgodnie z
dogmatem o nieomylności papieskiej.
W synodzie, na którym dyskutowano o
współczesnych wyzwaniach Kościoła katolickiego związanych z rodziną, wzięło
udział blisko 190 biskupów przybyłych do Rzymu z całego świata. Jest to organ
doradczy papieża, który może zwoływać zgodnie z własną wolą.
Kolegialne obrady z udziałem przedstawicieli
kościołów lokalnych ustanowił Paweł VI - papież, któremu zawdzięcza się
kontynuację Soboru Watykańskiego II, otwartego przez Jana XXIII. Już na Soborze
Watykańskim II poruszono pewne ważne kwestie doktrynalne jak: celibat,
kapłaństwo kobiet, otwarcie na homoseksualistów, kolegialność biskupów i
Eucharystia dla rozwodników. Z tego właśnie powodu zamknięcie pierwszego nadzwyczajnego
synodu Franciszka zbiegło się z beatyfikacją Pawła VI (20 października 2014
r.).
Do tej pory organ doradczy papieża spotykał
się 25 razy. Dwa inne synody nadzwyczajne odbyły się w 1969 i 1985 r. Nie był
to też pierwszy synod poświęcony rodzinie. O jej problemach dyskutowano już na
synodzie zwołanym przez Jana Pawła II w 1980 r., którego owocem była adhortacja
apostolska "Familiaris Consortio", w której Wojtyła dokonał małego
otwarcia w stosunku do rozwodników, zezwalając by brali oni udział w niektórych
czynnościach życia wspólnotowego - na przykład we mszy. Jednak zezwolenie na
przyjmowanie komunii świętej rozwiedzionym, którzy powtórnie weszli w cywilny związek
małżeński - było i jest nie do przyjęcia dla Kościoła katolickiego i jego
wiernych. Ten krok podkopuje fundament sakramentu ślubu - czyli jego
nierozwiązywalności oraz przysięgę wierności małżeńskiej aż do śmierci.
Miłosierne otwarcie Kościoła na ludzi, którzy powtórnie ułożyli sobie życie
małżeńskie, a nadal czują się i chcą być praktykującymi katolikami - otwarcie,
którego od początku swojego pontyfikatu chce papież Franciszek – w katolicyzmie
może być nigdy nie możliwe, gdyż wprowadza niejasności i dylematy dotyczące
natury grzechu.
Rozwodnicy
i homoseksualiści
Trudno się więc dziwić, że wśród trzech
paragrafów z "Relatio Synodi", które nie uzyskały 2/3 głosów
potrzebnych do ich akceptacji - tym, który napotkał na największy opór (104 głosy
za i 74 przeciw) było dopuszczenie rozwodników do Eucharystii (paragraf 52). To
kwestia sprawiająca katolickim sumieniom najwięcej problemów. Jak się okazuje
sakrament ślubu jest dla katolików fundamentalny - rozwodnik jest grzesznikiem
i takim pozostać powinien. Świadczy o tym również fakt, że paragraf 53 mówiący
o przyzwoleniu rozwiedzionym na komunię duchową nie uzyskał kworum (112 głosów
za i 64 przeciw). Komunia duchowa, która mogłaby zastąpić komunię materialną -
budzi znaki zapytania, bo jeśli grzesznicy mogą przystępować do komunii
duchowej, to dlaczego nie do tej prawdziwej, sakramentalnej?
Na synodzie większości kwalifikowanej nie
zdobył także paragraf 55 proponujący otwarcie się Kościoła na rodziny
homoseksualne. Choć mówi on jasno o tym, że "nie ma żadnej, nawet
najbardziej odległej możliwości, aby związki homoseksualne zostały w
jakimkolwiek stopniu zrównane z rodziną lub stały się jej fundamentem" - w
punkcie tym była mowa, że "osoby homoseksualne muszą być traktowane z szacunkiem
i delikatnością" oraz że "w stosunku do nich należy unikać wszelkich
oznak niesprawiedliwej dyskryminacji”.
Za przyjęciem paragrafu 55 głosowało 118 biskupów – przeciwko 62.
Papież Franciszek uczestniczył w obradach synodu, choć nie zabierał głosu.
Najprawdopodobniej spodziewał się większej otwartości mentalnej ze strony głów
lokalnych kościołów i niektórych ważnych hierarchów watykańskich. Jak wyjaśnił
rzecznik Watykanu – ojciec Federico Lombardi – publikacja Relatio – zarówno
tego przygotowującego podsumowanie obrad, jak i końcowego – jest w tradycji
Kościoła. Nowością było jednak to, że papież nakazał również ujawnienie do
publicznej wiadomości ilości głosów, którymi zostały zatwierdzone lub nie,
wszystkie 62 paragrafy.
Choć synod odbywał się za zamkniętymi drzwiami – wiele informacji
przeciekało do prasy. Na obradach – a zwłaszcza w kuluarach było burzliwie.
Temat rozwodników i homoseksualistów rozpalił serca, głowy, a także języki
niektórych biskupów.
Spory wokół "Relatio
post disceptationem"
Burzę w Watykanie wywołała nadinterpretacja
medialna dokumentu podsumowującego pierwszy tydzień obrad synodu - "Relatio post disceptationem",
przygotowanego przez węgierskiego kardynała Pétera Erdő i
podanego do wiadomości publicznej. Czołowe światowe media pisały o tym, że
Kościół otwiera się na homoseksualistów. Zamieszanie wywołało zdanie zawarte w
jednym z paragrafów dokumentu: "Osoby
homoseksualne posiadają zalety i dary, które mogą zaoferować wspólnocie
chrześcijańskiej".
Jak wynika z doniesień kuluarowych –
synod podzielił się na reformatorów i konserwatorów. Do pierwszej grupy
należeli Walter Kasper, Bruno Forte, Damasceno Assis (kardynał brazylijski,
który osobiście napisał fragmenty Relatio dotyczące homoseksualistów), Christop Schonborn, Antonio Spadaro.
Konserwatorom przewodził kard. Raymond Leo Burke (kierujący Najwyższym
Trybunałem Sygnatury Apostolskiej), Gerhard Ludwig Müller (prefekt Kongregacji Nauki Wiary),
kard. Carlo Caffarra z Bolonii, kard. George Pell, kard. Andre Vingt-Trois, do których dołączył także abp. Stanisław Gądecki
(przewodniczący KEP) oraz abp. Zbigniew Stankiewicz z Rygi. To Gądecki jako
pierwszy zaczął bić na alarm z głośników polskiej sekcji Radia Watykańskiego,
że "Relatio post
disceptationem" jest odejściem od nauk Jana Pawła II i zawiera elementy
„ideologii antymałżeńskiej” oraz „przedstawia naukę Kościoła tak,
jakby do tej pory była nieludzka, a teraz stała się miłosierna”.
Hierarchowie watykańscy posunęli się jednak
do czegoś gorszego. Delegacja konserwatorów udała się do rezydencji papieża
emeryta Benedykta XVI, by prosić go o interwencję.
Ratzinger – który przez lata stał
na straży doktryny katolickiej jako prefekt byłego Sant’Uffizio - odpowiedział
im, że nie on jest papieżem i przekazał dyskretnie pisemną informację o „puczu”
do Bergoglia. Benedykta
XVI pokazał, że lojalnie stoi po stronie Franciszka.
Papież przybyły z Ameryki Łacińskiej, gdzie
od kilku lat toczy się rewolucja światopoglądowa i gdzie w Argentynie oraz
Brazylii wprowadzono już śluby par homoseksualnych – nie spodziewał się, że w
katolickiej Europie panuje nadal tak konserwatywny beton i że niektórzy jego
obrońcy są gotowi wymówić mu posłuszeństwo lub doprowadzić do schizmy. Teraz
już wie – i jako doświadczony jezuita będzie jeszcze bardziej ostrożny.
Nihil novum
Choć watykańscy obserwatorzy podkreślają, że konserwatorzy są w mniejszości
i że synodowi jednak przyświecał duch otwartości na rozwodników i
homoseksualistów – w dokumencie końcowym brak śmiałych tez, które zastąpiły
same ogólniki. W „Relatio Synodi” zniknęło wiele sformułowań proponowanych w "Relatio post disceptationem". Co
prawda z paragrafu 56 zniknęło również słowo „gender” - nazbyt trywialne, aby
znaleźć się w dokumencie watykańskim (synod uważa, że jest "nie do
przyjęcia", iż "instytucje międzynarodowe udzielają pomocy finansowej mającej na celu wprowadzanie ustawodawstwa inspirowanego
przez ideologię gender") – przesłanie tego paragrafu pozostało: „Jest całkowicie
nie do przyjęcia, żeby pasterze Kościoła
cierpieli presje w tej sprawie
(związki homoseksualne – przyp.aut) i że
organy międzynarodowe udzielają pomocy finansowej dla biednych krajów,
mającej na celu wprowadzenie przepisów, które
ustanawiają "małżeństwa" między osobami tej samej płci”. Widząc, że
paragraf 55 - mówiący o szacunku
dla homoseksualistów – nie uzyskał kworum, wszystko co dotyczy osób o odmiennej
orientacji seksualnej niż ta hetero, w dokumencie końcowym synodu sprowadza się
tylko do tego… Trudno się dziwić, że katolickie środowiska LGBT są rozczarowane.
Czy obrady były rzeczywiście rewolucyjne pod
wieloma względami? Ten synod pokazał na pewno, że papież Franciszek jako Biskup
Rzymu chce powrócić do kolegialności. Po raz pierwszy po blisko 27 latach
pontyfikatu Jana Pawła II i kolejnych 7 Benedykta XVI, widać wyraźnie, że
Kościół katolicki ma wiele dusz - że są w nim konserwatorzy, ale także rośnie
skrzydło reformatorskie. Synod nadzwyczajny udowodnił również, iż Kościół
katolicki nie jest tylko monarchią absolutystyczną, zarządzaną przez autorytet
papieża. Ujawnił, że istnieje Kościół Powszechny, który chce szukać dialogu. Ważne
jest również to, że po raz pierwszy w historii obrady biskupów dotyczące
problemów rodziny poprzedziła ankieta, którą episkopaty wszystkich krajów miały
przeprowadzić wśród wiernych, i w której padły pytania o antykoncepcję, związki
partnerskie, homoseksualizm i rozwodników.
Niestety, jak widać po „Relatio
Synodi”, nie tylko biskupi – ale
przede wszystkim sami katolicy nie chcą zmienić swojej doktryny w sferze
moralnej: większość z nich nadal nie akceptuje homoseksualistów, rozwód uważa
za grzech śmiertelny, sakrament ślubu za świętość, nie zgadza się na żadną
formę antykoncepcji, jest przeciw in vitro i akceptuje życie w związkach
partnerskich jedynie z powodów ekonomicznych, ale zawsze z docelową perspektywą
ślubu kościelnego. Co może zrobić sam jeden papież Franciszek? Aby zmienić
Kościół, musiałby najpierw zmienić mentalność samych katolików. Ma na to rok,
do następnego synodu – ale czy 360 dni wystarczy…?
Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu
dla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.