"Życie musi być zawsze przyjęte i chronione -
zarówno przyjęte, jak i chronione - od poczęcia aż do naturalnej śmierci, i
wszyscy jesteśmy powołani, aby je szanować i troszczyć się o nie. Z drugiej
strony do zadań państwa, Kościoła i społeczeństwa należy towarzyszenie i
konkretna pomoc wszystkim, którzy znajdują się w sytuacji poważnej trudności,
aby dziecko nigdy nie było postrzegane jako ciężar, lecz jako dar, a osoby
najsłabsze i najuboższe nigdy nie były pozostawiane samym sobie."
Papież Franciszek - przemówienie
na Wawelu, podczas Światowych Dni Młodzieży
(Źródło: G.W)
Polskie kobiety niech podziękują Franciszkowi...
Niektóre osoby zapytały
mnie dlaczego nie skomentowałam pielgrzymki Franciszka do Polski? Nie
skomentowałam na blogu W cieniu San Pietro, ponieważ komentarz ten byłby wtedy
przedwczesny - ale nie różniłby się od tego, co napiszę tu teraz.
Skomentowałam wizytę
Bergoglia w Polsce we włoskim RadioRadicale, zwracając właśnie uwagę na słowa
papieża o ochronie życia. Zwróciłam się również w komentarzach na FB do kilku
moich znajomych, którzy zbyt entuzjastycznie twierdzili, że wizyta Franciszka
jest poparciem dla polskiej demokracji i opozycji - pisząc, iż „nie chciałabym,
aby cenę nieuzasadnionego entuzjazmu liberałów i lewicy zapłaciły polskie
kobiety”...
Jedyną osobą, która
zauważyła, że papież w zasadzie nie powiedział nic o demokracji i nic, co
byłoby szczególnie ważne dla polskiej opozycji, była Eliza Michalik. Zarzucano
jej wtedy, że straciła okazję by milczeć...
No cóż - upłynęło kilka
miesięcy od wizyty papieża i mieliśmy "Czarny Poniedziałek".
Bergoglio przegrał z Kirchner
Co kryje się za słowami
papieża Franciszka wypowiedzianymi podczas ŚDM w Krakowie? Bardzo wiele rzeczy.
Mnie przyszła od razu na myśl historia 14-latki z argentyńskiej Salty, która
pod koniec 2013 r., obiegła świat. Dziewczynka została zgwałcona przez ojca na
oczach matki. Kiedy ta stanęła w obronie dziecka - mężczyzna pobił obie. Gdy
trafiły do szpitala okazało się, że nieletnia jest w ciąży w wyniku
kazirodztwa. Jej matka postanowiła odwołać się do decyzji Sądu Najwyższego z
2012 r., na mocy której bardzo restrykcyjne argentyńskie prawo antyaborcyjne
ulegało liberalizacji i zezwalało na to, by kobiety mogły usunąć ciążę
niechcianą będącą wynikiem gwałtu. Niestety w przypadku nieletniej decydował o
tym sąd, który skazał ją na urodzenie dziecka i oddanie go do adopcji.
Rozpoczęła się batalia prawna trwająca ponad miesiąc - w tym czasie dziewczynka
była przetrzymywana w szpitalu i ze stresu schudła 8 kg. W końcu adwokatka Monica Menini
wywalczyła dla niej prawo do usunięcia niechcianej ciąży.
Po wizycie Franciszka w
Polsce pomyślałam jedno... "Teraz Polki spróbuje się skazać na takie
piekło..."
Historia ustaw
antyaborcyjnych w Argentynie jest jeszcze bardziej skomplikowana niż ta w
Polsce. Dopiero w 2015 r., w tym kraju został wprowadzony „protokół legalnego
przerywania ciąży”, który gwarantuje kobiecie prawo do aborcji w przypadku
zagrożenia jej życia lub w przypadku gwałtu -argentyńskie ministerstwo zdrowia
pracowało nad nim od 2007 r. Choć ustawa ta jest jeszcze bardziej restrykcyjna
niż "polski kompromis aborcyjny" z 1993 r. - dla argentyńskich kobiet
jest ona olbrzymim zwycięstwem i jest zwłaszcza wygraną prezydent Cristiny
Fernández de Kirchner, a porażką argentyńskiego Kościoła i osobistą porażką
kardynała Jorge Maria Bergoglia, będącego w latach 2005–2011 przewodniczącym
Konferencji Episkopatu Argentyny. Niektórzy Argentyńczycy twierdzą, że
Bergoglio jej tego nigdy nie wybaczył...
Praktycznie do 2012 r.
(czyli do cytowanego powyżej wyroku Argentyńskiego Sądu Najwyższego,
gwarantującego prawo do aborcji niekaralnej w przypadku gwałtu) aborcja w
Argentynie była zakazana - z wyjątkiem okresu Rewolucji Argentyńskiej w latach
1968-73. Po zamachu stanu prawicowej junty wojskowej w 1976 r. ustawa
antyaborcyjna została znowu zaostrzona. Niestety trudno zapomnieć o torturach i
gwałtach na kobietach w argentyńskich obozach, a także o tym, iż junta wojskowa
odebrała tysiące dzieci desaparecidos
i przekazała je członkom oraz zwolennikom reżimu. W społeczeństwie
patriarchalnym i maskulinistycznym, którym jest społeczeństwo argentyńskie,
zwłaszcza na głębokiej prowincji, kazirodztwo to akceptowana norma społeczna. Aborcja
jest natomiast największą zbrodnią. Już w 1984 r. w Argentynie weszła w życie ustawa
(zgodna z Konwencją Praw Człowieka Ameryki Łacińskiej), według której życie
ludzkie jest chronione od jego poczęcia do śmierci.
Pomimo całkowitego
zakazu aborcji w Argentynie wykonywano setki tysięcy nielegalnych zabiegów, a
śmierć na skutek poronienia był najczęstszym rodzajem przyczyn zgonów wśród
kobiet. W marcu 2015 r., argentyński minister zdrowia Daniel Gollan, który
podpisał „protokół legalnego przerywania ciąży” przyznał, że w Argentynie
dokonywano co roku 500 tys. nielegalnych aborcji. Krystyna Kirchner popierając
ten projekt mówiła, że nie jest za aborcją, lecz zależy jej na ochronie życia
kobiet i przyszedł czas na to, aby Argentyna przedyskutowała ten problem
poważnie. Obecny „argentyński kompromis aborcyjny” zezwala na niekaralne usunięcie
ciąży w przypadku zagrożenia życia, zdrowia fizycznego lub psychicznego matki lub gwałtu – jest więc bardziej rygorystyczny, niż polski.
Warto prześledzić
dokładniej historię argentyńskich batalii prawnych pomiędzy adwokatami
katolickimi i „kirchnerystami” (także tych dotyczących aborcji chemicznej), aby
zrozumieć co w najbliższym czasie czeka Polskę.
W Argentynie się nie udało, spróbujemy w Polsce...
Historia ustaw
antyaborcyjnych w Polsce jest równie zawiła – zwłaszcza, gdy próbuje się ją
przedstawić zachodniej opinii publicznej. W dużym skrócie można to ująć następująco.
Już w 1932 r. Polska miała jedną z najbardziej liberalnych i postępowych ustaw
antyaborcyjnych w Europie i na świecie – dzięki zaangażowaniu Tadeusza
Boya-Żeleńskiego i Ireny Krzywickiej. Dopuszczała ona niekaralne przerywanie
ciąży z powodu ścisłych wskazań medycznych oraz
gdy ciąża zaistniała w wyniku zgwałcenia, kazirodztwa bądź
współżycia z nieletnią poniżej lat 15. Przestępstwo gwałtu musiało zostać potwierdzone
zaświadczeniem prokuratorskim, a o przyzwoleniu na zabieg orzekało dwóch
lekarzy.
W okresie II wojny
światowej Polkom zezwolono na nieograniczone dokonywanie aborcji i była to
forma nazistowskiej polityki rasowej oraz eugenicznej, polegającej na
eliminacji ludzi słabszych rasowo. Komunistyczna ustawa z 1956 r. wprowadzała
ponownie ochronę życia poczętego, pozostawiając trzy furtki: gdy
za przerwaniem ciąży przemawiały wskazania lekarskie dotyczące zdrowia płodu
lub kobiety ciężarnej; gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża
powstała w wyniku przestępstwa; ze względu na trudne warunki życiowe kobiety
ciężarnej.
W 1993 r w Polsce
wprowadzono Ustawę o planowaniu rodziny, która do dziś jest uważana za jedną z
najbardziej restrykcyjnych w Europie i w świecie Zachodnim (jedynie trochę
bardziej liberalna od tej argentyńskiej). Już dziś nie jest tajemnicą, że był
to tak zwany „kompromis aborcyjny” pomiędzy polską lewicą postkomunistyczną
(wtedy u władzy) a Episkopatem, za poparcie referendum integracyjnego dotyczącego wejścia do Unii Europejskiej. W
2002 r,. do Parlamentu Europejskiego został wystosowany List Stu Kobiet
domagający się w Polsce wolnej debaty na temat aborcji, która została
zaniechana ze względu na kompromis aborcyjny. Arcybiskup Józef Życiński
określił go jako „niepoważny protest”.
Pomimo licznych starań
polskich środowisk kobiecych, aby w przyznaniu Polkom prawa do świadomego
macierzyństwa, bezpiecznej niekaralnej aborcji i edukacji seksualnej dołączyć
do reszty zachodniego świata, a nie do Ameryki Łacińskiej – do tej pory dyskusji
o aborcji w Polsce na poważnie nie podjęto. Został odrzucony projekt ustawy
„Ratujmy Kobiety”, a przeszedł projekt „Stop aborcji” przedłożony przez Ordo
Iuris.
Ci, którzy myślą, że PiS
przestraszył się Czarnego Protestu i reakcji polskich kobiet lub, że Krystyna
Pawłowicz coś zrozumiała głosując za odrzuceniem projektu Ordo Iuris, chyba
znowu oceniają sytuację zbyt entuzjastycznie. Całe zamieszanie wokół ustawy
zakazującej całkowicie aborcji ma na celu wypracowanie nowego „kompromisu
aborcyjnego” w Polsce na wzór argentyński, który będzie pięknym gestem
pojednania pomiędzy aktualnym polskim rządem i polskim Kościołem, a głową
Kościoła Powszechnego, która do tej pory w Polsce była kontestowana przez
środowiska katolickie jako „papież lewicy”.
Wszystko, co w tej
chwili dzieje się w Polsce, nie jest niczym innym jak odpowiedzią na apel
Franciszka na Wawelu: „Życie musi być
zawsze przyjęte i chronione - zarówno przyjęte, jak i chronione - od poczęcia
aż do naturalnej śmierci, i wszyscy jesteśmy powołani, aby je szanować i
troszczyć się o nie”. Można się więc spodziewać, że PiS zaproponuje swoją
nową ustawę antyaborcyjną, której celem będzie zrobienie z Polski drugiej
Argentyny w samym sercu Europy.
Czy polskie kobiety się obronią?
Jan Paweł II od początku
swojego pontyfikatu określił siebie „papieżem życia” i wydał walkę tzw.
„cywilizacji śmierci”. Walka ta znalazła najpodatniejszy grunt właśnie w
Ameryce Łacińskiej i nie przez przypadek w Argentynie. Podczas pontyfikatu
Franciszka można się spodziewać, że wojna Kościoła z aborcją nasili się jeszcze
bardziej, przybierając wręcz charakter integralistyczny – gdyż Bergoglio będzie
chciał przenieść model argentyński do Europy. Wojna ta właśnie się zaczęła – w
Polsce…
Franciszek jest
wspaniałym, charyzmatycznym liderem i znakomitym politykiem – więc będzie
bardzo trudno go kontestować pod jakimkolwiek względem.
Co do „aborcji
eugenicznej” z papieżem można się zgodzić, mając nawet laicki światopogląd.
Życie musi być przyjęte w każdej formie – ale państwo, Kościół i społeczeństwo
musi stworzyć warunki do tego, aby rodziny, w których przyjdą na świat dzieci
chore, kalekie i upośledzone nie pozostawały same, aby osoby „inne” mogły się
odnaleźć w społeczeństwie, znaleźć pracę, być akceptowane, poruszać się po
mieście bez barier architektonicznych – a nie kończyć w instytutach dobroczynnych
i kościelnych, gdzie – jak odkryliśmy w ostatnich czasach – były przez lata
wykorzystywane seksualnie.
Z drugiej jednak strony
– jako kobieta - z papieżem (ani z żadnym innym mężczyzną) nigdy się nie
zgodzę, co do faktu, że życie poczęte wbrew woli - z gwałtu na nieletnich, na
upośledzonych, z kazirodztwa i z każdej przemocy – ma absolutne pierwszeństwo
nad zdrowiem fizycznym i psychicznym kobiety.
Być może są kobiety,
które uważają inaczej – te, które brały udział w „białym proteście”. Być może
dla nich, ich córka zgwałcona przez pijanego ojca, a ich męża, musi urodzić i
oddać dziecko do adopcji lub sierocińca, bo życie jest święte…Ja jednak jestem
„kirchnerystką” i postąpiłabym jak matka 14-latki z argentyńskiej Salty…
Tak jak Cristina
Fernández de Kirchner nie jestem za aborcją, lecz za ochroną życia kobiet – tym
razem w Polsce…
Kobiety i dziewuchy, od
lat wiemy, że aborcja to także polityka, którą uprawia się na skórze kobiet…
nie składajcie więc parasolek, bo jesteście w niebezpieczeństwie…
Chrześcijańscy duchowni nie posiadają żadnego moralnego prawa do wypowiadania się w jakiejkolwiek kwestii społecznej. To są głosiciele kłamstw i zmysleń, których rodowód sięga co najmniej pięciu tysięcy lat wstecz. http://prostejestzycie.blogspot.com/2015/10/poczatki-chrzescijanstwa-syntetyczne.html
OdpowiedzUsuń