Geopolityczne sukcesy i klęski Franciszka
Wizyta Baracka Obamy na Kubie była bez
wątpienia zasługą Franciszka. Po raz pierwszy od 88 lat amerykański prezydent
postawił nogę na jeszcze komunistycznej wyspie. Przed Obamą gościł Calvin
Coolidge w 1928 r. Pierwsza pielgrzymka Franciszka na Kubę i do Stanów
Zjednoczonych miała miejsce we wrześniu ubiegłego roku – i już wtedy zakwitła
idea zbliżenia dwóch krajów wrogich od 1956 r. W lutym br., Bergoglio wrócił
natomiast na Kubę, aby spotkać się tam z Cyrylem, patriarchą Moskwy i całej
Rosji. Było to równie ważne i historyczne spotkanie, zakończone podpisaniem
deklaracji o jedności i pomocy. Dwaj wielcy przywódcy religijni zaapelowali
także do wspólnoty międzynarodowej o pomoc dla ludności Syrii i Iraku: „Wzywamy
wspólnotę międzynarodową, by zjednoczyła się, aby położyć kres przemocy i
terroryzmowi, i jednocześnie by przyczyniła się na drodze dialogu do
natychmiastowego przywrócenia pokoju.” Duchowni poruszyli również sprawę wojny
na Ukrainie i apelowali aby obie strony konfliktu przeszły do działań na rzecz
pokoju.
Franciszek odbył już 12 podróży
apostolskich. Choć mało się o nich pisało w Europie – wiele z nich było wielkim
sukcesem. Zwłaszcza pielgrzymki do Ameryki Łacińskiej (Brazylia - 2013,
Ekwador, Boliwia, Paragwaj - lipiec 2015, Kuba, Meksyk - luty 2016) oraz do
Afryki (Kenia, Uganda, Republika Środkowoafrykańska). Pod tym względem dzieło
Franciszka przypomina trud Jana Pawła II, który był „niestrudzonym
pielgrzymem”. Należy również podkreślić, że papież z Argentyny odgrywa dziś tak
ważną rolę dla Kontynentu Amerykańskiego, jaką papież z Polski odgrywał dla
Europy Wschodniej. Niesie pokój Ameryce Łacińskiej, która w okresie zimnej
wojny ucierpiała z winy prawicowych wojskowych dyktatur i poniosła tyle ludzkich
ofiar. W Europie jednak papież nie jest doceniany i słuchany – tu jego
pontyfikat wydaje się porażką.
Europa nie słucha papieża
Swoją pierwszą pielgrzymkę Franciszek
odbył do Lampedusy, aby złożyć hołd migrantom poległym na morzu i przypomnieć,
że Europa ma pewne obowiązki i musi przestrzegać praw człowieka, do których
należy również niesienie pomocy uchodźcom uciekającym przed wojnami. Bergoglio
nigdy nie zmienił zdania w tej kwestii. W bulli ogłaszającej Nadzwyczajny
Jubileusz Miłosierdzia przypomniał, że „są chwile, w których jeszcze mocniej
jesteśmy wzywani, aby utkwić wzrok w miłosierdziu, byśmy sami stali się
skutecznym znakiem działania Ojca”. W orędziu na Światowy dzień migranta i
uchodźcy (17 stycznia 2016 r.), papież napisał: „Migranci są naszymi braćmi i
siostrami poszukującymi lepszego życia, z dala od ubóstwa, głodu, wyzysku i
niesłusznego podziału zasobów naszej planety, które powinny być rozdzielone
równo między wszystkich ludzi. Czyż nie jest pragnieniem każdego poprawienie
swoich warunków życiowych i osiągnięcie uczciwego i słusznego dobrobytu, który
by mógł dzielić ze swoimi bliskimi?”
Również w minioną Niedzielę Palmową Franciszek
upomniał wszystkich chrześcijan, że muszą przyjąć na siebie odpowiedzialność za
uchodźców, przyrównując ich do Chrystusa na krzyżu, od którego cierpienia i
śmierci wszyscy się odwracali: „Tak, jak nikt nie chciał wziąć na siebie
odpowiedzialności za upokarzanego i skazanego Jezusa, tak obecnie nikt nie chce
brać na siebie ciężaru odpowiedzialności za los uchodźców.” Także w homilii
Drogi Krzyżowej i w nabożeństwach wielkanocnych centralnym punktem refleksji będą
migranci i ich los, rodziny oraz prześladowanie chrześcijan.
W Europie jednak – zwłaszcza tej
Wschodniej, na słowa papieża o migrantach zatyka się uszy. Chrześcijańska
postawa Franciszka, który nawołuje do miłości bliźniego, otwartości, podziału
dóbr materialnych, ochrony środowiska i wygłasza bardzo odważne słowa przeciwko
korupcji oraz handlarzom broni i przemytnikom ludzi – nie przysparza mu wcale
aż takiej popularności. W dzisiejszych czasach wielu chrześcijan wolałoby
papieża wojownika, który poprowadziłby ich na wyprawę krzyżową.
Jubileusz i Wielkanoc pod znakiem terroryzmu
Rok Święty ogłoszony przez Franciszka
jako Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia okazuje się fiaskiem. Papież namawiał
by każda parafia przyjęła rodzinę uchodźców. Kiedy pewien włoski dziennikarz
udając uchodźcę dzwonił do przykościelnych domów zakonnych i pielgrzymkowych,
prosząc o pomoc – odmawiano mu mówiąc, że struktury czekają na
turystów-pielgrzymów. Niestety teraz świecą pustkami… W obawie przed zamachami
ludzie w tym roku bardzo niechętnie podróżują – nawet by uzyskać odpuszczenie
grzechów. Władze amerykańskie i brytyjskie odradzają swoim obywatelom wyjazdy
do Europy i udział tam w wydarzeniach sportowych lub religijnych, zwłaszcza
podczas Wielkanocy. Ostatnie ostrzeżenia irackiego i izraelskiego wywiadu mówią
o tym, że komórki terrorystów islamskich przeniknęły także do Włoch.
Co prawda Rzym nie jest uważany za
punkt newralgiczny – tak jak Paryż i Bruksela. Wieczne Miasto jest jednak na
liście celów islamskich zamachowców i w materiałach propagandowych Daeshu
wielokrotnie pokazywano czarną flagę zatkniętą na Koloseum i Bazylice św.
Piotra. Stara rzymska przepowiednia mówi, że kiedy legnie w gruzach Koloseum –
legnie w gruzach cała rzymsko-katolicka cywilizacja.
Podczas konferencji prasowej na
pokładzie samolotu wracającego z podróży apostolskiej na Kubę i do Meksyku,
Franciszek następująco skomentował wypowiedzi ubiegającego się o prezydenturę
USA Donalda Trumpa dotyczącą zamiaru budowy muru na granicy z Meksykiem i
deportowania nielegalnych imigrantów: “Osoba, która chce wznosić tylko mury, a
nie budować mosty, nie jest chrześcijaninem. Tego nie ma w Ewangelii.”
Ekscentryczny miliarder zapytał podczas jednego ze swoich publicznych wystąpień
czy papież wie, że Państwo Islamskie chce go dopaść i zająć Watykan…”
No cóż – przyszło
nam żyć w „ciekawych czasach”. Trudno jest w nich być papieżem…
Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.