Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

piątek, 25 marca 2016

159. Trudno być papieżem w „ciekawych czasach”

W tym roku Wielki Tydzień rozpoczął się od wtorkowych, krwawych zamachów w Brukseli. Papież Franciszek potępił “ślepą przemoc, która rodzi tyle cierpienia”. W telegramie do prymasa Belgii, abp. Jozefa De Kesela zapewnił o swej modlitwie w intencji ofiar, wyraził współczucie rannym i ich rodzinom oraz wyrazy wsparcia dla osób niosących im pomoc. Modlił się o pokój na świecie. Pozycja Jorge Maria Bergoglia w stosunku do terroryzmu islamskiego za jaki odpowiada Daesh (samozwańcze Państwo Islamskie) jest jasna. Już po zamachach w Paryżu  mających miejsce 13 listopada 2015 r., papież potępił „przemoc i nienawiść, które nie rozwiążą problemów świata”. Powiedział też wyraźnie, że takie zbrodnie nie mogą być popełniane w imię Boga. Przy tamtej okazji padły ważne, już historyczne słowa Franciszka: „To kawałek trzeciej wojny światowej w kawałkach, która toczy się na naszych oczach”. W tej sytuacji trudno się dziwić, że wszystko inne przechodzi na drugi plan…

Geopolityczne sukcesy i klęski Franciszka

Wizyta Baracka Obamy na Kubie była bez wątpienia zasługą Franciszka. Po raz pierwszy od 88 lat amerykański prezydent postawił nogę na jeszcze komunistycznej wyspie. Przed Obamą gościł Calvin Coolidge w 1928 r. Pierwsza pielgrzymka Franciszka na Kubę i do Stanów Zjednoczonych miała miejsce we wrześniu ubiegłego roku – i już wtedy zakwitła idea zbliżenia dwóch krajów wrogich od 1956 r. W lutym br., Bergoglio wrócił natomiast na Kubę, aby spotkać się tam z Cyrylem, patriarchą Moskwy i całej Rosji. Było to równie ważne i historyczne spotkanie, zakończone podpisaniem deklaracji o jedności i pomocy. Dwaj wielcy przywódcy religijni zaapelowali także do wspólnoty międzynarodowej o pomoc dla ludności Syrii i Iraku: „Wzywamy wspólnotę międzynarodową, by zjednoczyła się, aby położyć kres przemocy i terroryzmowi, i jednocześnie by przyczyniła się na drodze dialogu do natychmiastowego przywrócenia pokoju.” Duchowni poruszyli również sprawę wojny na Ukrainie i apelowali aby obie strony konfliktu przeszły do działań na rzecz pokoju.
Franciszek odbył już 12 podróży apostolskich. Choć mało się o nich pisało w Europie – wiele z nich było wielkim sukcesem. Zwłaszcza pielgrzymki do Ameryki Łacińskiej (Brazylia - 2013, Ekwador, Boliwia, Paragwaj - lipiec 2015, Kuba, Meksyk - luty 2016) oraz do Afryki (Kenia, Uganda, Republika Środkowoafrykańska). Pod tym względem dzieło Franciszka przypomina trud Jana Pawła II, który był „niestrudzonym pielgrzymem”. Należy również podkreślić, że papież z Argentyny odgrywa dziś tak ważną rolę dla Kontynentu Amerykańskiego, jaką papież z Polski odgrywał dla Europy Wschodniej. Niesie pokój Ameryce Łacińskiej, która w okresie zimnej wojny ucierpiała z winy prawicowych wojskowych dyktatur i poniosła tyle ludzkich ofiar. W Europie jednak papież nie jest doceniany i słuchany – tu jego pontyfikat wydaje się porażką.

Europa nie słucha papieża

Swoją pierwszą pielgrzymkę Franciszek odbył do Lampedusy, aby złożyć hołd migrantom poległym na morzu i przypomnieć, że Europa ma pewne obowiązki i musi przestrzegać praw człowieka, do których należy również niesienie pomocy uchodźcom uciekającym przed wojnami. Bergoglio nigdy nie zmienił zdania w tej kwestii. W bulli ogłaszającej Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia przypomniał, że „są chwile, w których jeszcze mocniej jesteśmy wzywani, aby utkwić wzrok w miłosierdziu, byśmy sami stali się skutecznym znakiem działania Ojca”. W orędziu na Światowy dzień migranta i uchodźcy (17 stycznia 2016 r.), papież napisał: „Migranci są naszymi braćmi i siostrami poszukującymi lepszego życia, z dala od ubóstwa, głodu, wyzysku i niesłusznego podziału zasobów naszej planety, które powinny być rozdzielone równo między wszystkich ludzi. Czyż nie jest pragnieniem każdego poprawienie swoich warunków życiowych i osiągnięcie uczciwego i słusznego dobrobytu, który by mógł dzielić ze swoimi bliskimi?”
Również w minioną Niedzielę Palmową Franciszek upomniał wszystkich chrześcijan, że muszą przyjąć na siebie odpowiedzialność za uchodźców, przyrównując ich do Chrystusa na krzyżu, od którego cierpienia i śmierci wszyscy się odwracali: „Tak, jak nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za upokarzanego i skazanego Jezusa, tak obecnie nikt nie chce brać na siebie ciężaru odpowiedzialności za los uchodźców.” Także w homilii Drogi Krzyżowej i w nabożeństwach wielkanocnych centralnym punktem refleksji będą migranci i ich los, rodziny oraz prześladowanie chrześcijan.
W Europie jednak – zwłaszcza tej Wschodniej, na słowa papieża o migrantach zatyka się uszy. Chrześcijańska postawa Franciszka, który nawołuje do miłości bliźniego, otwartości, podziału dóbr materialnych, ochrony środowiska i wygłasza bardzo odważne słowa przeciwko korupcji oraz handlarzom broni i przemytnikom ludzi – nie przysparza mu wcale aż takiej popularności. W dzisiejszych czasach wielu chrześcijan wolałoby papieża wojownika, który poprowadziłby ich na wyprawę krzyżową. 

Jubileusz i Wielkanoc pod znakiem terroryzmu

Rok Święty ogłoszony przez Franciszka jako Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia okazuje się fiaskiem. Papież namawiał by każda parafia przyjęła rodzinę uchodźców. Kiedy pewien włoski dziennikarz udając uchodźcę dzwonił do przykościelnych domów zakonnych i pielgrzymkowych, prosząc o pomoc – odmawiano mu mówiąc, że struktury czekają na turystów-pielgrzymów. Niestety teraz świecą pustkami… W obawie przed zamachami ludzie w tym roku bardzo niechętnie podróżują – nawet by uzyskać odpuszczenie grzechów. Władze amerykańskie i brytyjskie odradzają swoim obywatelom wyjazdy do Europy i udział tam w wydarzeniach sportowych lub religijnych, zwłaszcza podczas Wielkanocy. Ostatnie ostrzeżenia irackiego i izraelskiego wywiadu mówią o tym, że komórki terrorystów islamskich przeniknęły także do Włoch.
Co prawda Rzym nie jest uważany za punkt newralgiczny – tak jak Paryż i Bruksela. Wieczne Miasto jest jednak na liście celów islamskich zamachowców i w materiałach propagandowych Daeshu wielokrotnie pokazywano czarną flagę zatkniętą na Koloseum i Bazylice św. Piotra. Stara rzymska przepowiednia mówi, że kiedy legnie w gruzach Koloseum – legnie w gruzach cała rzymsko-katolicka cywilizacja.
Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu wracającego z podróży apostolskiej na Kubę i do Meksyku, Franciszek następująco skomentował wypowiedzi ubiegającego się o prezydenturę USA Donalda Trumpa dotyczącą zamiaru budowy muru na granicy z Meksykiem i deportowania nielegalnych imigrantów: “Osoba, która chce wznosić tylko mury, a nie budować mosty, nie jest chrześcijaninem. Tego nie ma w Ewangelii.” Ekscentryczny miliarder zapytał podczas jednego ze swoich publicznych wystąpień czy papież wie, że Państwo Islamskie chce go dopaść i zająć Watykan…”
No cóż – przyszło nam żyć w „ciekawych czasach”. Trudno jest w nich być papieżem…

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.