Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

czwartek, 14 kwietnia 2011

35. Świętość przez kontakt


Ruszyły wystawy papaliów. Niektóre nawet obwoźne, w tirze: trochę ubrań liturgicznych i codziennych (serdak-sweter z grubej białej wełny), pióro, piuska, krzyż kardynalski. Otworzono wystawę w muzeum archidiecezjalnym na ulicy Kanoniczej w Krakowie. W gablotach przedmioty osobistego użytku Wojtyły: pióro wieczne Waterman, przybornik do korespondencji, portfel, zegar marki Kama, rower, plecak, narty, kurtka, rękawiczki, buty, stolik, naczynia i serwis śniadaniowy. W muzeum diecezjalnym w Przemyślu można natomiast zobaczyć serwetę na jakiej papież jadał, ofiarowną metropolicie przemyskiemu abp. Józefowi Michalikowi przez siostry zakonne, które służyły Janowi Pawłowi II w Watykanie. Teraz jeszcze to pamiątki, za chwilę będą to jednak relikwie…


Termin relikwia (z łacińskiego reliquiae – resztki), oznacza zwłoki lub jakąś część ciała osoby zmarłej, uznanej za świętą lub błogosławioną, albo bardzo znanej jak Mickiewicz czy Chopin. W szerszym znaczeniu – relikwia to każdy przedmiot, który miał jakąkolwiek styczność ze świętym, jak ubrania czy przedmioty codziennego użytku, albo najlepiej narzędzia tortur. Ale, ponieważ prawdziwych relikwii teoretycznie powinno być stosunkowo mało (no chyba, że się cudownie rozmnożyły jak drzazgi z drzewa męki Pańskiej, które po złożeniu razem dałyby krzyż wysokości 30 metrów), wymyślono także tzw. „relikwie kontaktowe“. Należą do nich wszystkie przedmioty, które miały bezpośredni kontakt z prawdziwymi relikwiami.

Relikwie kontaktowe pozwoliły w jakiejś mierze zaspokoić religijny głód wiernych i zapobiec rozrywaniu na coraz mniejsze kawałeczki resztek błogosławionych, męczenników i świętych. Trudno w to uwierzyć i ciarki przechodzą na samą myśl o tym – ale przez wieki fragmenty Sług Bożych przechowywane w relikwiarzach, były dzielone na mniejsze kawałki, przekładane do innych relikwiarzy i rozdawane, wymieniane, sprzedawane oraz kradzione.

Nie wszystkie relikwie były autentyczne, choć wszyscy ich właściciele gwarantowali ich prawdziwość. Nic więc dziwnego, że wiele zakonów i kościołów posiadało tę samą kość czy czaszkę jednego świętego. I tak istniało 10 rąk św. Prokopa, 15 szczęk św. Teodora, 8 stóp św. Nestora i cztery głowy św. Jerzego…

Relikwie męczenników, mają większą wartość niż relikwie zwykłych świętych. Niektóre szczątki mają specjalne znaczenie, jak palec wskazujący św. Jana Chrzciciela, który miał wskazać Heroda czy głowa wielkiego teologa Tomasza z Akwinu, będąca siedzibą jego mądrości. W przypadku świętych, którzy przepowiadali i nawracali podróżując po świecie – największą wartość stanowiły stopy.


Większość katolików wierzy, że poprzez relikwie szybciej otrzymają względy u Pana Boga, za wstawiennictwem świętego, do którego one należały. Na przykład osoby, które proszą o wstawiennictwo świętego mogą dotykać i całować jego relikwie, a jeżeli są chore – przykładać je nawet tam, gdzie umiejscowiona jest choroba. Oprócz relikwii – w ten sam sposób można postępować z obrazkiem świętym przedstawiającym świętego, pod warunkiem, że obrazek jest pobłogosławiony. Jak się okazało w przypadku wielu cudownych wyzdrowień, jest to bez wątpienia najlepszy i najskuteczniejszy sposób leczenia raka i innych chorób śmiertelnych… Kościół nie uznaje tych praktyk za czarną magię, gdyż tłumaczy, że to nie relikwie czy obrazki święte czynią cuda, lecz gorąca modlitwa.


Kościół klasyfikuje relikwie w 4 grupy. Relikwie I klasy to te, które były związane albo z życiem chrystusa (kawałki krzyża, drzazgi z krzyża, gwoździe, fragmenty betlejemskiego żłoba, całun oraz napletek Chrystusa), albo pochodzą z ciał błogosławionych, świętych i męczenników (całe ciała, kości, włosy, krew, fragmenty ciała, kończyny). Relikwie I klasy dzielą się na następujące kategorie: ex ossibus – pochodzące z kości, ex carne – pochodzące z tkanki, ex corpore – pochodzące z ciała, ex praecordis – pochodzące z żołądka i z jelit, ex piliis – z włosów, brody, wąsów, ex cineribus – popioły gdy święty został spalony, ex tela imbuta sanguine – z szat przesiąkniętych krwią, ex tela imbuta cineribus – z materiału mającego kontakt z popiołami zmarłego, ex lignum Crucis D.N.J.C. – z krzyża, na którym zginął Chrystus.

Relikwie II klasy to przedmioty jakie święty miał na sobie i przy sobie, czyli szaty i rzeczy osobiste. Im częściej święty używał jakiegoś przedmiotu, tym jest on cenniejszy jako relikwia. Również relikwie drugiej klasy dzielą się na kategorie: ex pallio – z płaszcza, ex velo – z welonu, ex habitu – z habitu, ex indumentis – z ubrań, ex arca sepulchralis – z grobu, ex veste – z sutanny, ex fune – ze sznura wiążącego habit, ex cilicio – z włosiennicy.

Do relikwii III klasy należy każdy przedmiot, który wszedł w kontakt z relikwiami I klasy – głównie są to kawałki tkanin, które weszły w kontakt z przedmiotami mającymi związek z życiem Chrystusa lub z ciałami świętych.

Natomiast relikwie IV klasy to wszystkie przedmioty, które weszły w kontakt z relikwiami II klasy – chodzi głównie o kawałki tkanin, w jakie były zapakowane przedmioty jakie święty miewał przy sobie. Relikwiom tym towarzyszy często podpis ex indumentis, który oznacza, że miały kontakt z rzeczami osobistymi świętego, choć mylnie myśli się, że pochodzą z jego ubrań.


Dawniej było bardzo trudno o relikwie, dlatego je fałszowano i rozdrabniano (rozczłonkowując ciała, łamiąc kości, dokonując okropnych mutylacji zwłok – brrrry!!! Zimny dreszcz mną wstrząsa). Dziś jest o nie łatwiej – widząc na przykład ile papaliów pozostało po Janie Pawle II, które będą teraz objeżdżać Polskę. Już sam tir z wystawą zasłuży na status „relikwii kontaktowej“ IV klasy…

Rozbawiła mnie bardzo uwaga Małgorzaty Skowrońskiej, która w artykule „Wystawy papieskie. Brakuje luzu i dystansu“, w Gazecie Wyborczej pisała: „Skoro tak, to równie cenną papieską pamiątką powinna być moja znajoma... W latach 70., dzieckiem będąc, spotkała kardynała Wojtyłę. Hierarcha przywitał się z jej dziadkiem, a ten wnuczce kazał całować kardynalski pierścień. Dziecko jak to dziecko, zamiast całowania potraktowało przyszłego papieża zębami mlecznymi. Traumy nie było, bo znany z poczucia humoru Wojtyła, zareagował, jak przystało na świętego. Gdyby jakaś pusta gablota w archidiecezjalnym muzeum się znalazła, M.K. pasowałaby ze swoją historią do innych zebranych tam papaliów. W końcu dotknęła papieża.“

No cóż – M.K. nie mogłaby znaleźć się w gablocie jako relikwia, gdyż tylko przedmioty mogą być „relikwiami kontaktowymi“. Może jednak jej ząb mleczny zasłużyłby na taki zaszczyt i na didascalie: „Relikwia klasy III ex indumentis, mająca bezpośredni kontakt z ciałem Błogosławionego“. W końcu ugryzła papieża…


Agnieszka Zakrzewicz, z Rzymu

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.